2/5
#Teo#
Nie odzywałam się do Syriusza od czterech dni. Mijaliśmy się na korytarzu bez słowa. Chociaż James i Remus prosili mnie bym z nim porozmawiała ja stanowczo odmawiałam. Nie miałam ochoty na kolejną kłótnię. Syriusz też próbował ze mną porozmawiać ale zbywałam go że jestem zajęta. Przez tą kłótnię odsunęłam się od Huncwotów. Nie spędziliśmy ze sobą tyle czasu co zazwyczaj. Lili też ich olewała. Nie chciała mieć z nimi nic do czynienia tak samo jak ja z Syriuszem. Całe dnie spędzałam z dziewczynami. Bliżej poznałam Molly która stała się moją dobrą przyjaciółką tak jak Lili. Dowiedziałam się też że chodzi z Arturem Weasleyem. Miły chłopak. Obydwoje pomagają mi kiedy już mam rzucić się na Blacka z pięściami. Cała trójka stoi za mną murem. Właśnie w czwórkę idziemy na obiad.
- Co mamy po obiedzie? - zapytałam.
- OPCM. - odpowiedział Artur.
- Dzisiaj będziemy się uczyć o Patronusach.- powiedziała Molly uśmiechając się ciepło jak zawsze.
- Z tego co wiem to Patronus odzwierciedla nasz charakter w postaci zwierzęcia.- powiedziała Lili.
- Czyli już wiem jak będzie wyglądał mój Patronus. - powiedziałam tajemniczo patrząc na przyjaciół którzy wiedzieli o co chodzi. Molly i Artur dowiedzieli się przypadkiem wchodząc do naszego dormitorium kiedy rozmawiałam na ten temat z Lili więc żeby ich nie okłamywać powiedziałam im prawdę a oni przysięgli dotrzymać tajemnicy. Weszliśmy śmiejąc się do WS. Usiedliśmy na swoich miejscach. Standardowo z daleka od Huncwotów. Rozmawialiśmy i zgadywaliśmy jak będą wyglądać ich Patronusy.
- A może lis? - Zapytałam rozbawiona Lili.
- Czemu lis?- zapytała.
- Bo jest rudy! - Zaśmiałam się z jej miny.
- Bardzo śmieszne Teo, bardzo śmieszne. - powiedziała uśmiechnięta. Jeszcze chwilę się posprzeczałyśmy kiedy usłyszałam wybuch i poczułam jak coś po mnie spływa. Starłam to z oczu i poprosiłam Molly o lusterko. To co zobaczyłam wnerwiło mnie. Byłam Cała W Zielonej Mazi! Wstałam powoli ze swojego miejsca. Wszyscy w sali w łącznie z nauczycielami patrzyli co robię. A ja spokojnie podeszłam do śmiejących się Huncwotów. Stanęłam przed nimi i wyjęłam różdżkę.
- Chłoszczyć. - Mruknęłam i cała maź zniknęła ze mnie. Po trzech minutach Huncwoci przestali się śmiać i zauważyli że stoję przed nimi. Peter przestraszył się wyrazu moje twarzy bo schował się pod stół, Remus przełknął ślinę, James poruszył się niespokojnie a Syriusz patrzył na mnie niepewnie.
- Powiedzcie mi co to miało być.- powiedziałam chłodno. Gryfoni którzy siedzieli bliżej Huncwotów zadrżeli. Zauważyłam kątem oka że profesor McGonagall wyjęła różdżkę z kieszeni i czeka na rozwój wydarzeń. Ślizgoni śmiali się w najlepsze. Spojrzałam w ich stronę i moje oczy zalśniły niebezpiecznie złotem. Ucichli natychmiast. Odwróciłam się z powrotem do Huncwotów i zaczęłam bawić się różdżką patrząc na nich.
- Czyli się nie dowiem, tak? - zapytałam spokojnie. Schowałam różdżkę na co Hunce odetchnęli z ulgi. Spojrzałam na nich złośliwie i pstryknęłam palcami. Po chwili słyszałam śmiech całej WS. Chłopcy nie wiedząc co zrobiłam spojrzeli na swoje czyste talerze by zobaczyć co zrobiłam. Po chwili Cała czwórka zaczęła krzyczeć. Zaśmiałam się i wróciłam na swoje miejsce do śmiejącej się Lili i Molly z Atrurem. Wzięłam pucharek z sokiem z owoców leśnych i na piłam się.
- Coś ty zrobiła Teośa?! - Krzyknął James podchodząc do mnie z resztą.
- Proste zaklęcie które zmienia wam kolor włosów w zależności od odczuwanych w danej chwili uczuć. - powiedziałam spokojnie patrząc na ognisto czerwone* włosy Jamesa i Remusa. Black miał niebieskie* a Peter szare*.
- Kiedy to zniknie? -zapytał zdruzgotany Black. No tak. On i jego włosy.
- Kiedy będę miała na to ochotę.- odpowiedziałam złośliwie.
- Panno White? - Odezwała się McGonagall.
- Tak pani profesor? - zapytałam.
- Z kąt znasz to zaklęcie? - zapytała.
- Kiedy byłam u profesora Flitwicka pomagając mu w klasie rozmawialiśmy o zastosowaniu różnych zaklęć.- wyjaśniłam a profesor Flitwick uśmiechnął się do mnie zadowolony że zapamiętałam to co do mnie mówił.
-Jestem szczerze zdumiony że zapamiętałaś to co ci opowiadałem.- odezwał się profesor Flitwick. Wzruszyłam ramionami i uśmiechnęłam się w odpowiedzi.
- No dobrze. W takim razie Panowie Potter,Black, Lupin i Pettigrew w ramach szlabanu będą pod działaniem zaklęcia przez dwa tygodnie. - Powiedział uśmiechnięty Dumbledor.
- Że co?! - Krzyknął przerażony Syriusz.
- W każdym razie do tego czasu kiedy Teodora zdecyduje że chce zdjąć zaklęcie. - Dopowiedział dyrektor.
Uśmiechnęłam się złośliwie do Huncwotów którzy wzdrygnęli się wiedząc co chodzi mi po głowie. Oj pocierpicie. Dłuugoo.
- Chodźmy już pod sale od OPCM. - Powiedziałam do trójki rudych przyjaciół.
Oni w odpowiedzi wstali ze swoich miejsc i poszli razem ze mną odprowadzani krzakami i brawami innych domów. Kiedy wyszliśmy z sali Cała nasza czwórka wybuchła śmiechem.
- Brawo Teo. - powiedziała Lili.
- Jak wpadłaś na to żeby ich tak ukarać? - zapytał Artur wycierając łzy z oczu.
- Kiedy czekałam na ich odpowiedź przypomniała mi się rozmowa z profesorem Flitwickiem na temat zaklęć. Pomyślałam że będzie to dla nich odpowiednią karą. - powiedziałam.
- Merlinie! Jak długo zamierzasz ich tak trzymać? - zapytała Molly.
- Zastanawiam się czy nie zostawić ich takich do końca roku. - wyznałam z uśmiechem.
- NAWET SIĘ NIE WAŻ!!- Wydarł się czerwono włosy Syriusz który szedł za nami z gniewną miną.
- Ktoś mi zabroni? - zapytałam.
- TAK! Ja ci zabronię.- krzyknął.
Roześmiałam się z politowaniem patrząc jak się piekli.
- Przypominam że ja znam anty zaklęcie. Będę chciała to przedłużę to do dwóch lat. - Powiedziałam od niechcenia.
- Nie...ty...nie możesz...nie możesz.- jąkał się.
- Ja mogę wszystko, Black. Zapamiętaj to sobie. - Powiedziałam i skierowałam się do sali od OPCM 'u. Kiedy byliśmy już pod salą wybuchłyśmy śmiechem z dziewczynami a Artur prawie płakał ze śmiechu.
- Uwielbiam cię Teo. Po prostu cię uwielbiam.- powiedział Artur nadal się śmiejąc.
- Do usług. - Powiedziałam patrząc na nich radośnie. Zadzwonił dzwon i we czwórkę weszliśmy do sali w której był już dyrektor Dumbledor. Nigdzie nie było ławek więc stanęliśmy pod ścianą. Dyrektor zaczął wykład.
- Patronus to najsłynniejsze a zarazem najtrudniejsze zaklęcie obronne, dające ochronę przed dementorami a także umożliwiające przekazywanie wiadomości pomiędzy czarodziejami. Zdolność do jego wyczarowania posiadają jedynie najpotężniejsi magowie. Więc nie bądźcie zawiedzeni kiedy się wam to nie uda.- Zaczął Dumbledor.
- Sztuka wyczarowania patronusa jest bardzo trudna i złożona. Patronus jest formą pozytywnej energii, zmaterializowaną pod postacią srebrzysto-białego obłoku, najczęściej przybierającego formę zwierzęcia-strażnika. Można go wyczarować za pomocą zaklęcia Patronusa, którego formuła brzmi Expecto Patronum. Trzeba się wtedy skupić na swoim najszczęśliwszym wspomnieniu. W przypadku mniej doświadczonych czarodziejów patronus przybiera postać bezkształtnej, srebrno-białej masy. Niektórzy czarodzieje celowo nadają mu taką postać po to, by ukryć jego prawdziwą formę. Bezcielesny patronus nigdy nie zapewni jednak takiej ochrony przed czarno magicznymi stworzeniami jaką daje jego zwierzęca postać. Większość czarownic i czarodziejów w ogóle nie potrafi go wyczarować dlatego umiejętność ta uważana jest za oznakę potężnej magicznej mocy. - Mówił chodząc po sali.
- Patronus zazwyczaj przybiera postać zwierzęcia żyjącego na terenach zamieszkiwanych przez danego czarodzieja. Nie zmienia to jednak faktu, że niektóre patronusy przybierają bardzo nietypową formę tj. sowy, testrale, smoki i feniksy. Niemniej jednak każdy patronus jest wyjątkowy, jak jego twórca.Zdarza się, że forma patronusa ulega zmianie w czasie życia czarodzieja. Dzieje się tak pod wpływem silnych emocji takich jak miłość czy smutek lub głębokich zmian w charakterze. Niektórzy są zdolni do wyczarowania patronusa dopiero po przeżyciu silnego szoku psychicznego. Zdarza się jednak również, że czarodzieje pod w pływem przeżycia owego szoku tracą tę zdolność. Moc patronusa zależy od siły szczęśliwego wspomnienia, a jego wygląd jest jedynie odzwierciedleniem osobowości czarodzieja. Zaklęcie Patronusa jest jednym z najstarszych uroków obronnych, znanych dotychczas czarodziejom. Stanowi ono tarczę pomiędzy dementorem a czarodziejem. Patronus jest rodzajem pozytywnej siły, projekcją tego czym żywi się demon nadziei, szczęścia, woli przeżycia. Nie może odczuwać jednak rozpaczy jak prawdziwy człowiek więc dementor nie jest w stanie mu nic zrobić.
Patronus jest także jedynym znanym zaklęciem odpędzającym śmierciotule.- opowiadał.
- A teraz wysłuchajcie mnie uważnie. Żeby wytworzyć Patronusa trzeba przypomnieć sobie najszczęśliwsze wspomnienie jakie się ma,wykonać obrót różdżką wysoko i gwałtownym ruchem wycelować,
wypowiedzieć formułę: Expecto Patronum! A teraz spróbujcie. - Zakończył swój monolog i usiadł za biurkiem. Chile myślałam nad szczęśliwym wspomnieniem. Tak. Moment kiedy poznałam Lili i Severusa. Byłam wtedy taka szczęśliwa że nie jestem jedyną czarownicą w rejonie.
- Expecto Patronum! - Krzyknęłam. Przede mną i przed całą klasą pojawił się tygrys. Dyrektor zaczął bić mi brawo z innymi a ja kątem oka zauważyłam jak Huncwoci przypatrują się mnie i mojemu Patronusowi. Merlinie żeby się nie domyślili że to ja jestem czarnym tygrysem!!- Gryffindor otrzymuje 40 punktów. - Powiedział Dumbledor.
- Spróbujcie. - Powiedziałam do Molly, Lili i Artura. Po chwili usłyszałam brawa. Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam cztery nowe Patronusy. Wilka,psa,jelenia i szczura. Huncwoci przypatrywali mi się uważnie a ja spojrzałam na nich z maską obojętności. Zaczęli coś szeptać między sobą czasami przypatrując mi się. Idioci. Następnie usłyszałam okrzyk zdziwienia wydany przez Lili. Spojrzałam na nią i zobaczyłam srebrną łanie.
- Na gacie Merlina! - Wykrztusiłam.
- Wiedziałem! Jesteśmy sobie pisani Liluś.- wydarł się James.
- Zamknij się Potter!! - Krzyknęła Lili.
Potem patrzyłam jak inni czarują Patronusa.
- Expecto Patronum! - Powiedział Artur i po chwili z jego różdżki wydobył się światło które potem zmieniło się w łasicę. Teraz spojrzałam na Molly która zamknęła oczy.
- Expecto Patronum! - Krzyknęła i ukazała nam się piękna lwica. Zaklaskałam radośnie i pogratulowałam Molly. Pod koniec lekcji Dumbledor wstawił W każdemu komu udało się utworzyć Patronusa. Potem poszliśmy na inne lekcje. Syriusz już się do mnie nie odzywał. Huncwoci przypatrywali mi się tylko uważnie za każdym razem jak ich mijaliśmy. Dzień minął mi spokojnie i razem z Lili kiedy skonczyłyśmy lekcje poszłyśmy do biblioteki żeby odrobić lekcje zadane przez nauczycieli. A było tego sporo. Kiedy skończyłyśmy byłyśmy tak padnięte że od razu poszłyśmy do dormitorium żeby wyszykować się do spania. Ubrałam się w moją ulubioną za dużą czerwoną koszulkę i czarne krótkie spodenki. Rozczesałam włosy i na tym koniec.Kiedy już byłyśmy gotowe do spania rzuciłyśmy się na swoje łóżka przykryłyśmy się po czubek nosa i zasnęłyśmy od razu .Cieszyłam się tylko z tego że Hunce nie zadają mi żadnych pytań. Niestety pomyliłam się i to bardzo. Następnego dnia nie dawali mi spokoju.
##################################
Czerwone*- złość,zdenerwowanie.
Niebieskie*- przerażenie,smutek.
Szare*- zawstydzenie.
CZYTASZ
Huncwoci i Historia Tygrysa
Hayran KurguWszedłem do naszego dormitorium i usiadłem na swoim łóżku wzdychając ciężko. Co ja zrobiłem. Czemu ja to powiedziałem? Ten gniew w jej oczach! Merlinie! Jestem idiotą -No nie wierzę. Syriusz Black największy casanova w Hogwarcie nie umiał odpyskować...