NIESPODZIANKA!!! Podoba się?
1/6
#Teo#
Zostałam obudzona przez cichy chichot i przez coś ciężkiego na moim biodrze i głowie. Po chwili trzeci "cośek" zaczął mnie smyrać po nosie. Otworzyłam lekko oczy by zobaczyć co się dzieje ale tak żeby inni myśleli że nadal śpię. I co zobaczyłam? Jelenia który pyrga mnie w nos, czarnego psa który spał w najlepsze na moim biodrze i szczura którego miałam na głowie. A Remus siedzi sobie na łóżku Lili i się śmieje. Oni naprawdę nie mają co robić. Powoli się przemieniłam w tygrysa i usłyszałam trzy przestraszonego odgłosy. Jeden to jęk Remusa, drugi pisk Petera, a trzeci to parsknięcie Jamesa. Syriusz nawet się nie obudził. Otworzyłam złote ślepia i spojrzałam ma Jamesa i Remusa i zamruczałam zła bo mnie obudzili. Remus wzruszył ramionami a James zaczął podskakiwać w miejscu. Spojrzałam na niego jak na idiotę. Poczułam że Peter się przemieszcza i schodzi mi z głowy. Po chwili był na łepku Rogasia. Chłopcy spojrzeli na Syriusza. Odwróciłam w jego stronę lekko łepek i on nadal spał.
[- Remusie wyciszyć proszę pokój i zatkaj uszy.] Remus zrobił to o co go prosiłam a James i Peter poszli w kąt pokoju. Zaryczałam głośno że Łapa aż spadł z łóżka a ja szybko się przemieniłam i położyłam cała na łóżku. Chłopcy oprócz Syriusza przemienili się i zaczęli się śmiać. A Łapa patrzył na mnie mordką zbitego psiaka. I jak tu nie ulec? Zwierzęta to mój słaby punkt. Westchnęłam ciężko i przesunęłam się na łóżku by mógł się położyć obok. Ten zadowolony zaszczekał i po merdał ogonem potem wskoczył na łóżko. Oczywiście musiał położyć pysk na moim brzuchu i westchnąć. Zachichotałam cicho a reszta śmiała się w najlepsze.
- Nie za wygodnie ci Łapciu? - Zapytałam.
A on w odpowiedzi potrząsnął łepkiem. Znowu zaczęliśmy się śmiać. Jako że byłam przygnieciona przez pas spojrzałam na resztę Huncwotów. Przy okazji zerknęłam na zegar. 13:40?
- Czemu mnie obudziliście? - zapytałam rozbawiona i to był chyba odruch. Zaczęłam drapać Syriusza za psim uchem. A ten jak koteczek zaczął mruczeć. Choć w wykonaniu psa też ładnie to brzmi. James zachichotał i usiadł obok mnie.
- Ponieważ mieliśmy o czymś porozmawiać.- powiedział.
- I byliście tacy Ciekawi że nie mogliście poczekać i mnie obudziliście.- powiedziałam.
- Oczywiście że tak. Obiecałaś nam. - Przypomniał mi Remus.
- Wiem i dotrzymam słowa.- odpowiedziałam patrząc jak Syriusz wzdycha. Nachyliłam się do jego ucha.
- Jeżeli zaślinisz mi pościel to cie wykastruje. - szepnęłam. Ten kiedy mnie usłyszał podskoczył. Uśmiechnęłam się słodko kiedy na mnie spojrzał i podrapałam go po nosie.
- Wszystko wam opowiem. Ale raczej nie w dormitorium. - Powiedziałam tajemniczo.
- To w takim razie gdzie?- zapytał Peter.
- W pokoju Życzeń. - Powiedziałam. Spojrzeli na mnie zdziwieni a ja uśmiechnęłam się tajemniczo.
- Dobra. Teraz spadać bo muszę się ogarnąć. - Powiedziałam. Trójka Huncwotów skierowała się do wyjścia a Syriusz sobie nadal leżał.
- Łapa. Idziemy. - Powiedział Remus.
Ten nawet się nie ruszył. Spojrzałam na Huncy złośliwie a oni wiedzieli że Syriusz nie przeżyję albo będzie musiał się udać do SS. Wiedząc co czeka ich przyjaciela wyszli z uśmiechem a ja podeszłam w piżamie do szafy. Wzięłam jeansy i biały sweterek po czym weszłam do łazienki się przebrać. Ubrana weszłam do pokoju i chwyciłam szczotkę do włosów. Usiadłam obok czarnego psa który mi się przyglądał i zaczęłam czesać sobie włosy i potem spięłam je spinką w ala kitkę. Założyłam jeszcze czarne balerinki i byłam gotowa do wyjścia. Spojrzałam na Łapę i pochyliłam się do jego ucha.
- Dzięki za przyniesienie mnie do dormitorium Syriuszu. - Powiedziałam i pocałowałam go w nos po czym zostawiłam zaskoczoną psinkę w pokoju a sama wyszłam do reszty.
- Gdzie Syriusz? - zapytał James.
- Zaraz powinien przyjść. - Odpowiedziałam z uśmiechem.
- Co mu zrobiłaś? - zapytał Remus.
- Dałam mu to na co zasłużył.- powiedziałam.
- Czyli co? - zapytał Peter.
- Mogę powiedzieć tylko że będzie bardzo zadowolony. - Odparłam z uśmiechem.
Chłopcy patrzyli na mnie zdziwieni nie wiedząc o co mi chodzi. Po chwili z mojego dormitorium wyszedł wyszczerzony do granic możliwości Syriusz i podszedł do mnie łapiąc mnie w pasie i zrobił obrót wokół własnej osi. Zaśmiałam się z jego zachowania a kiedy mnie puścił ruszyłam do przodu by wskazać im drogę a oni szeptali coś między sobą. A może raczej przepytywali Syriusza czy czasem nie jest pod działaniem jakiegoś zaklęcia.
Weszliśmy na siódme piętro. Kiedy nikt nie patrzył stanęłam naprzeciw gobelinu z Barnabaszem Bzikiem i trollami. Przeszłam wzdłuż ściany trzy razy w tą i z powrotem myśląc o pokoju wspólnym Gryffindoru i żeby na stoliczku były jakieś przekąski i cis do picia. Po chwili na ścianie zaczęły pojawiać się wrota. Trójka Huncwotów stała i wlepiała swoje oczy w to co się dzieje a Syriusz że już tu był patrzył na to normalnie. Weszliśmy do środka i chłopcy usiedli na sofie a ja na fotelu.
- A więc? Remusie znalazłeś tą książkę? - Zapytałam.
- Szukałem w bibliotece ale jej nie było. Myślę że nauczyciele schowali ją do działu ksiąg zakazanych. - Odpowiedział.
- To bardzo prawdopodobne. - Powiedziałam zamyślona.
- To może ty nam opowiedz tą historię. - Zaproponował James.
- Dobrze. A więc słuchajcie. " Za czasów założycieli Hogwartu zwierzęta w Zakazanym Lesie zachowywały się dziko i niebezpiecznie dla uczniów szkoły Magii. Założyciele zmartwieni tym faktem postanowili znaleźć uczniów godnych miana strażników lasu. Do tego zadania wybrali dwóch swoich uczniów. Byli mądrzy, zdolni i odpowiedzialni. A była to kobieta i mężczyzna. Rowena i Helga podzieliły swoją magiczną moc pół obdarowując nią kobietę. Dzięki czemu zyskała ona Moc Czarnego Tygrysa i zmiany w niego. Godryk i Salazar zrobili to samo dając moc mężczyźnie który zyskał Moc Białego Tygrysa. Ich zadaniem było patrolowanie lasu i utrzymaniu w nim harmonii. Niestety serce Salazara Slytherina przepełniła żądza czystości krwi w świecie czarodziejów. Nienawiść do nie magicznych ludzi wpłynęła też na serce Białego Tygrysa. Była ona tak mocna że dobra cześć serca mężczyzny chroniona przez moc Gryffindora zalała fala nienawiści. Oddziaływała ona jednak inaczej. Biały Tygrys prowadzony nienawiścią do dobra siał spustoszenie i chaos w lesie jak i w szkole. Za pierwszym razem trójce założycieli udało się poskromić zło w sercu Białego Tygrysa. Niestety z pokolenia na pokolenie nienawiść rosła i ukazywała się w nieodpowiednim momencie. Założyciele nie mogli już pomoc. Odeszli kiedy byli najbardziej potrzebni. Czarny Tygrys musiał radzić sobie sam. Za każdym razem Czarnym Tygrysem była kobieta która zmuszała Białego Tygrysa do Wieczystej Przysięgi lub czyściła mu pamięć przez co zapomniał o zadaniu Tygrysa. Niestety Wieczystą Przysięga nie działała na przepełnione nienawiścią serce Białego Tygrysa. Umierał przez co Czarna Tygrysica zostawała sama. Najlepszym rozwiązaniem było wymazanie pamięci żeby nie prowadzić do śmierci. Ale i to czasami nie pomagało. Magiczną Moc założycieli oddziaływała na Białego Tygrysa i na odwrót. Tak że ten z częściową amnezją jak spojrzał w oczy Czarnego Tygrysa wszystko sobie przypominał. I tak problemy zaczynały się od nowa."- opowiedziałam.
- Moc Tygrysa przechodzi z pokolenia na pokolenie na pierworodne dziecko. Ja jako jedynaczka odziedziczyłam te Moc od mojej mamy. Białym Tygrysem zaś był mój były przyjaciel. Nathaniel Neugier. Musiałam zainterweniować kiedy jego serce przepełniła nienawiści Slytherina i zaczął siać zło w Zakazanym Lesie. Wyczyściłam mu pamięć i odesłałam go razem z rodziną w rejony Dumstrangu. Potem za pomocą Firenzo i innych centaurów patrolowałam i pilnowałam harmonii w lesie. - dopowiedziałam cicho.
- Ale dlaczego nam nie powiedziałaś? - zapytał James.
- A czemu wy nie powiedzieliście mi że jesteście animagami? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Ponieważ obiecaliśmy to Remusowi.- odezwał się Peter.
- A ja obiecałam tacie. - Powiedziałam.
- Ale jednego nie rozumiem. Nie można się urodzić animagiem. - powiedział Remus.
- To prawda. Urodziłam się z Mocą Tygrysa ale animagii musiałam się uczyć. - Powiedziałam.
- Ile uczyłaś się animagii? - zapytał Syriusz.
- Jako że moja mama zmarła kiedy miałam pięć lat to tata zaczął mnie uczyć wcześniej. W wieku sześciu lat zaczęłam naukę. Po ośmiu miesiącach panowałam już nad przemianą.- odpowiedziałam.
- WOW! - Zdołali tylko wykrztusić.
- A o co chodzi z tą całą Mocą?- zapytał James.
- W animagicznej postaci nie da rady używać magii. Moc Tygrysa zapewnia mi to. Mogę normalnie czarować ale zamiast promieni tak jak z różdżki jest mgła.- wyjaśniłam.
- Rozumiemy.- powiedzieli chórem.
- Jeszcze jakieś pytania? - Zapytałam biorąc łyk kremowego piwa.
- Dyrektor mi powiedział że jak jestem pod twoją opieką to nic mi się nie stanie. Tego nie rozumiem.- powiedział Remus.
- Każdy w Lesie mnie zna więc będą mieli na ciebie oko. Prawdopodobnie tylko niektóre akromantule będą atakować ale mam pozwolenie od ich ojca, wodza nie wiem kim on dla nich jest ale mam pozwolenie że jeżeli jakaś akromantula zaatakuje ucznia to mogę tak ogólnie skrócić ja o głowę. Więc jeżeli zwierzęta w Lesie zobaczą was razem ze mną to jesteście nietykalni. - Wyjaśniłam.
- A co z bieganiem? Jak cię goniliśmy przez dwie godziny to ty nie miałaś nawet zadyszki! - Powiedział Syriusz.
- Kolejna dobra cecha Mocy Tygrysa. Jako strażnik nie mogę się przemęczać kiedy biegam i patroluje las. Niestety nie działa to na niewyspanie się i choroby. - Powiedziałam.
- Mamy do ciebie jeszcze jedno pytanie.- powiedział Peter.
- No co tam zaprząta wasze główki? - zapytałam rozbawiona.
- Będziesz nam towarzyszyć w pełnie? - zapytał cicho Remus.
- Obiecuję że nie zostawię was samych. Oczywiście że będę. - obiecałam.
- No. To wszystko wyjaśnione. To co. Idziemy na Błonia? - zapytał James.
- Ja niestety muszę odmówić.- powiedziałam.
- Czemu? - Zapytał Peter.
- Idę z Lili i Molly na zakupy.- powiedziałam i podreptałam do moich przyjaciółek zostawiając Huncy samych w Pokoju Życzeń.
CZYTASZ
Huncwoci i Historia Tygrysa
FanficWszedłem do naszego dormitorium i usiadłem na swoim łóżku wzdychając ciężko. Co ja zrobiłem. Czemu ja to powiedziałem? Ten gniew w jej oczach! Merlinie! Jestem idiotą -No nie wierzę. Syriusz Black największy casanova w Hogwarcie nie umiał odpyskować...