15.

423 63 6
                                    

Hak przeciął powietrze ze świstem, a chwilę potem drobna postać wzleciała ku niebu. To Led Wilbrom ratował swój honor.

Sześciometrowy tytan zatrzymał się dokładnie w momencie, gdy hak wbił się w jego ramię. Powiódł łakomym wzrokiem za maleńkim człowieczkiem, który pomknął w stronę jego karku. Gdyby udało mu się zabić chociaż jednego...!

Potężna dłoń chwyciła za linę. Tuż obok sześciometrowca ośmiometrowy gigant wyszczerzył zęby i zawył, aby uczcić swą łatwą zdobycz. Uniósł upiorną twarz ku niebu i wrzucił Wilbroma prosto w swoje rozchylone usta.

Były dowódca odszedł w ciszy, ale Erwin mógłby przysiąc, że wzrokiem szukał wśród kadetów tego, który ośmielił się podważyć jego rozkaz. Nie rzucał mu jednak wyzwania, tylko przekazywał władzę.

- Nie dajcie im się zdeptać! – krzyknął Smith. Sprzęt do 3DM kojąco ciążył u jego boków, ale pozwolił sobie jedynie na ostrze w prawej dłoni.

Jego koń musiał wyczuć panikę pozostałych zwierząt, bo ledwie poczuł, iż uchwyt Erwina słabnie, a spróbował się wyszarpnąć i zawrócić. Nie pozwolił mu na to. Zamiast jednak szarpać za wodze, Smith niemal położył się na szyi zwierzęcia i zaczął szeptać do jego ucha zapewnienia, że wszystko jest w porządku.

Tytani musieli już nasycić się swoją pierwszą ofiarą, bo zaczęli rozglądać się za kolejnymi. Stawiając chwiejne kroki ruszyli za oddziałem. Erwin uświadomił sobie, że musi nie tylko ich unieruchomić, ale i odciągnąć jak najdalej od reszty kadetów. Możliwe, że gdy upadną na ziemię któreś z nich będzie mogło sięgnąć wrażliwych miejsc na karkach. To wymagałoby jednak użycia 3DM, a tego wolałby uniknąć, dopóki nie dotrą do lasu.

Stracił kontrolę nad czasem. Wiedział, że odległość pomiędzy nim a tytanami maleje w zastraszającym tempie, a jednocześnie ogarnęła go przedziwna jasność całej sytuacji. Uniósł nad głowę miecz, po czym wskazał nim tytana, którego zamierzał zaatakować. Wiedział, że za jego plecami Hange, Alan i Odel robią dokładnie to samo. Na wykonanie swojego zadania mieli tylko kilkanaście sekund, nie mogli więc zaryzykować, że będą sobie wchodzić w drogę.

Wielka stopa dwunastometrowego tytana łupnęła o ziemię tuż przed Erwinem. Wyczekiwany krok za nim jednak nie nastąpił. Stało się to, czego oczekiwał, a zarazem obawiał się najbardziej na świecie – tytan wybrał go na swój nowy cel.

Ani słowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz