6| Znam odpowiedź!

340 23 12
                                    

Rozdział 6

***Zuzia***

Odsłoniłam fioletową kurtynę wchodząc do Pirate Cove patrząc na małą żarówkę dającą mizerne oświetlenie. Szłam po biało-czarnych kafelkach pomazanych czerwoną cieczą na które padały blaski niewyrazistego światła. Na matowych płytkach siedział Scott wycierając dłonią niewielką ilość świeżej krwi, która osadziła się na jego ustach. Podbiegłam do niego z przestraszoną miną szturchając go w ramię.

-Co się stało?! -usiadłam przy nim patrząc na jego trzęsące się ręce.

-Widziałem...-przełknął ślinę.

-Co widziałeś?! -spytałam zaniepokojona. -Scott!

-Złotego animatronika. -jego oddech stał się cięższy.

-Jakiego?! Przecież są tylko cztery! -oznajmiłam.

-Przypominał Freddy'ego! Był złotego koloru, granatowy cylinder, ciemna muszka i puste, czarne oczy w których tańczyły białe punkty, a jego szczęka pomazana była krwią! -opisał jego wygląd. -Pojawił się znikąd i zniknął! -stwierdził pracownik.

-Egh. Jesteś pewny? Może to halucynacja? -zaproponowałam.

-Ależ skąd! -wykrzyknął. -To nie były żadne zwidy!

Spojrzałam w głąb ciemności pirackiego zakątka, przymrużyłam oczy i dojrzałam białe punkty, które latały na dwóch metrach mroku. Nagle zobaczyłam błysk czegoś ostrego lśniącego w czerni tła w którym nie można było niczego dojrzeć. Usłyszałam cichy, zniekształcony oddech, a na rozjaśnione przez światło kafelki kapała czerwona ciecz. Spojrzałam na szarą ścianę, a na niej przemknął szybki cień przypominający kształtem lisa.

-Scott. -szepnęłam. -On tu jest. Tutaj....w Pirate Cove.

-Kto? -spytał cicho. -Tajemniczy, złoty animatronik?

-Nie. -zaprzeczyłam skinieniem głowy. -Foxy.

-On wie, że tu jesteśmy? -zadał pytanie.

-Raczej tak. -cicha barwa mojego głosu rozbrzmiała jego ucho.

Schwyciłam słuchem głośne kroki idące w naszą stronę oraz dźwięk pękających kafelek. Z ciemności wyłonił się otwarty pysk lisa z szeregiem ostrych, białych zębów z których kapała krew. Oczy animatronika pokryte były głęboką czernią, którą ożywiały białe punkty migoczące w jego przeszklonym wzroku. Nagle ujrzałam wbity w jego kieł fioletowy materiał, który już gdzieś widziałam.

-Scott? -zawołałam go cicho.

-Tak, Zuziu? -zamknął oczy.

-Czy to możliwe, że któryś z pracowników jest odpowiedzialny za zachowanie owego robota?

-Możliwe. -zgodził się. -Ale kto?

-Vincent. -powiedziałam stanowczo.

Czerwony lis wyciągnął metalową rękę w naszą stronę idąc w tym samym kierunku co jego duża dłoń. Z ciała animatronika wydobyły się elektryczne iskry wraz z szarym dymem wylatującym z jego obwodów. Robot przykucnął przy nas, a jego głowa przekręciła się o 360 stopni dodając do tego niepokojący dźwięk wywodzący się z jego mechanizmu. Poczułam na mojej szyi gorący oddech wylatujący z pyska czerwonego lisa. Srebrny hak przejechał po moim ramieniu w dół powodując zimne dreszcze oraz gęsią skórkę.

-Foxy? -szepnęłam. -Czemu to robisz? -spytałam wyciągając fioletowy materiał z jego zębów i przyglądając się tkaninie.

-J-ja nie panuję nad sobą! -wykrzyczał robotycznym tonem, a w jego oczach przygasła ta złość i gniew.

Five nights at Freddy's [PL]Where stories live. Discover now