Szlaban i Firenzo.

4.8K 217 5
                                    

#Teo#
Szykowałam się właśnie na szlaban u Hagrida kiedy usłyszałam jak ktoś się wydziera w PWG*. Niechętnie wyszłam z dormitorium i stanęłam na schodach to co zobaczyłam sprawiło że omal z nich nie spadłam. Wybuchłam głośnym śmiechem. Na środku stał Remus besztając Black i Pottera za kawał na transmutacji. Obydwoje wyglądali jak pięciolatki słuchające bury od mamusi. Zeszłym na dół ciągle się śmiejąc.
Popatrzyli na mnie obrażeni.
-No,no Remusie. Nie wiedziałam że jak na kogoś krzyczysz to tak jak mama nad rozkapryszonym brzdącem.
Remus spojrzał na mnie oburzony a ja z chłopakami śmiałam się jak opętana.
- Bardzo śmieszne Teo. Ha ha ha.
- No już nie bądź taki sztywny. Idziemy przecież na herbatkę do Hagrida.
- Idziemy na szlaban. Nie na herbatkę z ciasteczkami.
- A propo ciastek. Jak już Hagrid bierze się za wypieki to lepiej się skonsultować z dentystą.- wymamrotałam.
-Densto czym? - zapytał Syriusz
- Mugolem który leczy zęby. Dobra koniec pogaduszek panienki idziemy.
Cała trójka zgodnie prychnęła. Zaraz,zaraz. Trójka? Kogo tu... aaa Peter. Gdzie ten gnom? Rozejrzałam się po salonie. Zero blondynków w zasięgu wzroku.
- Gdzie Peter?
Chłopcy rozejrzeli się po salonie. Nagle usłyszałam walenie w obraz. Podeszłam do niego i otworzyłam a za nim stała nasza zguba. Zaczęłam się znowu śmiać.
- Nie pamiętałem hasła. - wymamrotał.
- -5 dla Slytherinu.
-Dzięki Teo.
- Nie ma za co a teraz idziemy.
Cała nasza piątka wyszła przez obraz i skierowała się do chatki gajowego. Kiedy byliśmy już kilka kroków od chatki ja pobiegłam do drzwi i weszłam do środka nie pukając. Zobaczyłam pół olbrzyma siedzącego na krześle.
-Witaj Hagridzie. - podeszłam do przyjaciela i go przytuliłam i w tej chwili do środka weszli chłopcy.
- Teo cholibka jak ja cię żem dawno nie widział. Siadajcie zrobię herbaty.
Hagrid podszedł do swojej ale kuchni a ja posłałam Remusowi znaczące spojrzenie.
- 1:0 dla mnie Remi.
On tylko na to prychnął. Hagrid podał nam wielkie kubki z herbatą i parę ciasteczek. Ja swoje schował do kieszonki pod pretekstem zjedzenia ich później. Syriusz za to spróbował jedno zjeść. Skończyło się to na tym że masował sobie policzek.
- 2:0 dla mnie. - zachichotałam.
- Tym razem wygrałaś. - mruknął James.
- Opowiecie nam jak się poznaliście?- zapytał Remus.
-No żesz ja się ją opiekowałem jak była wielkości małego hipogryfa. Wszędzie jej było pełno. Żem się nabiegał cholibka. Nie mogła być w jednym miejscu więcej niż 5 minut.
Chłopcy na to zaśmiali się cicho a ja spłonęłam rumieńcem.
- Tak to prawda. A pamiętasz nasze przechadzki po lesie? A a propo lasu. Co tam u Firenzo? Dawno go nie widziałam.
-Biedaczysko stęsknił się za tobą. W przeciwieństwie do mnie cholibka to uwielbiał się z tobą ganiać. Może spotkamy go w lesie jak będziemy robić obchód.
- Kim jest Firenzo? - zapytał Peter
- Firenzo jest centaurem. - odpowiedziałam. Popatrzyli na mnie zdziwieni a ja na to wzruszyłam ramionami. Dla mnie spacery z olbrzymem i centaurem to codzienność.
- No pamiętam jak żeś go poznała. Byłem z nią cholibka na spacerze a ta mi zwiała. Szukałem jej ładne 3 godziny. Znalazłem ją dopiero na polanie w towarzystwie całego stada centaurów. Żem się przestraszył że coś jej zrobią. A one tak po prostu bawiły się z nią w ganianego. I na dodatek śmiały się kiedy to ona próbowała ich złapać. Najbardziej polubił ja Firenzo, Magorian, Ronan i ten..no jak mu tam było cholibka.
-Zakała. Jest najstarszy i najmądrzejszy z całego stada. Nie lubi ludzi ale dla mnie zrobił wyjątek. Sam czasami po mnie przychodził z resztą żebym się z nimi pobawiła. Czasami też go nie rozumiem ciągle mówi zagadkami. I nazywa Białą Panią lub Kieł. Ten to ma wyobraźnię. Ronan jest przyjazny ale też nie zawsze ufa ludziom. Ale jak już komuś zaufa to stoi za nim murem. I uwielbia sobie żartować z Hagridem. Magorian jest przywódcą stada nie cierpi ludzi. Co jest dla mnie tajemnicą bo sam przecież pierwszy zaprosił mnie do zabawy. No i oczywiście bierze przykład z Zakały i nazywa mnie Kieł. To trochę irytujące. Za to Firenzo zachowuje się normalnie. Można z nim porozmawiać,po żartować i bawić. Na szczęście on i Ronan mówią do mnie po imieniu. - Westchnęłam.
- Nie boisz się ich? - zapytał James
- Nie,znam ich od 5 roku życia. Poza tym oknie nie pozwalają mi się bać. Co według mnie jest głupotą. No ale to centaury ich nie zrozumiesz.
- Tak samo jak kobietę z okresem.- zachichotał Syriusz. Zgromiłam go wzrokiem obrażona za ten komentarz.
- Idiota. Chętnie bym go zostawiła w lesie na pastwę akromantulą. Albo przez przypadek zepchnęła z Wieży Astronomicznej. Nie bo będzie za dużo sprzątania jak stuk nie o ziemię i się rozleci. Już wiem! Skurcze go do rozmiarów myszy i dam na pastwę Pannie Norris. A żeby się nim udławiła. Chociaż będzie mi jej szkoda jak będzie korzystać z kuwety.- mruczałam pod nosem a siedzący po moich bokach James i Remus się śmiali.
Pogadaliśmy jeszcze chwilę i wyszliśmy do lasu. Spacerowaliśmy spokojnie do puki Peter nie usłyszał jakiegoś szelestu za drzewem. Ciekawska zaczęłam się tam skradać nie zważając na szepty sprzeciwu. Wyskoczyła na to coś za krzakami a kiedy zobaczyłam kto to zaczęłam piszczeć z radości i skakać jak szalona.
#Syriusz#
Patrzyłem jak Teo skrada się w kierunku krzaków. W pewnym momencie kończyła w nie i zaczęła piszczeć. Przestraszony rzuciłem się w jej kierunku i zobaczyłem jak skacze wokół centaura który się śmiał.
- Firenzo! Tak dawno cie nie widziałam!
Powiedziała i wkroczyła mu na grzbiet przytulając go. Gdybym nie słyszał jej historii na temat centaurów zaczął bym krzyczeć ale tak stałem w miejscu osłupiały.
-Firenzo? Cholibka nie skradaj się tak. Przestraszyłeś mi dzieciaki.
-Wybacz mi moje zachowanie Hagridzie. Gwiazdy mnie powiadomiły że Teodora będzie dziś tu z tobą w lesie. Wyruszyłem więc tu by ją zobaczyć. Za chwilę będę tu Ronan, Zakała i Magorian by też się przywitać.
Kiedy tylko skończył mówić za nim pojawiło się trzech wymienionych.
- Magorian! Zakała! Ronan! Jak się cieszę że was widzę!- Teodora cały czas piszczała że aż uszy bolały. Podeszła do reszty centaurów i przytuliła ich.
- Witaj Biała Pani. Jestem rad że cię widzę.- odezwał się ten starszy. Chyba Zakała.
-A ten znowu swoje.-wymamrotała Teo. Zaśmiałem się cicho co zauważyła i prychnęła jak rozjuszona kotka.
-Mi też jest miło że cię widzę Zakało. Magorian przyjacielu co tam u ciebie?
-Wszyscy są szczęśliwi że wróciłaś do naszego lasu, Kieł. Całe stado prosiło bym cie pozdrowić w ich imieniu.
-To miło z ich strony...- przestałem słuchać i popatrzyłem na jednego z centaurów który zaczął się skradać za Teo. Ciekawe co zrobi.
Nagle złapał ja w pasie i posadził ja sobie na grzbiecie po mimo jej krzyków.
-Ronan baranie! Czy ty chcesz żebym ja na zawał zeszła?! Coś widzę że na starość ci się coś po przestawiało w tej mózgownicy!
Cały czas się darła a ja z chłopakami, Hagridem i trzema centaurami się śmialiśmy. Ronan który właśnie dostawał ładne kazanie patrzył na nas z miną przestraszonego szczeniaka. W końcu Teo skończyła gadać i roześmiała się z jego miny. Zakała i Magorian pożegnali się z nami i wrócili do stada. Firenzo zaproponował że razem z Ronanem dotrzymają nam towarzystwa.
- Skoro tak to za karę że mnie przestraszyłeś będziesz mnie wiózł.- powiedziała Teo do Ronana przez co Hagrid i Firenzo się roześmiali. Za to Ronan miał minę skazańca.( nie wiedziałam co tu wstawić. w końcu to pół człowiek pół koń a że koń wozi ludzi na grzbiecie to stwierdziłam że to będzie bardziej pasować niż "niósł") Wycofałem się do chłopaków.
-Mieć centaurów za przyjaciół. Musi być wyjątkowa skoro tak się nią przejmują.- powiedział Remus.
-Sama nam to pokazała kiedy nie dała się nabrać na nasz żart.- odparłem.
-Wiecie co mnie zastanawia.- odezwał się James.
-Co takiego?- zapytał Peter.
-Jej różdżka. Jest jakaś dziwna. Jakby była zrobiona z dwóch rodzajów drzew.
-Też to zauważyłem. Zapytamy się jej jutro.- powiedział Remus.
-Dobry pomysł. Zaraz wracamy do Zamku.- dodałem. Pochodziliśmy jeszcze dziesięć minut i pożegnaliśmy się z Hagridem i dwoma centaurami. Teo pożegnała się z nami i poszła sobie swojego dormitorium a my do swojego. Rzuciłem się na swoje łóżko i położyłem twarz na poduszce. Nagle poczułem nieprzyjemny zapach otworzyłem oczy i... o zgrozo to są śmierdzące skarpety Pottera. Na. Mojej. Poduszce!
-Potter!
- Czego się tak wydzierasz? - zapytał James.
- Zabieraj te smrodo-bomby które nazywasz skarpetami z MOJEJ poduszki!!
- Oo tu są moje szczęśliwe skarpetki w znicza!
Zabrał te śmierdzące coś z moje poduszki a ja poszłem do łazienki w której było tak czysto że aż raziło po oczach. To święte miejsce więc jest czysto. Przebrałem się i wróciłem do pokoju. Remus i Peter już spali a James zachwycał się swoimi skarpetami.
- James? Dobrze się czujesz? Może jeszcze uda mi się ciebie zapisać do Munga na oddział intensywnej terapii. Bo to co robisz nie jest normalne.
- Bardzo śmieszne Syriuszu.Bardzo śmieszne. Normalnie boki zrywać.
Zaśmiałem się z jego oburzonej miny. Po chwili dołączył do mnie i oboje się śmialiśmy.
-Eee.. Syriusz chyba o czymś zapomnieliśmy.
- O czym?
- Nie gadaliśmy z Evans i White na temat Roszpunki i Smarka.
- Nic się nie stało. Poczekają.
- Nie sądzę. White na szlabanie wymyśliła jak cie zamordować bez budzenia sobie rąk.
- Co mówiła?
- Cytuję: Idiota. Chętnie bym go zostawiła w lesie na pastwę akromantulą. Albo przez przypadek zepchnęła z Wieży Astronomicznej. Nie bo będzie za dużo sprzątania jak stuknie o ziemię i się rozleci. Już wiem! Skurcze go do rozmiarów myszy i dam na pastwę Pannie Norris. A żeby się nim udławiła. Chociaż będzie mi jej szkoda jak będzie korzystać z kuwety.- James wybuchł śmiechem a mnie przebiegł dreszcz przerażenia.
- Ona jest niebezpieczna.- wyszeptałem.
- No ale pomysły to ona ma wspaniałe.
- Dzięki James. Twój brat ma zginąć w paszczy wrednego kociska a ty to chwalisz.
- Sorka Syriusz ale to jest zabawne.
- Mhm. Jakoś ja się nie śmieje tylko się o siebie boję!
-Daj spokój nic ci się nie stanie.
-Obyś miał rację.
- Ja zawsze mam rację.
- Jakoś Evans ma inne zdanie.
- To było wredne.
- Naprawdę? A mnie to śmieszy.
- Dobra dobra rozumiem.
- Ha wygrałem!
- Jesteś walnięty Black. Może to ciebie trzeba wysłać do Munga na terapię?
Prychnąłem na te słowa. Walnięta to jest moja kuzynka Bella. Ja nie.
-Dobra ja padam. Dobranoc Syriuszu.
-Dobranoc James.
##########
PWG - pokój wspólny Gryffindoru.

Huncwoci i Historia TygrysaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz