Stacja kolejowa Londynu jak zwykle tętni życiem. Każdy się gdzieś śpieszy i krzyczy. Tylko ja razem z moim tatą spacerkiem zmierzamy w tylko nam znanym kierunku. Nazywam się Teodora White i jestem średniego wzrostu szatynką o ciemnobrązowych oczach. Jestem również czystej krwi czarownicą. Lecz moja rodzina i ja nie mamy nic przeciwko innym czarodziejom lub mugolom. Mam jedenaście lat i dostałam list z Hogwartu jak każdy czarodziej w moim wieku. Właśnie zmierzam w kierunku peronu 9 i 3/4 razem z ojcem Sebastianem Whitem i moją sową śnieżną Pixi. Przepychając mój wózek z bagażem przeszliśmy przez przejście i jesteśmy na peronie pełnym czarodziei i ich małych pociech. Uśmiechnęłam się lekko i zaczęłam rozglądać wokół w poszukiwaniu pewnej rudowłosej osóbki zwanej Lili Evans. Wszędzie widzą pełno osób ale nigdzie mojej przyjaciółki. Westchnęłam cicho i ponownie zaczęłam się rozglądać kiedy zobaczyłam ognistorude włosy. Uśmiechnęłam się zwycięsko i podeszłam razem z tatą trochę bliżej. Nie spuszczając oczu z rudowłosej zastanawiałam się czemu ona tak dziwnie podskakuje. Odpowiedź nadeszła bardzo szybko gdyż pewna czarnowłosa postać zasłoniła mi zielonooką. Zaśmiałam się cicho i podeszłam dwa kroki bliżej owej dwójki.
- Lili! Sev! Tutaj! - krzyknęłam aby zwrócić ich uwagę i machałam do nich energicznie żeby mnie zauważyli po czym podeszłam do taty.
- Widzę że masz tu już przyjaciół. Bądź grzeczna i pisz do mnie kiedy tylko będziesz miała czas , dobrze? - poprosił obejmując mnie lekko ramieniem.
- Dobrze , tato. Jak tylko mnie przydzielą to napisze do którego domu należę. - przyrzekłam uśmiechając się uroczo.
- Zuch dziewczyna. I proszę postaraj się nie robić psikusów. - zaśmiał się tata patrząc na mnie z rozbawieniem.
- Wiesz , tato że tego ci nie mogę obiecać. - mruknęłam z psotnym uśmieszkiem.
- Wiem , wiem. Nie daj się złapać , tygrysku. - wyszeptał mi do ucha kiedy moi przyjaciele zaczęli się do nas coraz bardziej zbliżać.
- Dobrze , tato. Do zobaczenia na święta.- powiedziałam zadowolona i cmoknęłam tatę w policzek.
- Do zobaczenia na święta. - powtórzył i przejął ode mnie klatkę z sową. Położył ją na wózku który po chwili przejęłam w swoje rączki.
Przytuliłam tatę i ruszyłam w stronę przyjaciół skocznym krokiem. Nie mogłam się doczekać kiedy zobaczę Hogwart. Podeszłam do Lili i Severusa którzy na mój widok uśmiechnęli się szerzej.
- Hej Lili , hej Sev. To co , wsiadamy i szukamy wolnego przedziału , co nie? - powiedziałam na wstępie co poskutkowało naszym śmiechem.
- Hej , Teo. Już zająłem nam przedział. Daj to zniosę ci tam rzeczy. - powiedział czarnooki i pochwycił moją walizkę oraz klatę z sową.
- Dziękuję Sev. Idziemy za tobą. - zapewniłam z uśmiechem i razem z rudowłosą pomaszerowałyśmy za Severusem.
-Hej Teo. Nie mogę się doczekać! - pisnęła zielonooka a ja się cicho zaśmiałam.
- Ja tak samo Lili. Ciekawe do jakiego domu trafimy. Jestem taka szczęśliwa! - zawołałam radośnie i obie się zaśmiałyśmy.
Podążałyśmy za Severusem do naszego przedziału i snułyśmy domysły gdzie trafimy. Lili i Sev weszli już lecz ja niestety nie. Dosłownie zostałam staranowana przez jakiegoś ciemnowłosego chłopaka o szarych oczach. Przez chwilę obserwowaliśmy się zaskoczeni lecz po chwili zaczęliśmy się śmiać.
- Wybacz potknięcie. Jestem , Syriusz Black. - mruknął rozbawiony.
- Nic się nie stało jestem cała . Nazywam się Teodora White ale mów mi Teo. Miło mi. - zaśmiałam się miło kiedy chłopiec wstał i otrzepał się z kurzu by następnie podać mi rękę.
CZYTASZ
Huncwoci i Historia Tygrysa
FanfictionWszedłem do naszego dormitorium i usiadłem na swoim łóżku wzdychając ciężko. Co ja zrobiłem. Czemu ja to powiedziałem? Ten gniew w jej oczach! Merlinie! Jestem idiotą -No nie wierzę. Syriusz Black największy casanova w Hogwarcie nie umiał odpyskować...