3| Dlaczego to robisz?!

501 42 16
                                    

Rozdział 3

***Zuzia***

Ośmioletnia dziewczynka padła na podłogę obok kałuży krwi, którą spowodowało ugryzienie robota. Chciałam natychmiast stąd wybiec i zgłosić to do jakiegoś pracownika, na przykład do Scott'a Cawthon'a, bo do niego mam duże zaufanie. Stawiałam ostrożnie kroki na biało-czarnych kafelkach, żeby jak najciszej opuścić piracką zatoczkę, ale ustałam na gumową zabawkę, która wydała z siebie głośny pisk. Odwróciłam głowę w kierunku animatronika, a Foxy swoimi czarnymi jak smoła oczami spojrzał na mnie. Białe punkty robota się zwiększyły, a potężna szczęka się otworzyła powodując głośny ryk.

Odsłoniłam prędko fioletową kurtynę i najszybciej jak mogłam uciekłam z Pirate Cove do jadalni. Zobaczyłam przy ścianie jakiegoś rudowłosego mężczyznę o zielonych oczach z czarnymi okularami na nosie i piegami, które ozdabiały jego twarz. Ubrany był w jasnoniebieski mundur służbowy i czarną czapkę firmową z białym napisem Security. Podbiegłam do niego i pociągnęłam delikatnie końcówkę jego uniformu. Podniosłam wzrok wyżej, a na lewej stronie jego klatki piersiowej widniała złota plakietka z imieniem Fritz.

-Proszę pana! -zawołałam.

-Tak? -odwrócił się w moją stronę. -W czym mogę pomóc panienko?

-Chodzi o Foxy'ego. -zaczęłam mówić. -Byłam w pirackim zakątku z jakąś czarnowłosą dziewczynką no i lis odgryzł jej głowę! Szybko wybiegłam stamtąd poszukać jakiegoś pracownika tej pizzerii i natrafiłam na pana! -próbowałam się uspokoić, ale emocje wzięły górę nade mną.

-Znowu!? -zdziwił się. -Przecież wstęp do Pirate Cove został wzbroniony! Jest nawet tam taka biała tabliczka, a na niej wyryte w drewnie: ,,SORRY! OUT OF ORDER." Czemu tam poszłyście?! Foxy jest jeszcze niedopracowany! Trzeba go naprawić! Nie wolno tam wchodzić! -powiedział Fritz.

-To skoro lis nie jest bezpieczny to dlaczego pozwalacie mu mieć kontakt z dziećmi?! -zapytałam nerwowo.

-Em...no...ugh. -jąkał się. -Ta dziewczynka jeszcze żyje?

-Raczej nie! -kropelki łez spływały po moich policzkach.

-Faktycznie trzeba coś zrobić. -mówił.- Pójdę tam na chwilę i zobaczę co się tam stało. -ruszył w stronę pirackiej zatoczki.

***Fritz***

Odsłoniłem fioletową kurtynę w białe gwiazdki patrząc co się dzieje w środku miejsca dla piratów. Mrok otulał wszystko dookoła mnie nie dając mi możliwości zobaczyć czegokolwiek. Nagle zza rogu ujrzałem promyk tajemniczego światła, więc bez wahania tam podszedłem. Okazało się, że blask wydobywał się z białych punktów w głęboko czarnych oczach Foxy'ego. Robot odwrócony był do mnie plecami, więc postanowiłem dać parę kroków w bok, żeby ujrzeć czym animatronik jest zajęty. Zobaczyłem małą dziewczynkę leżącą na biało-czarnych kafelkach oraz pysk lisa wtopiony w jej ciele zjadający wnętrzności ludzkie. Położyłem dłoń na ustach, ponieważ zaraz bym zwymiotował na widok strumienia krwi będącego na matowych płytkach.

-Teraz albo nigdy. -szepnąłem cicho do siebie.

Skradałem się w kierunku Foxy'ego, żeby nacisnąć czerwony guzik powodujący wyłączenie mechanizmu na jego plecach. W końcu podbiegłem tam co sił w nogach uderzając ręką w przycisk powodując chwilowe zwarcie u robota. Z ciała animatronika zaczęły wydobywać się iskry wraz z dymem oraz niepokojącym dźwiękiem. Głowa lisa obróciła się o 360 stopni wydając głośny zgrzyt. Foxy padł na ziemie, a białe punkty zatraciły się w głębokiej czerni jego przeszklonym wzroku. Natychmiast rzuciłem się do ucieczki plącząc się w fioletową kotarę pirackiego zakątka.

***Zuzia***

Odsłoniłam kurtynę w białe gwiazdki wchodząc do Pirate Cove gdzie przebywał czerwony animatronik. Weszłam z latarką dającą jasny błysk na wszystko gdzie skieruję urządzenie. Poświeciłam na lśniące płytki na których ukazana była zaschnięta krew, podniosłam narzędzie dające światło ku górze pokazując Foxy'ego siedzącego na matowych kafelkach. Jego oczy pokryte były wyłącznie czernią bez żadnych punktów. Przykucnęłam przy lisie mając pewność, że jest wyłączony. Za jego uchem znalazłam kawałek jakiegoś fioletowego materiału, a obok na podłodze srebrny śrubokręt.

-To znaczy, że ktoś jest odpowiedzialny za jego zachowanie? -spytałam siebie.

-Tak. -odpowiedział niski, męski głos.

-Kto tu jest?! -poświeciłam latarką. -Halo?!

Przetarłam ręką nos, a na dłoni znajdowała się rozmazana krew wydobywająca się z mojego zmysłu węchu. Nagle metalowy hak Foxy'ego się podniósł, a szczęka wydała potężny ryk. Z jego zębów kapała świeża ciecz na podłogę przypominającą szachownicę. Odskoczyłam na bok łapiąc się jakieś pomazanej czerwoną mazią poręczy. Animatronik powoli się podnosił pomagając sobie metalowymi rękoma wraz z łokciami.

Rzuciłam się do ucieczki, ale podczas biegu słyszałam głośne, ciężkie kroki oraz zniekształcone oddechy, więc przyspieszyłam łapiąc materiał fioletowej kurtyny odsuwając ją w bok, kotara w białe gwiazdki ukazała mi jadalnię zapełnioną dziećmi i dorosłymi. Wbiegłam do miejsca w którym przebywali ludzie czując się bezpieczniej. Ujrzałam dorosłego mężczyznę o brązowych oczach i włosach w tej samej barwie tylko, że w ciemniejszym odcieniu. Ubrany był tak samo jak pozostali pracownicy, złota plakietka po lewej stronie jasnoniebieskiego uniformu podpowiedziała mi, że facet ma na imię Scott. Podbiegłam bez wahania do niego łapiąc w odruchu paniki jego zimną dłoń.

-Foxy zabił jakąś dziewczynkę! I Fritza! -dodałam.- Musi pan coś zrobić! Pan Fitzgerald jest w szpitalu, a mój obojętny ojciec nic z tym nie zrobi! Musi pan coś poradzić! -powiedziałam.

-Dziecko.....i kogo? -zapytał zdezorientowany.

-Fritza!

-Fritza Smith'a? -upewnił się. -Przecież on jest teraz w biurze i rozmawia z szefem Lucas'em Fazbear'em.

-A co z tą Victorią, którą uśmiercił robot?!

-Ech...nie wiem. -rzekł obojętnie. -Pan Thomas Adams będzie musiał widocznie naprawić animatronika. Nie przejmuj się, Zuziu.

-Skąd pan zna moje imię? -zdziwiłam się.

-Heh. Jesteś córką mojego kumpla z pracy, Mike'a Schmidt'a, kojarzysz go? -uśmiechnął się.

-Tak. To mój tata. -westchnęłam. -To co teraz będzie z tym niebezpiecznym robotem?! -dalej ciągnęłam temat.

-Nic się nie bój, panno Schmidt. Zaraz wszystko się wyjaśni. Zadzwonię teraz do twórcy animatroników i się jakoś dogadamy. -objaśnił wyciągając czerwony telefon z kieszeni ciemnych spodni. Odblokował wyświetlacz i wybrał numer tego mężczyzny. Oboje usłyszeliśmy głos kobiety ,,Abonament jest chwilowo niedostępny. Proszę zadzwonić później".

-Kurwa. -zdenerwował się Scott. -Zadzwonię jeszcze raz. -westchnął odchodząc ode mnie z komórką.

Odwróciłam się w stronę Pirate Cove, a fioletowa kurtyna była odsłonięta ukazując potężną szczękę, a potem całą głowę czerwonego lisa. Jego ze złotych tęczówek przemieniły się w zaczernioną pustkę migocząc blaskiem białych punktów. Srebrny hak robota znalazł się na kotarze w białe gwiazdki na której pomazana była zaschnięta krew. Animatronik przyłożył sobie do gardła ostre narzędzie poruszając nim w prawo i w lewo. Jego zmysł wzorku skierowany był bezpośrednio na mnie, a jego potężna szczęka powoli się otwierała.

-Nie bój się, Zuziu. -powiedział cicho Foxy.




•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•

Ilość słów: 1040

Data opublikowania rozdziału: 13:30 / 09.07.2016



Five nights at Freddy's [PL]Where stories live. Discover now