#Teo#
Wstałam dzisiaj wcześniej niż zwykle. Chciałam zrobić reszcie niespodziankę i zrobić śniadanie. Weszłam do kuchni i zobaczyłam Miko i Piko jedzących śniadanie.
- Smacznego. - Powiedziałam i podeszłam do lodówki.
- Dziękujemy. - Odpowiedzieli razem i zaśmiali się wesoło. Zrobiłam sobie tosta z dżemem i zjadłam go powoli popijając herbatą. Kiedy skrzaty zjadły dokończyłam swoje śniadanie i pozmywałam.
- Pomożecie mi zrobić śniadanie dla reszty?- zapytałam wycierając talerzyk.
- Z chęcią! - Zawołał Miko.
- Dziękuję. - Powiedziałam i włożyłam talerzyk do szafki nad kuchnią.
- Co mamy zrobić?- zapytał Piko.
- Hmm. Może zrobimy tosty, jajecznicę i płatki na mleku. Miko mógłbyś zająć się tostami i dżemami? A ty Piko mógłbyś ugotować mleko i wyjąć wszystkie smaki płatków jakie są w szafkach, dobrze?- zapytałam grzecznie.
- Oczywiście! Miko już się bierze do pracy.- Zawołał wesoło skrzat i dorwał się do toster.
- Piko też już pomaga!- Zakomunikował Piko i zaczął przeszukiwać szafki w celu odnalezienia płatek. Zaśmiałam się wesoło i wyjęłam z lodówki jajka i bekon. Nagrzałam patelnię i zaczęłam robić jajecznicę na bekonie. Piko i Miko zaczęli podśpiewywać sobie wesoło kolędy a razem z nimi sobie nuciłam. Kiedy Miko położył już dżemy i tosty na stole i położył też talerze i kubki. Podszedł do mnie i pociągnął mnie za rękaw swetra.
- Co tam Miko? - Zapytałam mieszając jajecznicę na patelni.
- Co Miko może jeszcze zrobić?- zapytał.
- Hmm. Przydałoby się coś ciepłego do picia. Myślę że kakao i herbata oraz kawa dla mojego taty byłaby w sam raz. - Odpowiedziałam z uśmiechem.
- Miko już robi.- Zawołał wesoło i wyjął trzy dzbanki na napoje. Westchnęłam radośnie i nałożyłam jajecznicę z bekonem do miski i położyłam na stole. Piko już skończył nakładać i pomógł bratu z napojami a ja położyłam dzbanki na stole. Kiedy już powoli dom budził się do życia. Pierwsze osoby schodziły do jadalni. Pierwszy był mój tata który na dzień dobry pocałował mnie w czoło i poklepał czule skrzaty po główkach na co one zadowolone zapiszczały. Zachichotałam cicho i usiadłam obok taty przy stole.
- Jak się spało? - Zapytałam tatę i nalałam sobie kakao do kubka.
- Wyśmienicie. Dzisiaj Wigilia. Trzeba ubrać drzewko.- odpowiedział z uśmiechem.
- Pójdę razem z przyjaciółmi do sadu i zetniemy jedną choinkę. - Powiedziałam po chwili.
- Dobrze Teo. To ja w tym czasie zrobię dla niej miejsce w salonie obok kominka. - zaśmiał się tata.
- Kolację zjemy w jadalni czy w salonie?- zapytałam ciekawa.
- Naturalnie że w salonie. Będzie widok na choinkę i inne dekoracje. - Stwierdził.
- To dobrze. - Zapewniłam i do kuchni wszedł Remus.
- Cześć Remi.- powiedziałam z uśmiechem widząc zaspanego chłopaka.
- Dzień dobry. Obudził mnie słodki zapach i zaczęło mi burczeć w brzuchu. - Wyznał z uśmiechem.
- Śmiało. Siadaj i jedz.- powiedział mój tata rozbawiony zachowaniem Lupina. Remus nieco się speszył i usiadł do śniadania. Nagle coś wybuchło na piętrze.
- Jasna Cholera. - Powiedziałam i pobiegłam sprawdzić co się stało. Kiedy wbiegłam na górny korytarz stanęłam jak wryta widząc związanego Jamesa i Syriusza w smole.
- Na gacie Merlina. - Wyszeptał rozbawiony mój tata który znalazł się za mną razem z Remusem i zaspaną Lili. Zaczęłam się głośno śmiać na ten widok razem z tatą. Kiedy się uspokoiłam wypuściłam i oczyściłam chłopaków którzy nie wiedzieli co powiedzieć. Mój tata nadal się śmiał a Remus patrzył na niego zdziwiony.
- Co się stało? - Zapytałam rozbawiona.
