#Teo#
- Nareszcie w pociągu.
Rozejrzałam się po wagonie Expressu. Obok mnie stała Lily ale nigdzie nie ma Huncwotów.
- No i gdzie oni są? - Zapytała Lily.
- Mam nadzieję że wyparowali z tej planety. Jakoś mam złe przeczucia co do wspólnych wakacji. I rozumiesz to, mój tata zgodził się na to po mimo tego że błagałam go na kolanach!
- Rozumiem co czujesz. Mojej mamy też nie dało się przekonać.
- Niestety taki nasz żywot. Zgłupieć w ich towarzystwie.
- Chodźmy poszukać tego przedziału.
Ruszyłyśmy przed siebie w poszukiwaniu Huncy. Zaglądałyśmy do każdego przedziału a ich nie ma. Może na prawdę wyparowali? Merlinie, dzięki ci!
- Oni zwariowali. - odezwała się Lili.
- Co?
- Spójrz.
- O żesz. Hahahahahaha.
Cała czwórka wlepiała swoje nosy w okno od przedziału. Nie powiem było to śmieszne. Po cichu wyjęłam różdżkę i otworzyłam drzwi tak że wylecieli na środek pociągu. Razem z Lilką wybuchłyśmy śmiechem. Ich miny! Bezcenne! Nawet nie zauważyłyśmy że chłopcy już wstali i patrzą na nas "groźnie".
- Bardzo śmieszne. - naburmuszył się Remus. Wyszczerzyłam się do niego. Pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Może usiądziemy? - zapytał Peter
- Taak. Nogi odmawiają mi posłuszeństwa. - zżędziłam. W tarmosiłam swój kufer do środka i próbowałam postawić go na półce . - Może ci pomóc?- zapytał James
- Tak poproszę. Dzięki.
James wziął ode mnie kufer i kiedy próbował go podnieść prawie że ugiął się pod jego ciężarem.
- Co ty tam nosisz? - wysapał.
- Książki,ubrania,buty,eliksiry i parę pierdółek.
- Na Merlina jakie to ciężkie.
Kiedy James siłował się z moim kufrem do przedziału weszła reszta naszej gromadki. Remus i Peter usiedli bez słowa ale z uśmiechem na ustach. Lili prawie płakała że śmiechu a Syriusz patrzył na Jamesa z politowaniem.
- Trzeba więcej ćwiczyć Rogaty.
- Jak jesteś taki mądry to sam to ustaw na półce.
Syriusz przejął mój kufer z firmowym uśmieszkiem skierowanym do mnie i go podniósł. Z marnym skutkiem. Grawitacja wygrała, kufer spadł, Syriusz padł.
- No i co Wąchaczu? Nie za lekko ci?
- A idź ta oboje. Wingardium Leviosa!
Podniosłam ostrożnie kufer i umieściłam na swoim miejscu.
- W sumie w wakacje to mój mózg nie pracuje. Mogłam od razu użyć tego zaklęcia.
Wszyscy się roześmiali. Usiadłam obok Lili i oparłam głowę o jej bark. Nawet nie zakodowałam kiedy zasnęłam.
#Syriusz#
Gadałem z chłopakami o planach na wakacje. Mieliśmy dużo pomysłów by dziewczyny nigdy nie zapomniała tego czasu. Spojrzałem na Teo. Spała oparta o Rudą. Evans też przysnęła. Szturchnąłem Rogacza.
- Jak one słodko śpią.
- Tylko się nie rozklej Rogaty.
- Czemu ty też nie możesz się.z nią zaprzyjaźnić Łapo?
- Denerwowanie jej weszło mi.w nawyk. A poza tym jak się normalnie zachowuję to ona łypie na mnie podejrzliwie. Pamiętasz naszą ostatnią kłótnię?
-Taaa. Pierwszaki chowali się gdzie popadnie. Nawet 6 klasiści zwiewali. Była mega wkurzona. Jej oczy ciskały gromy i to dosłownie.
- Dziwne było to że jej oczy co chwile zmieniały kolor z gorzkiej czekolady na lśniący złoty. To było przerażające.
- Noo. Kiedy to się rozniosło po Hogwarcie nikt jej nie denerwował. Pierwszaki nawet się jej kłaniali! A kiedy wy się kłóciliście to zakładali na siebie tarcze ochronne.
- Pamiętam. Dobra zaraz wysiadamy. Trzeba je obudzić.
- Na mnie nie patrz! Ja jeszcze chce żyć.
Oboje spojrzeliśmy na Remusa który czytał. Po chwili podniósł wzrok i z miną męczennika podszedł do dziewczyn.
#Remus#
To było zabawne patrzeć na chłopaków którzy bali się obudzić Lili i Teo. Pokręciłem głową rozbawiony. Podszedłem do Lili i szturchnąłem ja w ramię.
- Lili. Lili wstawaj zaraz wysiadamy.
- Już. Już wstaje.
Lili podniosła się ociężale i wyszła z przedziału. Dobra. Została Teo. Sprawdziłem kieszenie. Różdżka w pogotowiu jest.
- Teo. Teo jesteśmy na miejscu. Wstawaj!
- Jeżeli to nie jest sprawa życia lub śmierci radzę wiać.
Otworzyła jedno oko i rozejrzała się po przedziale. Przetarła oczy i wstała. Syriusz zaczął się śmiać. Uniosłem brwi. Z czego on się śmieje?
- Z czego rżysz? Siano czujesz?- wysyczała Teo.
- Siano to ty masz na głowie, kociaku.
Teo tylko pokiwała głową i pstryknęła palcami. Otoczyła ja biała mgiełka która po chwili zniknęła. Przed nami stała Teo w krótkich spodenkach i czerwonej bokserce z włosami związanymi na czubku w koński ogon. Syriusz, James i Peter rozdziawili usta zaskoczeni a Teo tylko prychnęła ,klasnęła w dłonie i nie było jej ani jej kufra.
- Magia bez różdżkowa. A to ci dopiero.- powiedziałem zaskoczony.
- Ta dziewczyna coraz bardziej mnie zadziwia. - dopowiedział James.
#Teo#
Stałam na peronie razem z Lilką i czekałyśmy na Huncy.
- Szkoda że nie widziałaś ich min kiedy użyłam magii bez różdżkowej.
- Musiało być ciekawie. - zaśmiała się zielonooka.
- No ba! Ich miny,bezcenne.
Roześmiałyśmy się. W tym czasie chłopcy wyszli z pociągu że swoimi bagażami.
- No to co? Ruszamy!
Teleportowaliśmy się do domu Jamesa w Dolinie Godryka. Będąc na miejscu przeszliśmy przez furtkę i weszliśmy do ogrodu Pani Potter. James podszedł do drzwi i bez ceremonialnie je otworzył. Razem z Lil popatrzyłyśmy po sobie i zachichotałyśmy cicho. Weszłyśmy do holu i zostawiliśmy kufry. Rozglądałyśmy się i nawet nie zauważyłyśmy jak chłopcy biorą nasze rzeczy i znikają. Nagle do holu weszła średniego wzrostu kobieta z burzą brązowych loków i oczu w kolorze czekolady takich jak James. Czyli już wiadomo po kim James odziedziczył kolor oczu i tornado we włosach.
-Witajcie dziewczynki. Jestem Euphemia, mama Jamesa. A wy to pewnie Lili i Teo.
-Tak, miło panią poznać.- powiedziała Lili.
-Liluś kochanie gdzie jesteś?!!
- O nie! Pomocy Teo błagam! Ja mu dam kochanie!! Pff. Trzeba dać mu i Blackowi nauczkę. Co ty na to Teo?
- Jestem za.Pomoże nam Pani?-zapytałam
- Oczywiście! Chodźcie. Jeżeli chodzi o mojego syna czy Syriusza chętnie pomogę utrzeć im nosa. Ale najpierw opowiecie mi jak tam w szkole.
Ruszyłyśmy za Panią Potter w stronę salonu. Mama Jamesa podeszła do fotela i usiadła na nim i gestem wskazała nam sofę.
- My sobie porozmawiamy a oni niech robią co chcą. Co tam słychać w Hogwarcie?
- Jest strasznie głośno. - wymamrotałam.
- To prawda. Huncwoci zazwyczaj coś wysadzą w powietrze. Ale można się przyzwyczaić.
#James#
-Liluś kochanie gdzie jesteś?!!
-James gdzie dać kufry dziewczyn? Przypominam że kufer Teo waży tonę! - marudził Łapa.
- Do gościnnego zaraz obok nas.
- Rogaś. Twoja mama wzięła dziewczyny do salonu. Po ich minach wnioskuję że coś knują. - odezwał się Luniak.
- To źle James, bardzo źle. Ze znajomością czarów Lili i Teo oraz twoją mamą na czele jesteśmy przegrani.- wyszeptał Peter.
- Damy sobie radę chłopaki.
Zanieśliśmy kufry dziewczyn do ich pokoju. Łapa jak tylko odłożył kufer Teosi aż sapnął z ulgi. Co ta dziewczyna tam taszczy? Wróciliśmy do swojego pokoju i usadowiliśmy się na dywanie.
- To co idzie na pierwszy rzut?
- Proponuję jezioro. Od Teo dowiedziałem się że Lili i ona lubią się opalać i pływać. - zaproponował Remus.
- Dobry pomysł. Weźmiemy koce i coś do jedzenia i sprawa załatwiona.- dopowiedział Syriusz.
Pokiwałem głową. To dobry plan.
- Trzeba tylko zawiadomić dziewczyny. - powiedział Peter.
- Po co? - zapytałem
- James one muszą się przebrać no nie. Nie wejdą do wody w ciuchach. - odparł Peter.
- To ja idę im to przekazać! - Zakomunikował Łapa i już go nie było.
- No to do roboty. Koce są tu a po żarcie do kuchni.
#Lili#
Rozmawiałyśmy spokojnie z mamą Jamesa a tu nagle jak burza do salonu wpadł Black. Szepnął coś na ucho pani Potter na co ona pokiwała głową i poszła. Teo udawała że czyta i nie widzi kto się jej przygląda. To zabawne tak patrzeć na nich i ich kłótnię. Syriusz podszedł cicho do Teo i zabrał jej książkę. Teo sobie nic z tego nie zrobiła tylko poparła głowę na ręce i popatrzyła na Blacka obojętnie. Zachichotałam cicho. Oni uwielbiają się nawzajem denerwować.
- Idziemy dzisiaj nad jezioro. Radzę się przebrać. Macie tak na oko 15 minut.- zakomunikował Syriusz z przymrużonymi oczyma wpatrzonymi w Teo. Ona tak samo ciskała gromy w jego stronę. Pokręciłam głową z niedowierzaniem. Dopóki jedno nie wygra drugie nie odpuści.
- Dzięki za informację. A pokażesz nam gdzie jest nasz pokój?- zapytałam. Black uśmiechnął się przebiegle. Wziął Teo na ręce i przerzucił ją sobie na bark.
- Zapraszam za mną! - krzyknął.
Roześmiałam się. Oni się nigdy nie zmienią.
#Teo#
- Puszczaj mnie! Słyszysz Black! Puszczaj mnie do cholery!!- darłam się w niebo głosy i kopałam ,biłam a on nic sobie z tego nie robił. Spojrzałam na Lilkę która roześmiana szła za nami. Westchnęłam zrezygnowana i specjalnie wbiłam mu łokieć i się oparłam na ręce. Tę rundę wygrał. Na całe szczęście ostatni miesiąc wakacji spędzam tylko z Lili i tatą. Kiedy dotarliśmy do naszego pokoju Black opuścił mnie a ja jak tylko Lili weszła do środka zabarykadowałam drzwi. Po drugiej stronie było słychać wiązankę przekleństw pod moim adresem. Chyba oberwał w łeb. I dobrze mu tak!! Odwróciłam się do śmiejącej się Lili.
- To co? Plan kusić i olewać uznajemy za rozpoczęty?
- Oczywiście. Pokaż jakie to nam ciuchy przygotowałaś. - odpowiedziała Lilka.
Skoro idziemy nad jezioro to trzeba wziąć ręczniki. Wyjęłam z kufra torbę podręczną i zapakowałam do niej ręczniki,krem do opalania i szczotkę do włosów. Podałam Lili kostium kąpielowy który jej wybrałam. Dwuczęściowy o kolorze śnieżnobiałym.Będzie ładnie w nim wyglądać.- Może być?- zapytałam.
- Podoba mi się. Idę się przebrać.
Wyjęłam jeszcze krótkie miętowe spodenki i białą koszulkę. Zaniosłam jej to do łazienki i posłałam uśmiech. Wróciłam do kufra z którego wyjęłam sobie żółte krótkie spodenki i miętową koszulkę oraz słonecznikowo biały kostium z czarnymi pasami. Kiedy się przebrałyśmy poszłyśmy do chłopaków. Ich reakcję były zabawne. Peter rozdziawił usta, Remusowi prawie oczy wypadły, James prawie zemdlała a Syriusza wmurowało. Ominęłyśmy ich bez słowa a oni pognali za nami. Plan rozpoczęty.#James#
Kiedy dziewczyny zeszły na dół prawie zemdlałem z wrażenia. Kiedy wyszły z domu bez słowa zaśmiałem się. Teo ma na Lili dobry jak i zły wpływ. Remus i Peter pobiegli do dziewczyn. Syriusz jak stał tak stoi.
- Łapa? Łapa! Idziemy!!
- One nas pozabijają James. Widziałeś to?!- Syriusz prawie płakał ze "strachu". Roześmialiśmy się i pobiegliśmy do reszty.(Nad jeziorem.)
#Teo#Chłopcy wygłupiali się w wodzie a ja z Lilką opalałyśmy się na kocu.
- Na razie jest spokojnie. - odezwała się ruda.
- Chwilowo. Coś mi tu śmierdzi i to nie Black. Oni coś kombinują.
Roześmiałyśmy się czym zwróciłyśmy na siebie uwagę chłopaków. Z tajemniczymi minach zaczęli się skradać w nasza stronę.
- Li! WIEJEMY!!
Zaczęliśmy uciekać a cała czwórka za nami. Spojrzałam na Lilkę. Pokiwałam głową i się rozdzieliłyśmy. Ja pobiegłam w stronę lasu a ona w pola. Jak znalazłam się w środku lasu wyskoczyła na drzewo i schowałam się w jego liściach. Usłyszałam kroki. Wychyliłam się lekko i zobaczyłam Remusa i Syriusza. A więc oni też się rozdzielili.
#Lili #
Kiedy się rozdzieliłyśmy pobiegłam w stronę pól. Biegłam w samym środku żyta.
-Jak nic mnie znajdą. Znajdą i przegramy.
Obejrzałam się za siebie.
- Cholera jasna. Tylko nie on.
Za mną biegł Potter i Peter. A może tak zajść ich tak od tyłu? Dobrze że jestem niska, nie widzą mnie.
#Syriusz#
Szukamy Teo w lesie. Nie będzie łatwo.
- Przepadła.- odezwał się Luniek.
- Szukaliśmy już wszędzie. Ale nie na...?!
- Drzewach!!- krzyknął Remus.
-Spryciara -mruknąłem.
-To raczej logiczne. Las, drzewa.- wyjaśnił Remus.
- Chodzi mi o to że umie wejść na drzewo.
-A no.Ciekawe czy James i Peter złapali Lili.-zastanawiał się Remus.
#James#
Centralnie wbiegliśmy w pole. Nigdzie jej nie widać. Przystanęliśmy i rozglądaliśmy się dookoła.
-Rogacz patrz!
-Gdzie Glizdku?!
-Tam jeleniu!
Spojrzałem w tamtą stronę i zobaczyłem Rudą głowę na żółtym tle. Mamy cię!
- Rozdzielmy się i złapmy ją.
I tak zrobiliśmy. Kiedy byłem dwa kroki od Lili złapałem ją i przerzuciłem na swój bark.
- Puszczaj mnie!! Puszczaj mnie do cholery!! Potter!! Gdzie ty mnie taszczy?!! Pootteeer!!
- Nie unoś się tak słonko.
- Nie mów do mnie SŁONKO Potter!!
-Dobrze Liluś. Glizdek! Idziemy na koc i czekamy na resztę.
- Teo nie da się tak łatwo złapać,Potter.
- Znając Teosie to złamie Syriuszowi rękę tak jak w 4 klasie. Remus dostanie tylko bure i przekleństwa pod swoim adresem.
Zaniosłem Lili na koc i usiadłem obok niej tak jak Peter. Teraz tylko czekać.
- Trochę im to zajmie znając Teo to ona się nie podda.- powiedział Peter.
- To prawda. Nie poddam się.
Odwróciłem się i zobaczyłem Teo leżącą na kocu z ręką na oczach.
- Jak? Kiedy? Jak ty tu?!
- James zamknij usta bo ci mucha wleci. Jak się tu znalazłam? Kiedy nie patrzyliście zaczęłam się opalać. Proste.
-Gdzie Remus i Syriusz? - zapytał Peter.
- Remus w rowie,a Syriusz chyba utknął na drzewie.
Nasza czwórka roześmiała się głośno.
-Jakim cudem oni się tam znaleźli? -zapytała Lili.
-Przechodziłam z drzewa na drzewo żeby ich śledzić. Zaczęli główkować gdzie ja mogę być. W końcu domyślili się że jestem na drzewie,więc Syriusz wszedł na drzewo a ja zeszłam i natknęłam się na Remusa. Zaczął mnie gonić ale wpadł do dziury i go zgubiłam i tak oto tu jestem.
#Remus#
Kiedy Syriusz zszedł z drzewa pomógł mi się wydostać i wróciliśmy nad jezioro. Tam zobaczyliśmy chłopaków i dziewczyny na kocu. Kiedy Teo nas zobaczyła zaczęła krzyczeć.
- WYGRAŁAM! WYGRAŁAM! WYGRAŁAM!!!
-Tak tak wygrałaś. Jest 1:1.-powiedziałem.
-Dobra, jest już późno. Pora wracać.- powiedziała Lili.
Spakowaliśmy swoje rzeczy i wróciliśmy do domu Rogacza. Pożegnaliśmy się i powiedzieliśmy sobie dobranoc. Tak minęły nam prawie całe wakacje.|~|~|~|~|~|~|~|~|~|~|~|~|~|~|~|~|~|~|~|
Oto rozdział. Udało mi się napisać go szybciej niż myślałam. Chociaż jest godzina 23:10 a jutro mam praktyki to udało mi się.
Jutro zacznę pisać kolejną część Sów do bohaterów więc w sobotę powinniście ja mieć. Dobranoc.
CZYTASZ
Huncwoci i Historia Tygrysa
FanfictionWszedłem do naszego dormitorium i usiadłem na swoim łóżku wzdychając ciężko. Co ja zrobiłem. Czemu ja to powiedziałem? Ten gniew w jej oczach! Merlinie! Jestem idiotą -No nie wierzę. Syriusz Black największy casanova w Hogwarcie nie umiał odpyskować...