#Teo#
Biegałam po całym dormitorium w poszukiwaniu różdżki która w nie wyjaśnionych okolicznościach wyparowała.
- Lilka widziałaś gdzieś moja różdżkę? - Zapytałam kiedy rudowłosa weszła do pokoju.
- A nie ma jej pod poduszką? - Zapytała Lilka z rozbawieniem. Strzeliłam sobie ręką w czoło.
- Że też wcześniej o tym nie pomyślałam. - Wymamrotałam niezadowolona i wyjęłam różdżkę z pod poduszki.
- Gdzie idziesz?- zapytała Lili.
- Hagrid prosił żebym mu pomogła z dyniami. - Zawołałam i wybiegłam z pokoju. Pognałam prosto do chatki gajowego gdzie już na mnie czekał.
- Hagrid!- Krzyknęłam i przytuliłam go mocno.
- Teo cholibka aleś wyrosła.- powiedział i postawił mnie na ziemi.
- Może. Dawno się nie widzieliśmy. - Powiedziałam smutno.
- Prawda. No ale teraz będą SUMY i musisz się uczyć.- powiedział wesoło i zaprowadził mnie do ogródka gdzie były dynie.
- A więc co robimy?- zapytałam przyjaciela.
- Musimy zanieść parę do Zamku i wybrać jedną żeby ją zaczarować.- powiedział i wskazał mi dużą taczkę.
- Rozumiem. To do roboty. - Powiedziałam i zaczęłam przenosić warzywa z ogrodu do tej wielkiej taczki. Kiedy była już pełna to pobiegłam do Hagrida.
- Teraz trzeba wybrać jedną, tak?- zapytałam.
- Tak. Myślałem o jednej ale cholibka nie wiem czy damy radę dotaszczyć ja do Zamku.- odpowiedział Olbrzym i wskazał mi dynie która była większa ode mnie.
- Hmm. Nie będzie z tym problemu.- powiedziałam wesoło.
- Co masz na myśli?- zapytał zdziwiony.
- Proste zaklęcie lewitacji. Weźmiesz tą taczkę a ja przeniosę dynie.- powiedziałam.
- Dobry pomysł. - Odezwał się Hagrid i poszedł do taczki. Wyjęłam różdżkę kierując ją w stronę wielkiej dyni.
- Wingardium Leviosa. - Powiedziałam skupiona i wielkie dynia się uniosła. Trochę ciężko było nad nią zapanować no ale się udało. Podreptałam do przyjaciela który już na mnie czekał. Kiedy mnie zobaczył zagwizdał zdumiony i z uśmiechem ruszył do Zamku.
- Z dnia na dzień jesteś coraz bardziej potężna.- skomentował.
- Nie moja w tym zasługa, Hagridzie. Pomagają mi przyjaciele i profesor Dumbledore. Firenzo też od czasu do czasu mnie szkoli. Im to zawdzięczam.- przyznałam unosząc dynie wyżej by pierwszaki mogły ją zobaczyć z każdej strony.
- Pięknie słowa kochana. Ale to też dzięki tobie. Odwaga i cierpliwość do nauki. Cholibka niedługo będziesz lepsza od samego psora. - Zaśmiał się.
- Proszę Pana? Czy możemy jakoś pomóc?- zapytał chłopiec z mojego domu.
- Ależ oczywiście cholibka. Macie tutaj takie nie za ciężkie. - Powiedział i podał dzieciakom parę dyń.
- Pani profesor? - Odezwał się ktoś za mną. Odwróciłam się powoli i zobaczyłam Nathaniela. Prychnęłam na jego widok i się nie odezwałam.
- No ej Teo. Nadal jesteś na mnie zła?- zapytał smutno Neugier. Spojrzałam na niego zirytowana.
- Nie wcale. Jestem tak szczęśliwa że aż skacze w miejscu.- syknęłam w jego stronę na co ten zadrżał.
- Przepraszam. Ja po prostu się o ciebie martwię.- powiedział cicho i odszedł.
- Nadal mu nie wybaczyłaś? - Zapytał gajowy. Spojrzałam na niego smutno.
- Od kłótni z Syriuszem się do niego nie odzywam. Jest strasznie bezczelny. - Powiedziałam patrząc jak idzie w moją stronę mój ulubieniec.
- Dzień dobry Hagridzie. Witaj Teo.- Uśmiechnął się Tomy.
- Cześć maluchu.- zagrzmiał Hagrid.
- Cześć Tomy. Co tam u ciebie? - Zapytałam wesoło malca.
- A wszystko dobrze. Przyszedłem pogadać z moją ulubioną Panią profesor. - Zaśmiał się.
- Miło mi to słyszeć Tomy. A jak tam nauka?- zapytałam idąc do Zamku.
- Idzie mi coraz lepiej i to dzięki tobie.- powiedział i wziął od Hagrida dynię żeby nam pomóc.
- Każdy dzieciak w Hogwarcie cię uwielbia.- zauważył Hagrid patrząc na uczniów od pierwszej do piątej klasy którzy okrążyli mnie z każdej strony pomagając nam. Zaśmiałam się cicho.
- Też ich uwielbiam. Są wspaniali. - Powiedziałam wchodząc do Wielkiej Sali.
- Dziękuję wam za pomoc kochani. Dalej damy sobie radę.- powiedziałam w stronę uczniów a oni zostawili dynie na środku Sali i wyszli życząc miłego dnia. Postawiłam wielką dynię tak żeby była z boku ale żeby była widoczna.
- I co teraz?- zapytałam mojego przyjaciela.
- Czekamy na psora. - odpowiedział olbrzym i wyjął dynie z taczki kładąc je na jednym z czterech stołów. Po chwili wrota do Sali się otworzyły i do środka wszedł profesor Dumbledor.
- O Hagridzie miło cię widzieć. Dzień dobry Teodoro. - Powiedział z uśmiechem dyrektor.
- Dzień dobry profesorze.- odpowiedziałam grzecznie i pomogłam Hagridowi wyjąć resztę dyń a on w tym czasie rozmawiał z Dumbledorem.
-Obchody tej uroczystości są jedną z tradycji Hogwartu. Noc Duchów odbywa się w Wielkiej Sali, która jest udekorowana w dyniowe lampiony oraz nietoperze. - Usłyszałam głos profesora i odwróciłam się w jego stronę. Patrzył na mnie więc pewnie to było do mnie.
- Z chęcią pomogę w przygotowaniu Sali.- powiedziałam ochoczo.
- Przyda nam się pomoc. Zazwyczaj tylko nauczyciele brali udział w przygotowaniach ale dla ciebie zrobimy wyjątek.- zaśmiał się Dumledore. Zaśmiałam się razem z profesorem i Hagridem i wzięłam do pracy. Za pomocą magii wyczarowałam nietoperze które latały po całej Sali.
- Serwuje się między innymi pyszne dyniowe paszteciki, torty, ciasta i najróżniejsze magiczne słodycze. Uroczystość ta ma charakter bardziej wykwintny, ponieważ serwowane jedzenie jest bardziej wyszukane od tego, które mieszkańcy zamku jedzą na co dzień. - opowiedział dyrektor a ja się chwilę zastanowiłam.
- Czy skrzaty zostały już powiadomione? - Zapytałam wycinając buźkę w wielkiej dyni.
- Jeszcze nie. - Przyznał dyrektor po chwili namysłu.
- To może ja pójdę im powiedzieć?- zapytałam powiększając wielką dynię za pomocą Zaklęcia Żarłoczności.
- Dobrze. Proszę tu jest lista wszystkich dań.- odparł Dumledore i podał mi pergamin. Z uśmiechem wybiegłam z WS i pognałam do kuchni. Kiedy byłam już pod obrazem z miską owoców to połaskotałam gruszkę która zmieniła się w klamkę. Kiedy weszłam do kuchni poczułam piękny zapach gotowanych dań. Weszłam głębiej do kuchni i napotkałam jednego skrzata.
- Przepraszam? Profesor Dumbledor prosił bym wam coś przekazała.- powiedziałam miło do skrzata a ten jak rażony piorunem pobiegł do swoich kolegów. Po chwili byłam okrążona przez skrzaty.
- W czym możemy pomóc Biała Pani? - Zapytała skrzatka i podeszła bliżej mnie kłaniając mi się.
- To wy mnie znacie?- zapytałam zdziwiona patrząc na wszystkie.
- Ależ oczywiście Pani. Każde magiczne stworzenie cię zna.- powiedział ten skrzaty który mi " uciekł".
- Proszę nie mówcie do mnie Pani. Jestem Teodora White dla przyjaciół Teo. - Powiedziałam speszona do skrzatów.
- Jak sobie życzysz Pa..Teo. - Poprawił się skrzat.
- Dziękuję tak lepiej. I nie kłaniajcie mi się. Trochę mnie to peszy. Chciałabym byście byli moimi przyjaciółmi. - Zaśmiałam się cicho.
- Dobrze Teo. To może Piko nas przedstawi. - Zaproponował.
- Z chęcią was poznam.- odpowiedziałam z uśmiechem.
- Ja jestem Piko a to mój brat Miko. To są Meta,Róża,Lola,Rita i Mela a to Bobi, Mrozek i Koko. - Powiedział wskazując na każdego.
- Miło mi was poznać kochani. Mam do was małą prośbę. - Powiedziałam.
- Słuchamy cię. - Szepnął Miko leciutko przestraszony.