- Chciałem obudzić Syriusza i tak jakoś wyszło że on wpadł na ten sam pomysł. - Wymamrotał zawstydzony James.
- Mniejsza o to. Zapraszam was na śniadanie. Tato? Zaprowadzisz Huncy do jadalni?- zapytałam ojca.
- Jasne tygrysku. Chodźcie.- powiedział tata i po chwili nikogo nie było na korytarzu. Weszłam po cichu do pokoju Regulusa i zobaczyłam że ten nadal śpi. Szturchnąłem go lekki w ramię.
- Reg. Reg. Wstawaj. Śniadanie na stole.- powiedziałam patrząc jak się budzi.
- Już,już idę. Dzień dobry Teo. - Wyszeptał zaspany.
- Dzień dobry. Czekamy na ciebie w jadalni.- powiedziałam i wyszłam by dać mu trochę prywatności. Zeszłam do jadalni i zastałam tam ciszę jak w buszu. Zdziwiona spojrzałam na Lili która wiedząc o co mi chodzi zaśmiała się rozbawiona.
- No nie wierzę. Chyba napisze lis do McGonagall o treści że języka wam zabrakło i jesteście grzeczni.- zachichotałam.
- Dajcie spokój chłopaki. Ja nie gryzę. Czujecie się tu jak u siebie. - Powiedział tata z uśmiechem. Po chwili na dół z szedł Regulus i usiadł z nami do stołu. Zjedliśmy śniadanie w radosnej atmosferze. Huncwoci przekonali się do mojego taty i zaczęli nawet razem z nim żartować. Około godziny 12 wyszliśmy na dwór i skierowaliśmy się w stronę sadu biorąc że sobą sanki.
- Duża ma być ta choinka? - Zapytał James.
- Tak z 3. 3,5 metra. - Powiedziałam.
- No to szukamy.- zakomunikował Syriusz i poszliśmy szukać odpowiedniego drzewka. Chodziliśmy po sadzie już od godziny i nie mogliśmy odnaleźć odpowiedniego drzewka. Westchnęłam zrezygnowana kiedy Regulus krzyknął że chyba znalazł drzewko idealne. Podbiegłam do niego z resztą i ujrzałam drzewko w sam raz na choinkę.
- No to co? Ścinamy. - Powiedziałam i wyjęłam różdżkę. Wypowiedziałam z Lili właściwe zaklęcie i ścięłam drzewko a chłopcy zapakowali je na sanki. Wróciliśmy do domu i za pomocą zaklęcia przeniosłam drzewko do salonu gdzie czekał na nas już tatą z ozdobami. Spojrzałam na Lili znacząco a ona czmychnęła do kuchni.
- No to do roboty!- krzyknął Regulus.
- To wy macie zajęcie a....
- Zaraz to nie pomożecie nam!- krzyknął James.
- Nie. Wy z tatą zamienię się choinką i dekoracjami a ja z Lili zajmiemy się gotowaniem. - Powiedziałam mierząc każdego włącznie z moim tatą wzrokiem nie znoszącym sprzeciwu. Wszyscy pokiwała grzecznie głowami a ja z uśmiechem weszłam do kuchni i zobaczyłam jak Miko i Piko pomagają Lili.
- Mamy całą kuchnie dla siebie. - Powiedziałam z uśmiechem i zaczęłam gotować razem z Lili i skrzatami. Słuchając i nucąc sobie kolędy pod nosem zrobiłyśmy zupę grzybową, karpia,kapustę z grochem, pierogi z kapustą i grzybami. Lili zrobiła sałatkę warzywną a ja zrobiłam susz świąteczny. Wyjęłam z szafki wcześniej kupiony opłatek i położyłam na stole w kuchni.
- Dobra. Jedzenie zrobione. Teraz prezenty. Chłopaki powiedzieli że swoje mają już zapakowane. Więc wystarczy je przenieść. Ale to zrobimy jak skończą urządzać salon. - Powiedziałam patrząc w sufit i myśląc.
- A może teraz powiesić światełka na zewnątrz? - Zapytała Lili po chwili namysłu.
- Dobry pomysł. - Poparłam i przywołałam do siebie lampki. Założyłyśmy na siebie kurtki i wyszłyśmy na zewnątrz. Lili pomogła mi zaklęciem powiesić światełka na dachu i nad oknami. Lili wyczarowała na drzewkach stojących obok posiadłości zaczarowane płatki śniegu. A ja z lodu wyczarowałam renifery i sanie Mikołaja. Dodałyśmy jeszcze sople lodu na dachu i wzorki że szronu na oknach. Cała posiadłość wyglądała magicznie. Zadowolone wróciliśmy do środka zobaczyć co wymyślili chłopcy. Weszłyśmy do salonu i to co zobaczyłyśmy zachwyciło nasze oczy. Nad kominkiem powieszony został zielony łańcuch z czerwonymi kokardkami, wszędzie wisiały czerwono - zielone łańcuchy i światełka. Choinka została ubrana w barwach Gryffindoru. Czerwone bombki i złote łańcuchy a na szczycie złota gwiazda. Wszytko wyglądało pięknie. Kątem oka zauważyłam że powiesił też jemiołę. Chyba będę ją omijać szerokim łukiem, pomyślałam z przekąsem.
- Jak ładnie.- szepnęła Lili. Przytaknęłam jej lekko nadal będąc oczarowaną widokiem pomieszczenia. Chłopcy i mój tata stali zadowoleni i z dumą przyglądał się nam jak zachwycamy się ich pracą.
- Kawał dobrej roboty. - Powiedziałam z błyskiem w oczach.
#Syriusz#
Patrzyłem jak świecą jej oczy. Poczułem się cholernie dumny i zadowolony z tego że dekoracje bardzo się jej podobały. Na początku byłem lekko zaskoczony tym że tata Teo pozwala sobą sterować ale jak powiedział nam że Teo przypomina matkę. I że woli być jeszcze żywy z powodu jej kociej natury. Zaczęliśmy się śmiać i przyznaliśmy mu rację a on stwierdził że mu to nie przeszkadza. Jest szczęśliwy że jego jedyna córka jest zadowolona i szczęśliwa. Zanim zaczęliśmy pracę Pan Sebastian poprosił mnie na chwilę na bok i powiedział mi że widzi jak patrzę na Teodorę. Opowiedział mi że Teo nie zawsze taka była. W sensie taka poważna. Kiedy była dzieckiem robiła żarty i psikusy tak samo jak nasza czwórka ale po śmieci matki i obowiązku Tygrysa tak jakby dorosła. Powiedział że nasza czwórka dobrze na nią działa i życzył mi szczęścia z Teo. Zaśmiałem się cicho i patrzyłem jak Teo rozgląda się po całym salonie i wzdycha radośnie.
- Patrzcie. Pierwsza gwiazda na niebie. - Odezwał się Regulus. Wszyscy spojrzeliśmy na niebo zza okna. I rzeczywiście. Na granatowym niebie błyszczał jeden jasny punkt. Teo machnęła różdżką i na stole pojawiły się przeróżne potrawy. Zasiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść chwaląc dziewczyny po każdym kęsie. Odwaliły kawał dobrej roboty. I do tego bardzo smacznej. W końcu podzieliliśmy się opłatkiem składając sobie życzenia. Z chłopakami pomogliśmy dziewczyną posprzątać że stołu a Pana White włączył radio i puścił kolędy. Śmialiśmy się i śpiewaliśmy razem świąteczne piosenki. Kiedy zaczęliśmy otwierać prezenty zauważyłem jak Rudą niby dyskretnie zerka na Jamesa. Teo też uśmiechała się lekko do siebie kiedy otworzyła prezent ode mnie. Zadowolony z wyboru szczerzyłem się jak głupi do sera. Dobry miałem pomysł żeby napisać list do Andromedy z pytaniem co jej kupić. Moja kochana kuzynka poleciła mi perfumy i coś od siebie. Więc tak zrobiłem. Kupiłem Teo perfumy i nasze wspólne zdjęcie. Była już późna pora więc zaczęliśmy się zbierać spać. Każdy powiedział dobranoc i kiedy miałem już wyjść z salonu ktoś złapał mnie za nadgarstek. Spojrzałem na tę osobę którą okazała się Teo. Spojrzałem na nią zdziwiony a ona wskazała palcem w górę. Uniosłem wzrok i to co zobaczyłem zatkało mnie. Jemioła. Nad nami wisiała jemioła. Zerknąłem na Teo trochę zawstydzony a to co ona zrobiła jeszcze bardziej sprawiło że rumieńce na moich policzkach były krwisto czerwone. Pocałowała mnie lekko i krótko w usta z uśmiechem.
- Wesołych Świąt, Syriuszu. - Powiedziała i znikła na schodach prowadzących na górę. Uśmiechnąłem się radośnie. To moje najlepsze Święta na świecie.
![](https://img.wattpad.com/cover/74165097-288-k857332.jpg)
CZYTASZ
Huncwoci i Historia Tygrysa
FanfictionWszedłem do naszego dormitorium i usiadłem na swoim łóżku wzdychając ciężko. Co ja zrobiłem. Czemu ja to powiedziałem? Ten gniew w jej oczach! Merlinie! Jestem idiotą -No nie wierzę. Syriusz Black największy casanova w Hogwarcie nie umiał odpyskować...