5.

744 95 0
                                    

- Cześć, Zoe – zaczął niepewnie, drapiąc się przy tym po karku. Nigdy nie potrafił z nią rozmawiać. Może to dlatego, że w przeciwieństwie do niej nie bardzo lubił tytanów. Jej obsesja miała jednak również swoje dobre strony. Dziewczyna od samego początku chciała dołączyć do zwiadowców i poza tytanami nic jej nie obchodziło, zatem nie mogła być w żaden sposób powiązana ze zniknięciem McMilltona. Mimo to Erwin wolał nie angażować jej w swoje poszukiwania. – Dobra pogoda na poranny spa...

Zasłoniła mu usta dłonią i pokręciła przecząco głową. Dopiero teraz zauważył, że ma mocno podkrążone oczy.

- Wszyscy poszli spać, ale ja czytałam – powiedziała z dziwną goryczą w głosie. – To było pod naszym oknem.

Nic więcej nie wyjaśniając, złapała go za rękę i pociągnęła w stronę budynku, w którym nocowały dziewczyny. Coś w wyrazie jej twarzy zniechęciło Erwina do jakichkolwiek pytań. Po prostu dał się jej zaciągnąć pod wspomniane okno.

- Tutaj – szepnęła mu prosto na ucho, rozglądając się przy tym konspiracyjnie na boki.

- Nic tu nie ma... - zaczął, po czym urwał nagle.

Znak był ledwie widoczny, zupełnie jakby ktoś naprędce wyrył go w drewnie paznokciem, ale Erwin i tak go poznał. Dwie poziomie kreski, a pomiędzy nimi jedna pionowa. Znak McMilltona – tak właśnie to między sobą nazywali. Wcześniej wydawał mu się podobny absolutnie do niczego, teraz jednak rozwierał się przed nim jak przerażone oko.

Poczuł, jak jego gardło zaciska, niemal całkowicie uniemożliwiając mu oddychanie.

- Roger... - wychrypiał. Przejechał palcem po ostatniej wiadomości swojego kolegi, wiedząc, że już nigdy więcej go nie zobaczy.

Ani słowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz