Tupot ich ciężkich nóg był porażający. Czy kadeci byli gotowi na starcie? Erwin nasłuchiwał rozkazów Wilbroma. Nie zwalniając ani na chwilę zerknął w stronę, z której dobiegało to potworne dudnienie. Na razie było ich tylko czterech. Po setkach treningów mogli sobie dać z nimi radę, musieli tylko dostać rozkazy.
Dlaczego Wilbrom milczał? Jeśli mieli przeżyć musiał podjąć decyzję!
Smith wbił wzrok w horyzont przed sobą. Las gigantycznych drzew był już bardzo blisko, niemal na wyciągnięcie jego ręki... tak przynajmniej podpowiadała mu intuicja. Przerażenie, spowodowane nadchodzącym starciem, sprawiało, że odległość ta wydawała mu się znacznie większa, nie miał jednak żadnych wątpliwości – to właśnie tam musieli się kierować. Tylko tam panowały dogodne warunki aby bezpiecznie użyć 3DM.
Pochylił się niżej nad szyją swojego konia i jeszcze go popędził. Kątem oka zauważył, że zarówno Hange jak i reszta jego drużyny robią dokładnie to samo. Nie marnowali czasu na podejmowanie własnych decyzji. Woleli zaufać jego osądowi.
Dopiero po chwili dotarło do niego, że to nie jego grupa zaczęła jechać znacznie szybciej, ale inne zwolniły.
- Cholera jasna! – syknął pod nosem. Nie mogli marnować cennych sekund na...
- Zawracać! – dobiegł do jego uszu okrzyk Wilbroma. – Zawracać!
Dlaczego? Dlaczego ten idiota podjął taką decyzję? Przecież las był bliżej niż mury. Przecież i tak nie zdołają się ukryć. Dlaczego...?
Dlaczego pozostałe grupy jedynie nieznacznie zwolniły zamiast wykonać polecenie Wilbroma? Dlaczego się wahali?
Zrozumiał to dopiero, gdy dotarło do niego, że jego grupa wyminęła właśnie Leda Wilbroma i wysunęła się na czoło całego oddziału.
Mógł ich okłamywać. Mógł całymi dniami rozwodzić się nad tym, jakie cudowne życie będzie wiódł jako żandarm. Mógł nabijać się z wzniosłych idei kierujących zwiadowcami. Tych pięćdziesięciu trzech kadetów tak naprawdę nigdy nie dało się na to nabrać.
To nie on chronił ich przed nagłą i niewyjaśnioną śmiercią. To oni chronili jego przed odpowiedzialnością za ich ewentualną śmierć.
Łzy wzruszenia napłynęły mu do oczu, ale rozkaz, który wyrwał się z jego gardła, był pełen siły i wiary w czekające ich zwycięstwo:
- Nie zwalniać! Musimy dotrzeć do lasu! Tam się na nich zaczaimy i wytniemy ich co do jednego!
- Tak, sir! – zagrzmiało za jego plecami.
![](https://img.wattpad.com/cover/72256750-288-k882058.jpg)
CZYTASZ
Ani słowa
FanfictionZupełnie teoretyczna koncepcja tego, jak mogły wyglądać początki kariery Erwina i jego spotkanie z Rivaillem. Ilustracja z okładki została wykonana przez Yumakirosaki. Pochodzą stąd: https://www.deviantart.com/yumakirosaki/art/Attack-On-Titan-Survey...