Anna

3K 157 31
                                    

Patrzyłam przez kilka minut na martwie ciało Demona nimi wszystko dawno mu już wybaczyłam. Całe stado myślało jak go pochować ja w tym nie chciałam uczestniczyć poprosiłam Lukas'a żeby pomógł mi wejść po schodach. Muszę się spakować bo nie wiem czy chce poród w szpitalu, czy w domu żeby odbierała go moja ciotka która jest lekarka (czytaj położnicza). Mam kilka minut na wybranie opcji bo się właśnie zaczyna myślałam że potrwa to dłużej. Ostrożnie podnoszę biodra bo mam telefon w tylniej kieszeni spodni. Wybieram numer ciotki, pierwszy sygnał, drugi, trzeci uh w końcu odebrała.
-Z tej strony Amelia Carter w czym moge pomóc- powiedziała jak zawsze te niepotrzebne słowa.
-Ciociu to ja Anna proszę przyjedź ale szybko zaczęło się ciociu ja rodzę szybko- powiedziałam cicho ale tonem Alfy.
-Zdejmij spodnie i majtki nogi ugnij w kolanach jak będą skurcze to przyj będę za kilka minut- powiedziała i się rozłączyła.
-Lukas- krzyknęłam na cały dom bo zdarzył zejść na dół potym jak mnie tu zaniósł.
Było słuchać tupot stóp na schodach i mocnego kopniaka w drzwi.
-Kochanie co się dzieje - zapytał ze strachem w oczach.
-Rodze wody mi już odeszły pomóż mi zdjąć spodnie proszę- płakałam naprawdę najgorsze co może być to poród.
Podszedł do mnie delikatnie ściągnął ze mnie spodnie i bieliznę złapał czyste prześcieradło i położył mi je na ugiętych kolanach.
Pierwszy skurcz w chuj bolesny.
Drugi zaczęłam przeć.
Trzeci wpadła do pokoju moja ciotka z moim ojcem i braciszkiem.
Uśmiechnęłam się słabo mój braciszek pocałował mnie w czoło i w brzuch.
Lukas zaczął na niego warczeć mój ojciec nu tłumaczył kim jest młody.
Czwarty i w końcu usłyszałam to
-Brawo widać już główkę dajesz zaraz bedzie jeden już z nami- mówi moja ciotka szykując już ręcznik.
Kolejny skurcz i znowu prze teraz słuchać płacz dziecka mój ojciec i Lukas patrzą na mnie. Ciotka podaje mi malucha. I jakaś opaskę na imię.
Kolejny skurcze działy się błyskawicznie w ciągu pół godziny były wszytskie maluchy juz na świecie ja trzymałam pierwszą dwójkę Lukas następna a tata ostatnią.
Na pierwszej opasce napisałam Aaron.
Drugą zajmowało imię Brian.
Trzecią Christian.
Czwartą Alex.
Piątą Bruno.
Ostatnią Christopher.
Po kolei na karmiłam maluchu i można było wezwać stado wraz z Cleo która rosła jak na drożdżach teraz wyglądała na dziewczynkę która ma cztery lata a nie jak 5miesieczne dziecko. Po kolei każdy mi gratulował na końcu była osoba której się tu nie spodziewałam Leo mój starszy brat.
-Gratulacje młoda ty masz już siódemkę dzieci, a ja jeszcze żadnego co nie zmienia faktu ze jestem cholernie zły i dumny jednocześnie, zły dlatego że mi nie powiedziałaś o ciąży a dumny że urodziłaś zdrową szóstkę chłopców.- pocałował mnie w czoło i poszedł rozmawiać z ojcem. Nie miałam już sił poprosiłam żeby wszyscy wyszli Lukas wkładał dzieci do łóżeczek z ich imionami, kiedy skończył położył się koło mnie przytulając tak zasnęłam

 Nie miałam już sił poprosiłam żeby wszyscy wyszli Lukas wkładał dzieci do łóżeczek z ich imionami, kiedy skończył położył się koło mnie przytulając tak zasnęłam

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.






Mate the enemyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz