Rozdział 57 - Chłopak W Skórzanej Kurtce

875 40 3
                                    

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

  ---Harry---   -Odsuń się od niej!- usłyszałem czyjś inny głos. Ktoś nowy był w domu Nialla. Głos był głęboki i nieznany, dwie rzeczy które mnie martwiły. Czy to był policjant? Czy sąsiad, który przechodził?  Czy to był ktoś to był po stronie Brandona? Zwątpiłem w moje ostatnie pytanie. Jeśli byłby po jego stronie nie kazałby mu się odsunąć.

  Zesztywniałem na myśl, że nie tylko jedna osoba chce zgwałcić Emily, ale dwie? Ta myśl mnie rozzłościła. Zacisnąłem szczękę. Skupiłem wzrok na scenie, która działa się po drugiej stronie monitora, czekałem na tajemniczą osobę. Musiał stać poza laptopem, nie widziałem go.  

-Drew?!- Emily wypowiedziała jego imię. Kim do cholery jest Drew. Złączyłem brwi. W jej głosie słyszalna była desperacja i szok.  

Ręce Brandona ciągle przyciszały Emily. Lewą ręką napierał na jej usta, tłumiąc jej krzyki. Prawa ręka wyglądała jakby owinął ją wokół jej pleców. Nienawidziłem go, dotykał ją. Nie czułem sie pomocny stojąc tutaj, mile do niej.  

-Odsuń się!!!- powiedział jeszcze raz.   

Na początku wszystko było niewyraźne. Postać w czarnej skórzanej kurtce wskoczyła na plecy Brandona. Nie widziałem ich twarzy. Scena, która odgrywała się przede mną, zszokowała mnie i przestraszyła, bałem sie o Emily. W mojej głowie krzyczałem, aby Emily wyszła z domu. Chciałem aby biegła jak najdalej od domu Nialla. Jej bezpieczeństwo znaczy dla mnie wszystko. Ale ciągle nie mogłem się odezwać. POWIEDZ ŻEBY BIEGŁA!  POWIEDZ JEJ ŻEBY STĄD WYSZŁA! NIE JEST BEZPIECZNA Z ŻADNYM Z NICH!  

Mogłem teraz zobaczyć tego całego Drew. Odpychał Brandona od Emily. Siedziała na blacie i płakała, zacisnęła ręce w pięści. Moje oczy skupione były na niej, strasznie płakała. Kątem oka zauważyłem, że Drew i Brandon stoją jakiś metr od niej.   Pierwszy ruszył się Drew i popchnął Brandona, w skutek czego obydwoje wylądowali na kuchennym blacie. Głoś jęk Brandona był słyszalny przez głośniki w moim laptopie. Pewnie uderzył się w jedno z już bolących żeber. Zasłużył na to chuj. Drew zachował równowagę i złapała Brandona za kołnierzyk. Uderzył nim jeszcze raz o blat, i odchrząknął.    

Moje oczy od razu spojrzały na Emily, w jej oczach był strach. Znowu popatrzyłem na chłopaków. Brandon wymierzył Drew cios w prawego policzka. Siła uderzenia sprawiła, że twarz chłopaka się odwróciła. Ale i to nie powstrzymało Drew aby oddać uderzenie, walnął Brandona w brzuch.   Każdy cios wymierzony w stronę Brandona był coraz głośniejszy. Z każdym jebnięciem było coraz więcej siły. Brandon był złym człowiekiem...ale Drew... był nieludzki. Nie litował się w ogóle nad chłopakiem, który leżał na ziemi.  

-Przestań!- głos Emily wydawał się cichutki w porównaniu do uderzeń Drew. Jej wołania nie usłyszeli chłopcy.  

-Emily!-krzyknąłem do niej, ale dwa głosy mnie zagłuszyły- Emily ...spójrz na mnie!- ciągle nic.  

-Policja powinna zaraz przyjechać, stary- Niall położył rękę na moim ramieniu, sprawiając że się wzdrygnąłem.

-Oni ją obronią Harry- wyszeptał do mnie, wiedząc że jestem w słabym stanie. To ja miałem ją bronić. Ale mnie tam nie było. Jak mogłem bronić osobę, którą kochałem kiedy byłem tysiące kilometrów od niej?  

Brandon krwawił na całej twarzy. Tworzyły się nowe rany, na tych które zostawiłem mu je podczas naszej ostatniej wizyty. Drew nie był bezpieczny...obecnie pomagał Emily....ale wiedziałem, że są jakieś złe wiadomości. Jego oczy świeciły nienawiścią kiedy patrzył na Brandona.  

Następny krok Emily sprawił, że moje serce spłonęło. Zeskoczyła z blatu i pobiegła w stronę walczących chłopców.  Próbując oderwać Drew od Brandona, zatrzymała w powietrzu jego pięść.  

Friend Zoning - tłumaczenie // H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz