Obudziłam się nad ranem, a świat był zupełnie inny. Na ścianach sypialni tańczyły okrągłe plamki białego światła. Kiedy otworzyłam okno, nie mogłam uwierzyć. Nasza ulica, domy dookoła, ogródki - cała okolica wyglądała jakby zawitała wiosna.
Wiktor wszedł zaspany do kuchni, kiedy jadłam płatki z mlekiem.
- Wyszło słońce! - zawołał podekscytowany.
- Wiem - odparłam. Włożyłam łyżkę do buzi i zaczęłam ją ssać. Tato odwrócił się w moją stronę, spoglądając na mnie od góry do dołu.
- Chłopie! Wyglądasz jak zombie! - z udawanym przerażeniem odszedł kilka kroków do tyłu. - Co się dzieje? Nie cieszysz cię pogoda? - zapytał, marszcząc brwi.
- Marnie odzwierciedla stan mojego ducha - odpowiedziałam sarkastycznie.
No, bo co miałam powiedzieć? Że nie spałam całą noc, myśląc o dwóch facetach, którzy skrajnie doprowadzali mnie do szaleństwa? Tato zrobił do mnie minę, jakby chciał powiedzieć, że czasami tak bywa.
- To może mały żarcik na poprawę humoru? - próbował mnie rozweselić. - Co to jest para wodna?
Tylko prychnęłam niecierpliwie.
- Zadajesz mi to pytanie zawsze, kiedy mam zły humor - wyjaśniłam swoje zniesmaczenie.
- No i jaka jest odpowiedź? - dopytywał z uśmiechem na ustach. Wiedziałam, że nie odpuści, dopóki nie odpowiem.
- Dwie rybki - odpowiedziałam dla świętego spokoju. Potem wstałam i powłóczyłam nogami do łazienki, zostawiając go samego ze stertą brudnych naczyń do umycia.
Nawet po nocy, kiedy większość sądzi, że przespanie się z problemem stwarza lepsze warunki do rozwiązania go, czułam, że wszystko wciąż jest jakby trudniejsze, niż powinno. Sprawa z Alanem, choć tak podnosząca na duchu i sprawiająca, że powinnam fruwać w powietrzu, została całkowicie przyćmiona wczorajszym zagraniem Łukasza. W głowie mi się nie mieściło, że ten z pozoru dobry i uczynny chłopak będzie zdolny do takiego posunięcia.
Już na samym początku spodziewałam się, że uczniowie GCM'u będą gotowi zrobić wszystko, byle osiągnąć swoje założenia. To typowe dla ludzi, których owładnęły marzenia do tego stopnia, że stały się ich obsesją. Nie mogłam tylko uwierzyć, że właśnie on mógł należeć do takiej grupy osób.
Pomimo wyraźnego ostrzeżenia uznałam jednak, że zanim cokolwiek postanowię, porozmawiam na ten temat z Alanem. Skoro Łukasz wyznał, że ich pojedynek trwał od dłuższego czasu możliwe, że Alan był gotowy uwierzyć w to, co miałam mu do opowiedzenia.
Ale czy powinnam mu o tym mówić? To w sumie był mój problem, nie jego. I nawet gdybym miała kłopoty, on nie powinien się o tym dowiedzieć. Na ten czas musiał zająć się tylko muzyką, a nie intrygami. I tak zabierałam mu za wiele czasu, spędzając z nim popołudnia w GCM'ie.
Wtedy też przypomniałam sobie o Elizie. Ona tak uwielbiała Łukasza. Nie mogłam pozwolić, by zakochała się w tym oszuście. Pospiesznie wyciągnęłam komórkę z kieszeni spodni i wybrałam jej numer.
- Eliza? To ja, Pola.
- Witaj, właśnie miałam do ciebie dzwonić! - zaświergotała. Tak samo jak Wiktor była w doskonałym humorze.
- A co takiego się wydarzyło? - zapytałam zaciekawiona.
- Jutro o trzynastej odbędzie się spotkanie uczestników konkursu. Dyrektor kazał mi cię powiadomić. Powiedział, że organizatorzy zmienili przepisy i że na pewno ci się to spodoba.

CZYTASZ
Cello
Teen FictionPola zakochana w muzyce od dzieciństwa, pomaga ojcu w przygotowaniach do Koncertu Zimowego w prywatnej szkole muzycznej, która kształci przyszłych wirtuozów oraz światowej sławy kompozytorów. Już podczas pierwszego spotkania zyskuje sobie sympatię u...