- Jak wiecie dzisiaj jest Noc Duchów i odbywa się Bal. Profesor Dumbledor dał mi pergamin z listą dań na dzisiaj.- powiedziałam miło patrząc na Miko który nieśmiało się uśmiechnął.
- Rozumiemy. Koko poprosi ta listę Teo.- Powiedział Koko. Podałam ją mu i zwróciłam się do Miko.
- Mogę z tobą porozmawiać? - Zapytałam miło.
- O..oczywiście.- jąkał się. Kiedy reszta skrzatów wzięła się do pracy ja usiadłam na podłodze obok Miko.
- Nie masz się co mnie bać Miko. Nie zrobię ci krzywdy.- zapewniłam patrząc na niego.
- Miko wie ale się trochę wstydzi że taka potężna czarodziejka zaszczyciła go swoją obecnością. - Powiedział cicho.
- Nie masz się co wstydzić. I dziękuję że tak o mnie sądzisz. Dla mnie też jest to zaszczyt że mogę poznać skrzaty które robią takie pyszne dania. - Zaśmiałam się cicho.
- Miko jest szczęśliwy że Teo smakują dania. Jeżeli Teo będzie czegoś potrzebować to niech zawołała Miko. - Rozweselił się Miko i pobiegł po brata jeszcze zanim zdążyłam mu odpowiedzieć. Zaśmiałam się kiedy zobaczyłam jak Miko ciągnie Piko za rękę i siłą do mnie ciągnie.
- Miko przeprasza za Piko. Jesteśmy do twojej dyspozycji. - Powiedział wesoło.
- Piko jest szczęśliwy mogąc służyć Teo. - Odezwał się Piko.
- Dziękuję wam. Kiedy będę potrzebowała pomocy to was zawołam. - Powiedziałam z uśmiechem i wyszłam z kuchni. Pobiegłam szybko do WS gdzie nauczyciele dekorowali już salę. Podszedł do mnie dyrektor.
- Skrzaty już wiedzą?- zapytał z uśmiechem.
- Tak,profesorze. Mam małą prośbę do profesora. - Powiedziałam z uśmiechem.
- Jaką?- zapytał ciekawy.
- Bardzo polubiłam Miko i Piko tak samo oni mnie czy dyrektor pozwoli bym mogła ich "przygarnąć"?- zapytał nieśmiało.
- Ależ oczywiście Teo. Nie ma problemu. Od dzisiaj są do twojej dyspozycji. - Zaśmiał się życzliwie Dumbledor.
- Dziękuję bardzo. A teraz pomogę nauczycielom.- powiedziałam z uśmiechem. Pomogłam rozwiesić Pajęczno na suficie, po ustawiać świece na właściwych miejscach i podpalić dynie z wyciętymi buźkami. Kiedy było wszystko gotowe pobiegłam do dormitorium żeby wyszykować się na bal. W środku były już Lili i Molly które biegały gdzie popadnie.
- Gdzie byłaś?- zapytała z miłym uśmiechem Molly.
- Pomogłam nauczycielom udekorować salę. - Powiedziałam i włożyłam swoją sukienkę.
Pomogłam Lili się uczesać a Molly umalować a one mi. Gotowe na bal wyszłyśmy do pokoju wspólnego gdzie czekali na nas chłopcy.
#Syriusz#
Gadałem razem z Jamesem i Arturem czekając na dziewczyny. W pewnym momencie usłyszeliśmy stukot obcasów na schodach. We trójkę spojrzeliśmy w tamtą stronę i odjęło nam mowę. Dziewczyny wyglądały jak księżniczki. Aż mi się gorąco zrobiło. Poluźniłem trochę krawat i przełknąłem ślinę. Teo wyglądała magicznie. Kiedy już stały przy nas uśmiechnąłem się radośnie.
- Pani pozwoli.- powiedziałem podając Teo ramię na co ta zachichotała cicho. Szliśmy w szóstkę do Wielkiej Sali rozmawiając. Otworzyłem wrota i wpuściłem wszystkich do sali. Sala wyglądała pięknie i zarazem tajemniczo jak na Halloween przystało. Usiedliśmy wszyscy przy naszym stole i czekaliśmy aż dyrektor zacznie mówić.
- Obchody tej uroczystości są jedną z tradycji Hogwartu. Dzisiaj jednak tak jak mówiłem będziemy wybierać króla i królową balu. Będzie też miejsce dla dwórki i nad dwornego. Żeby jednak zostać wybranym trzeba wziąć udział w konkursie tańca. Jury Pani Profesor McGonagall i profesor Flitwick oraz Madame Pomfrey będą oceniać.Pod koniec uroczystości duchy Hogwartu urządzą małe przedstawienie. Z wielką radością witam was tu wszystkich zebranych i życzę dobrej zabawy.- ogłosił dyrektor a na naszych stołach pojawiło się jedzenie.
- To jak? Bierzemy w tym udział? - Zapytałem przyjaciół.
- A umiesz tańczyć Łapciu?- zapytała z wrednym uśmiechem Teo.
- A chcesz się przekonać?- zapytałem rozbawiony.
- Czemu nie. Weźmiemy w tym udział. A wy?- zapytała Teo Jamesa i Lili.
- Masz na to ochotę Lili?- zapytał James.
- Z miłą chęcią.- odpowiedziała mu Ruda i tak się zgłosiliśmy. Zjedliśmy trochę i pogadaliśmy kiedy dyrektor ogłosił rozpoczęcie konkursu. Wszystkie stoły zniknęły zastąpione miejscami do siedzenia a uczestnicy wyszli na środek WS. Kiedy zaczęła grać muzyka pozwoliłem sobie się wczuć w jej rytm. Z resztą Teo też to zrobiła zamykając lekko oczy i oddając się nutą. Nigdzie nie widziałem Jamesa i Lili ale dla mnie liczyła się w tej chwili Teo i kroki do taktu. Kiedy muzyka ucichła zaczęły się brawa. Po wysłuchaniu Jury odpadły dwie pary. Została nasza czwórka i czwórka innych osób. Następnym etapem konkursu była weselsza i szybsza piosenka. Teo zaczęła się śmiać i kręcić się w rytm. Zrobiłem to samo śmiejąc się razem z nią.
- Pięknie wyglądasz.- Odezwałem się nagle.
- Dziękuję. Ty też wyglądasz przystojnie. - Zachichotała cicho ale widać było małe rumieńce na jej policzkach. Uśmiechnąłem się zadowolony i dalej tańczyłem w rytm muzyki. W ostatniej rundzie byliśmy my i James z Lili. Jury zarządziło przerwę. Usiedliśmy we czwórkę i zaczęliśmy się śmiać.
- Fajna zabawa.- skomentowała Lili.
- Widzisz minę Malfoya? - Zapytał mnie James. Odwróciłem się i dostałem ataku śmiechu.
- Widzę! Chyba nie jest zadowolony! - Wykrztusiłem łapiąc oddech. Zaśmialiśmy się wszyscy. Po paru minutach znowu poszliśmy na środek sali.
- Powodzenia. - Powiedziała Teo do Jamesa i Lili.
- Wzajemnie. - Odpowiedziała Lili.
Zaczęła grać muzyka. Zaczęliśmy tańczyć z Teo uśmiechając się do siebie delikatnie. Nie wiedziałem nawet ile minęło czasu a muzyka ucichła a my nadal patrzyliśmy się na siebie. Ocknąłem się dopiero kiedy usłyszałem brawa. We czwórkę podeszliśmy do stołu nauczycielskiego.
- To było niesamowite.- powiedziała madame Pomfrey. Spojrzałem na nią zdziwiony. O Coo jej chodzi?
- Razem z Teo nie zwracaliście uwagi na nic tylko na siebie i takty muzyki.- wyjaśnił profesor Flitwick.
- Jeszcze nigdy nie widziałam jak dwie osoby mogą oddać się tak tańcu.- dodała zachwycona McGonagall.
- A więc mamy zwycięzców.- powiedział Dumbledore.
- Teodora White i Syriusz Black zostają królem i królową balu. - ogłosił dyrektor a na naszych głowach pojawiły się korony. Po chwili na głowie Jamesa i Lili też pojawiły się diademy. Zadowoleni wróciliśmy do zabawy. Tańczyliśmy,śmialiśmy się i żartowaliśmy. Na sam koniec balu zatańczyliśmy ostatni raz i odprowadziłem Teo i Lili razem Jamesem.
- Dziękuję za miły wieczór Łapciu. - Powiedziała Teo i dała mi całusa w policzek znikając w swoim dormitorium. Uznałem że ten wieczór był najlepszym dniem w moim życiu. Z taką myślą ubrany w piżamę zasnąłem.
###################################
Udało się
Trochę na koniec nie wiedziałam co napisać ale na Merlina udało mi się.
Mam nadzieję że się wam spodobał rozdział.
Jutro będzie rozdział Sowy do bohaterów.
Mam już pytania ale jeśli ktoś chce o coś zapytać naszych bohaterów to śmiało.
Tak do godziny 20-21 Piszcie pytania.
Pozdrawiam wszystkich.W rozdziale znajduje się dokładnie 2088 słów.
CZYTASZ
Huncwoci i Historia Tygrysa
Fiksi PenggemarWszedłem do naszego dormitorium i usiadłem na swoim łóżku wzdychając ciężko. Co ja zrobiłem. Czemu ja to powiedziałem? Ten gniew w jej oczach! Merlinie! Jestem idiotą -No nie wierzę. Syriusz Black największy casanova w Hogwarcie nie umiał odpyskować...