Rozdział 25

6.4K 302 13
                                    

**Ponad miesiąc później**

Uśmiechnęłam się lekko pod nosem nie odrywając wzroku od trzymanego w ręce zdjęcia USG. Mimo, że jeszcze nie za bardzo  orientowałam się która plamka to moje dziecko, cieszyłam się, że mogę je jakoś zobaczyć. Obecnie jechałam taksówką do firmy gdzie Justin znowu został po godzinach. Byłam na niego zła tym bardziej, że specjalnie odkładałam tę wizytę już dwa razy aby i jemu pasował termin. On niestety dzisiaj przy śniadaniu powiedział, że się nie wyrobi. Dlatego teraz jadę do niego pokazać mu naszą małą kruszynkę. 

- Już jesteśmy- poinformował mnie siwy kierowca 

- Proszę tutaj poczekać za paręnaście minut będę z powrotem- powiedziałam na co pokiwał głową wyciągając ze schowka gazetę. Sama ostrożnie wysiadłam z auta po czym powolnym krokiem skierowałam się do wnętrza budynku. Mój brzuch był już trochę widoczny i moja dotychczasowa garderoba z obcisłych topów i dopasowanych koszul zmieniła się o parę rozmiarów. Weszłam do windy naciskając odpowiednie piętro. Poprawiłam swoją torebkę na ramieniu odrobinę się stresując. Z Justinem rzadko kiedy rozmawiamy o czymś innym niż o dziecku. Zazwyczaj pyta jak się czuję, co powiedział lekarz i jeżeli będę chciała wybrać się na zakupy dla niemowlaka weźmie wolne i pojedzie ze mną.  Oprócz tego w domu zazwyczaj zamyka się w gabinecie lub ogląda telewizję. Wyjaśniam to sobie stresem związanym z pracą wiem jak mój i jego ojciec potrafią być surowi i wymagający. Kiedy drzwiczki się otworzyły wyszłam na korytarz kierując się powoli na sam koniec korytarza. Wokół panowała cisza, którą przerywało moje człapanie. Swoje ukochane szpilki musiałam zastąpić butami na płaskiej podeszwie z czego byłam najmniej zadowolona. Będąc tuż przed biurem blondyna zauważyłam uchylone drzwi a kiedy się przybliżyłam usłyszałam rozmowę. Tam była jakaś kobieta! Wyjrzałam dyskretnie przez szczelinę zauważając coś przez co moje serce stanęło. 

- Dzisiaj jedziemy do mnie?- zapytała nieznana mi blondynka. Ona siedziałam mu na kolanach! Mogę się założyć, że ta mała plama w kąciku jego ust to jej czerwona szminka. Nie wierzę, jak on mógł mi to zrobić?!

- Dzisiaj nie mogę Evelyn- mruknął kładąc dłoń na jej policzku 

- Ale na jutro jesteśmy umówieni?- jej przesłodzony ton głosu przyprawiał mnie o wymioty. 

- Oczywiście- uśmiechnął się szeroko całując ją w usta. Nie mogąc dłużej na to patrzeć wycofałam się z powrotem jadąc na dół. Wsiadłam do taksówki mocno trzaskając drzwiami.

- Przepraszam- mruknęłam słabym głosem 

- Nic się nie stało- odpowiedział mężczyzna wyciągając ze schowka chusteczki i podając mi je. Nawet nie zauważyłam kiedy zaczęłam płakać. Cicho podziękowałam ścierając z policzków łzy. -Niech zgadnę, facet?

- Dokładnie- mruknęłam pociągając nosem- Faceci to świnie- oznajmiłam 

- Mimo, że sam jestem mężczyzną nie zaprzeczę.To gdzie jedziemy, szefowo?- zapytał odpalając samochód. Podałam mu adres domu rodziców nie chciałam wracać do naszego domu. Justin prawdopodobnie niedługo tam przyjedzie a przez najbliższe godziny nie chce go widzieć. To co zrobił jest niewybaczalne ale z drugiej strony to nie jest prawdziwy związek. To tylko głupia umowa. A ja głupia myślałam, że on też może coś do mnie czuć, że będziemy mogli stworzyć normalną rodzinę. Jestem taką idiotką! Mam ochotę płakać i krzyczeć ale muszę być silna. Muszę się pozbierać i udawać, że nic się nie stało. Muszę zapomnieć. Muszę przestać go kochać. Tylko pytanie: Czy potrafię przestać? 

Udawany związekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz