24| Wyglądacie jak zabawki!

224 22 4
                                    

Rozdział 24

***Vincent***

Wszedłem do Prize Corner w którym stało duże, jasnoniebieskie pudełko z różowymi paskami. Spojrzałem na pozytywkę z której wydobywała się melodia, nacisnąłem guzik powodując wyłączenie urządzenia. W pewnej chwili kiedy przestała grać kołysanka, wychyliła głowę kukiełka patrząc na mnie wręcz zabijającym spojrzeniem.

-Czego chcesz? Obudziłeś mnie, durniu! -krzyknęła zdenerwowana, a na mojej twarzy zagościł uśmiech.

-Chodzi o twoje córki. Zuzię i Klaudię. -wyjaśniłem. -Są bardzo blisko odkrycia tajemnicy pizzerii. Nie mogę pozwolić na to, żeby te dwie małolaty wpędziły mnie w jakieś tarapaty. Nie zamierzam iść do więzienia ani psychiatryka, a znając życie te dwa bachory mi to zafundują i.....-zacząłem mówić, lecz marionetka mi przerwała.

-I co? Przyszedłeś mi tutaj się teraz żalić? -zapytała z drwiną w głosie. -Oj biedaku. Trzeba było nie zabijać tych maluchów to miałbyś czyste serce i nie byłoby żadnych problemów. Zasłużyłeś na to. Powinno spotkać cię najgorsze okrucieństwo, które pozbawi cię życia. -zgromiła mnie spojrzeniem. -Nie mam ochoty słuchać twoich skarg.

-Oj, wiem, że chcesz, Isabel. -uśmiechnąłem się. -Moje problemy są twoimi, skarbie. Masz użyć swojej potężnej mocy, żeby zabić swoje dzieci lub sprawić, żeby zapomniały o tym wszystkim. Wiem, że to może być trudne no, ale...heh....musisz mi pomóc albo sam się nimi zajmę w ten.....brutalny sposób. -zaśmiałem się złowieszczo.

-Co mam zrobić, Vinc? -spytała.

-To proste. Wystarczy, że wyczyścisz im pamięć lub coś. Nie mam pojęcia. To ty jesteś najbardziej inteligentną osobą w owym miejscu. -stwierdziłem. -Tak bynajmniej Scott powiedział. Nigdy cię nie lubił, ponieważ za dużo myślisz i możesz chodzić gdzie tylko chcesz. -powtórzyłem jego słowa. -Szkoda, że tkwisz w tej kukiełce. Trzeba było odwzajemnić moje uczucie to bym cię nie zabił, ale ty wybrałaś Mike'a. -warknąłem.

-Nie chciałam być w związku z kimś takim jak ty. Jesteś potworem! Daj spokój moim córkom! -krzyknęła, po czym wskoczyła na mnie i objęła moją szyję odcinając mi dostęp do tlenu.

-Duszę się! Zostaw mnie, głupia marionetko! -zdjąłem jej ręce, następnie wrzuciłem ją do pudełka. -Idź spać. -nacisnąłem guzik od pozytywki wydobywając z niej melodię usypiającą ową postać.

-Zapłacisz za to! -ziewnęła. -Spotka cię kara! -syknęła i schowała się w głąb jasnoniebieskiego pudełka.

***Klaudia***

Weszłam cicho do jakiegoś pomieszczenia w którym panowała ciemność. Chwyciłam latarkę i zaświeciłam na drewnianą komodę z pięcioma szufladami. Zbliżyłam się, po czym otworzyłam pierwszą z nich i znalazłam w niej jakieś tajemnicze nagranie w postaci poplątanych taśm. Zauważyłam jakiś przyczepiony kawałek kartki na którym osiadło się dużo pyłków kurzu, więc zdmuchnęłam je, następnie wytarłam o materiał mojej fioletowej bluzki, spojrzałam na napis, a na skrawku papieru ukazana została data ,,1983". Włożyłam nagranie do specjalnego urządzenia, nacisnęłam guzik i spojrzałam na białą ścianę gdzie widniał film wyświetlony przez projektor.

"Rozpoczęło się przyjęcie urodzinowe. Restauracja została pięknie udekorowana do imprezy. Dużo kolorowych balonów, nakryte stoły, ładnie zapakowane prezenty, a krzesło jubilata zostało specjalnie ozdobione różnymi dodatkami. Wokół pełno zadowolonych dzieci biegających po starej pizzerii o nazwie Fredbear Family Dinner. Głównymi animatronikami będącymi tam był złoty królik oraz niedźwiedź w tej samej barwie. Pierwszy animatronik grał na banjo, a obok niego drugi robot trzymający w ręku srebrny mikrofon. W przednim rzędzie stał mały chłopiec, który miał brązowe włosy i duże oczy połyskujące niebieskim kolorem. Ubrany był w ciemne dżinsy i czarną koszulkę z krótkim rękawkiem w białe, poziome paski. Parę chwil później do niego podeszło czterech chłopców w maskach z wizerunkami Chici, Bonnie'ego, Freddy'ego i Foxy'ego.

Five nights at Freddy's [PL]Where stories live. Discover now