Rozdział 20

7.8K 323 10
                                    

*LAURA*

Ostatni raz przejrzałam się w lustrze poprawiając włosy i wygładzając materiał czarnej dość obcisłej sukienki. Dzisiaj Justin miał przedstawić plan linii ubrań przed naszymi ojcami i najważniejszymi pracownikami. Postanowił wziąć mnie ze sobą choć zapierałam się nogami i rękami powiedział, że mam być gotowa na dziesiątą rano bo wtedy przyjedzie po mnie ktoś z firmy. Skierowałam się do salonu gdzie na stoliku leżała moja czarna torebka z której wyjęłam swój telefon. 9;34. Westchnęłam mając nadzieję, że mój pojazd zjawi się szybciej i jakby ktoś wysłuchał moje modlitwy po dziesięciu minutach przed domem zaparkowało srebrne auto z którego wysiadł starszy facet. Zamknęłam dom od razu wsiadając do samochodu. Nie rozmawiałam z tym facetem zbyt bardzo pogrążona byłam w swoich myślach, co ostatnio dzieje się dość często. Z Justinem postanowiliśmy w najbliższym czasie zacząć starać się o dziecko. Czasami myślę, że ta decyzja jest najgorszą decyzją w moim życiu ale naprawdę chcę tego. Chce mieć dziecko z blondynem. Wiem, że on na pewno nie odwzajemnia moich uczuć i potem gdy urodzę mnie zostawi ale nic z tym nie zrobię. Nie zwiąże go przecież i nie będę kazała aby mnie pokochał a potem zamknę go w piwnicy i nie wypuszczę do końca życia udając, że jesteśmy szczęśliwym małżeństwem. Moje myśli zdecydowanie schodzą na dziwny tor...

- Już jesteśmy- przemówił dotąd milczący kierowca, wysiadł z auta i otworzył mi drzwi pomagając wysiąść. 

- Dziękuję- uśmiechnęłam się szeroko w jego stronę co lekko odwzajemnił- Do widzenia i miłego dnia!- pożegnałam się idąc w stronę wejścia do wieżowca. Weszłam do windy naciskając odpowiedni guzik z piętrem. Niedaleko mojego celu do windy wsiadł mój tata, który uściskał mnie mocno.

- Co tam u ciebie córeczko?- zapytał uśmiechając się lekko

- Wszystko dobrze- odpowiedziałam poprawiając włosy- A u ciebie i mamy?

- Też w porządku- oznajmił- Zamierzamy w najbliższym czasie wyjechać na jakiś urlop.

- Gdzie?- zapytałam opierając się o ścianę

- Nie wiemy jeszcze- podrapał się po karku- Prawdopodobnie zdecydujemy się na Europę, może Paryż albo Barcelona.

- Fajnie- uśmiechnęłam się i w tym samym czasie winda się zatrzymała, oboje wysiedliśmy idąc do sali konferencyjnej. Tam już wszyscy na nas czekali grzecznie się przywitałam zajmując miejsce obok swojego męża.

- Skoro jesteśmy już wszyscy to zaczynaj Justin- powiedział starszy Bieber który siedział po drugiej stronie stołu. Blondyn wstał poprawiając swoją marynarkę i wyciągając z teczki parę plików kartek, które rozdał. 

- Linia ubrań- powiedział - To będzie zdecydowanie coś świeżego i wywoła nie małe zamieszanie wśród mediów gdyż dotychczas zajmowaliśmy się zupełnie innymi rzeczami. - kontynuował- Wszyscy wiemy, że jesteśmy jednymi z głównych sponsorów paru znanych drużyn piłkarskich, możemy dobrze to wykorzystać projektując dla nich stroje.- spojrzałam na chłopaka w którego oczach kryły się małe iskierki radości przez co uśmiechnęłam się pod nosem- Moglibyśmy produkować odzież sportową ale też codzienną, podjelibyśmy się projektów sukien i garniturów na ważne okazje typu gala rozdania nagród.

- Pomysł sam w sobie jest ciekawy i byłoby to coś świeżego- powiedział jedne z nieznanych mi mężczyzn

- Kevin ma rację- powiedział mój ojciec zwracając się  do swojego wspólnika- Taki własny dom mody to dobry pomysł.

- Jednak bardzo ryzykowny- powiedział James patrząc na syna- Nie wiadomo czy przyniesie nam to zysk i nie staniemy się od razu tak znani jak Armani

- To oczywiste- prychnął Justin- Zawsze jest ryzyko a tym bardziej nie od razu zyskamy szacunek i sławę. Moim zdaniem warto zaryzykować- oparł się rękami o stół nie spuszczając wzroku z ojca. 

- Może i masz rację- mężczyzna wstał i zrobił to samo co jego syn- Jednak to nie ma sensu nie mamy dobrego projektanta- uśmiechnął się kpiąco ale miał racje Justin nie miał  żadnego projektanta, który by tym wszystkim kierował. 

- Tutaj się mylisz- odpowiedział spokojnie- Mam idealną osobę, która ze swoim talentem może zaprowadzić nas na pierwsze strony gazet- zmarszczyłam brwi tak samo jak pan Bieber

- Kogo takiego?- zapytał z powrotem siadając

- Moją żonę- momentalnie otworzyłam usta ze zdziwienia,  tego nie ustaliliśmy.

- Laurę?- zapytał mój tata spoglądając to na mnie to na blondyna- Przecież ona zazwyczaj chodzi na gale i  pokazy mody w ubraniach największych projektantów na świecie. Nie umie projektować Justin- zakpił a mi zrobiło się głupio. Chociaż powinno być na odwrót, umiałam projektować i bardzo to lubiłam. 

- Na ostatniej kartce są zdjęcia kilku projektów w wykonaniu Laury- oznajmił a wszyscy od razu przekręcili na ostatnie strony. Zrobiłam to samo napotykając jedne z moich gorszych projektów przez co myślałam, że spalę się ze wstydu. - Jak widzicie projekty są bardzo dobre mimo, że zostały zrobione kilka lat temu- przemówił ponownie- Gdyby Laura wykonała nowe projekty moglibyśmy od razu zacząć prace nad linią, która mogłaby mieć premierę nawet w tym roku.- chłopak usiadł łapiąc moją dłoń i uśmiechając się lekko co odwzajemniłam. Co tam, że nie zapytał się mnie o moje zdanie i tak bym się zgodziła!

- Kto jest za?- zapytał mój ojciec, prawie wszyscy unieśli dłonie do góry co spotkało się z niemożliwie szerokim uśmiechem chłopaka. 

- W takim razie w najbliższych dniach znowu zorganizujemy spotkanie bay ustalić szczegóły nowego biznesu- oznajmił Bieber wstając co zrobiła reszta pracowników- Gratulujemy Justin  twój pomysł został zatwierdzony. 


Następny rozdział pojawi się pod koniec następnego tygodnia :) 

Udawany związekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz