Rozdział 5

11K 438 17
                                    


*Anna*

Po ponad pięciu godzinach jazdy dotarliśmy na teren, który miał być przeznaczony na moją watahę. Nikt na ten teren nie może wejść bez zgody mojej albo mojego partnera. Byliśmy zmęczeni, wyjęłam z tylnego siedzenia mojego małego szkraba i ruszyłam w stronę domu, może raczej willi, ale opiszę ją kiedy indziej. Zatrzymałam się na chwilę, sprawdzając, czy wszyscy już dojechali, kiedy byłam pewna, że liczba członków się zgadza, poprosiłam Lukasa o to, żeby zaniósł moje rzeczy, jak i malucha do naszego pokoju na poddaszu. Zgodził się od razu, uśmiechnęłam się do niego i ruszyłam do domu, przechodząc przez próg, wyczułam, że ktoś jest na naszym terenie i będzie tu za dosłownie kilka sekund. Za warczałam, żeby poinformować resztę o intruzie, w ciągu chwili obok mnie pojawili się wszyscy, tylko jedno pytanie, kto zajmie się małą jak ja, będę walczyć?
-Kama zajmujesz się małą, jeżeli będzie się coś działo, zabierasz się z nią jak najdalej stąd zrozumiane??- zapytałam jednej z moich Bet głosem Alfy. W odpowiedzi dostałam tylko skinienie głowy i słaby uśmiech, podałam jej malucha i ruszyłam naprzód szeregu. Nagle z lasu od północno-wschodniej strony wyłonił się Wilk potężny, było to widać po nim, że jest Alfą ehh mamy problemy, ale chwila on mi kogoś przypomina. Wilk jakby czytał mi wy myślach, przemienił się w człowieka. Przed nami stał człowiek, który był uważany za zmarłego od kilku lat otóż przed nami, stał mój przyjaciel Demon, był potężny, ale nie tak jak ja i Lu. Ten jak na zawołanie stanął przede mną, żeby mnie zasłonić własnym ciałem.
-Demon czego chcesz na moim terenie przyjacielu -zapytałam z jadem w głosie.
-Ja niczego tylko ciebie i twojej córki -powiedział z uśmiechem na ustach. Ma przejebane za to, że wspomniał o moim dziecku eh no tak ten maluszek to moja córka Cleo.
-Opuść nasz teren -powiedział głosem Alfy mój partner, przytulając mnie. Byłam gotowa do skoku naprawdę, gdyby mnie nie trzymał Lu ten podmiot by już nie, żył. Nagle przez moje struny głosowe przemówił głos
-Ja Alfa Anna Woolf odbieram Cię miano Alfy Demonie Moor i tym samym skazuje na wieczną tułaczkę bez stada przy bądź do nas jak zrozumiesz swoje zbrodnie — i koniec więcej nie pamiętam.
Obudziłam się w pokoju, obok mnie leżał -Lukas zawzięcie nad czymś myślał.
- Proszę, wybacz mi, że nie powiedziałam ci, że mam córkę proszę -płakałam jak małe dziecko, naprawdę bałam się tego, że mi nie wybaczy.
-Kto jest ojcem Cleo?-zapytał delikatnie.
-Nie wiem kto jest jej ojcem nie pytałam się osoby która.. Która... Mnie...-nie byłam w stanie dokończyć, położyłam się plecami do Lu i płakałam.
-Przepraszam skarbie, naprawdę nie wiedziałem, nie chciałem, żebyś cierpiała, ciii już dobrze- przytulił mnie od tyłu i przesunął bliżej siebie.
-Chodź, idziemy spać Księżniczko- powiedział w moje włosy.
Nie odpowiedziałam od razu jak, zamknęłam oczy, odpłynęłam do krainy Morfeusza.

Pozdrawiam: Incredible_wolf

Mate the enemyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz