#Teo#
Siedzimy wszyscy w salonie a ja chodzę w tę i z powrotem co chwilę zerkając na mini Huncwotów którzy szczerzyli się jak głupi do sera. Grrr wredna nieświadomości! Głupi szósty zmysł! Czemu nie mogłeś wywróżyć mi kwiatków i pszczółek tylko zaklętych Huncwotów?! No co im wpadło do łba?! No co?!! Co oni na Merlina wymyślili? Zmrużyłam niebezpiecznie oczy patrząc na śmieszków i z głośnym jękiem opadłam na podłogę na co czwórka rozrabiaków zachichotała.
- Co teraz zrobimy? Nawet nie wiemy od czego zacząć! Merlin wie co zrobili! - powiedziała zła Lili.
-Zaczniemy od biblioteki. Tam ich przecież znaleźliśmy. Może znajdziemy coś w książkach albo coś. - stwierdził Regulus.
-Ktoś musi z nimi zostać. Huncwoci bez opiekunki to jeszcze większe zło.Nie wiadomo co im znowu do łba strzeli.- mruknęłam obserwując jak pięcioletni James próbuje wspiąć się na kredens z zastawą .
-Nawet na mnie nie patrz Lili.Nie ma mowy! Ja z nimi nie zostanę.- usłyszałam za sobą krzyk protestu. Spojrzałam w stronę tych większych przyjaciół i zobaczyłam jak Regulus ucieka z salonu a Lili wznosi oczy ku niebu.
-Huncwoci i ich durne pomysły! Niech no wrócą do siebie to mnie popamiętają! A James w szczególności!- warknęła zła i usiadła obok mnie z hukiem.
-Spokojnie , znajdziemy sposób żeby zwrócić im odpowiedni wiek. Chociaż nie. W ich przypadku to tylko wzrost.- powiedziałam rozbawiona łapiąc Jamesa żeby nie zrobił sobie krzywdy spadając z kredensu.
-Ale my nawet nie wiemy czy to zaklęcie czy jakiś eliksir! Ach do cholery z nimi!- zawołała rozdrażniona na co siedzący na moich kolanach mały James schował się w moich włosach.
-Nie krzycz tak bo James się boi .Poza tym od kiedy Panna Evans używa takich słów? - zachichotałam a Lili spojrzała na mnie z pode łba.
-Jesteś wredna. Nie dziwię się że niektórzy Ślizgoni cię uwielbiają.- szepnęła rozbawiona.
-Ciociu piciu mi się chce. I zjadłbym coś. - powiedział Peter szarpiąc mnie za rękaw swetra.
-Chodźmy do kuchni. Jak wrócą do normalności to będę im wypominać tą ciocię. - powiedziałam rozbawiona idąc z dziećmi do kuchni.
-Ale to aż dziwne że mają to od tak zakodowane w głowach. - powiedziała Lili sadząc Huncwotów na krzesełkach. Ale że nadal byli za mali to posadziła ich na dwóch niee na trzech poduchach.
-Taka logika dzieci. Chyba... Albo stroją sobie z nas żarty.- powiedziałam nalewając do czterech kubeczków sok malinowy. Zrobiłam trochę kanapek i podałam wszystko na stół.Kiedy chłopcom przypadły do gustu kanapki sama usiadłam obok nich.
-Lilka idź pomóż Regulusowi szukać jakiegoś zaklęcia lub eliksiru dla naszych rozrabiaków a ja się nimi dzisiaj zajmę. - powiedziałam widząc jak rudowłosą ciągnie do rozwiązania zagadki.
-Dasz sobie radę ? W końcu to Huncwoci.- zapytała przy wyjściu.
-Jak mnie zwiążą i zaczną malować farbami będę krzyczeć. - powiedziałam zmywając naczynia.
-No dobrze. - zaśmiała się zielonooka i wyszła z kuchni. Przez parę minut zmywałam w ciszy do póki mini Syriusz nie zaczął narzekać że mu się nudzi.
-No to chodźcie do salonu. Może znajdę jakieś puzzle. - mruknęłam i poprowadziłam maluchy we właściwą stronę. Weszliśmy do środka i posadziłam chłopców do stołu i wyczarowałam im blok i kredki.
-Porysujcie sobie a ja pójdę poszukać wam jakiś zabawek. Żadnych sztuczek i wybryków jasne? - powiedziałam poważnie a jak przytaknęli wyszłam z pokoju kierując się na strych. Szukając w kufrach i innych pudłach jakichkolwiek zabawek po piętnastu minutach usłyszałam krzyki i jak się coś tłucze. Zbiegłam czym prędzej na dół i wbiegłam przestraszona do salonu. To co zobaczyłam przeraziło mnie jeszcze bardziej niż potłuczony dwudziestoletni wazon mojej mamy na podłodze.
CZYTASZ
Huncwoci i Historia Tygrysa
FanficWszedłem do naszego dormitorium i usiadłem na swoim łóżku wzdychając ciężko. Co ja zrobiłem. Czemu ja to powiedziałem? Ten gniew w jej oczach! Merlinie! Jestem idiotą -No nie wierzę. Syriusz Black największy casanova w Hogwarcie nie umiał odpyskować...