Rozdział 11

5.8K 321 9
                                    

* Lukas *


Po powrocie do domu zrobiliśmy sobie seans filmowy własnej sali kinowej, która znajduje się w piwnicy. Oglądaliśmy głównie horrory, zdziwiłem się tak jak reszta chłopaków, że dziewczyny są niewzruszone tym, co się tam dzieje, ale jak walczyliśmy na koniec „Gwiazd naszych wina", to płakały niemiłosiernie. Po skończonym filmie poszliśmy spać.

Następnego dnia rano obudziłem się wpół do siódmej no trudno trochę wcześnie, ale trzeba wstawać i budzić resztę, bo dziś do szkoły. Budzenie zacząłem od mojej słodkiej Mate.
-Kochanie... Misiu... Wstawaj... -nie reagowała na to, więc stwierdziłem, że wiem, co na nią zadziała, a mianowicie powiedziałem jej słowa, które obudzą każda samice.
-Anna skarbie nie ma Cleo -wyszeptałem. Od razu wstała na równe nogi i zaczęła warczeć najpierw podeszła do łóżeczka małej, kiedy ją tam zobaczyła, uspokoiła się automatycznie. Po małej kłótni, która miała mi wyjaśnić, że tak się nie robi podeszła do szafy i wybrała koszulkę z ustami, które pokazują zęby i język, krótkie dżinsowe spodenki oraz czerwone conversy.

-Skarbie a to trochę nie za dużo odkrywa -zapytałem.
-Trochę odkrywa, ale to zemsta za straszenie, że młodej nie ma -powiedziała. Skończyliśmy rozmowę, ja sam ubrałem się w czarne spodnie z dziurami na kolanach i do tego białą koszulkę na ramiączka z mocno wyciętymi bokami. Po domu było słuchać tylko krzyki naszego stada jacy oni są niewyspani i takie podobne. Trochę jeszcze po marudzili, ale jak zeszli na dół to stwierdziliśmy, że śniadanie zjemy w drodze, bo zostało nam tylko czterdzieści minut do lekcji.
-Ron tylko pilnuj małej, proszę -powiedziała An
-Oczywiście Luno.-odpowiedział.

W garażu stwierdziliśmy, że jedziemy na czterema samochodami po pięć osób w jednym, a w naszym mu i nasze Bety.

~ Pod szkołą ~

Do szkoły dojechaliśmy bardzo szybko, kiedy wyjechaliśmy na parking szkoły wszyscy sie na nas patrzyli wsiedliśmy z samochodów tak jakbyśmy byli królami tej szkoły. Szliśmy ramię w ramię z głowami wysoko uniesionymi. Przy drzwiach zaczepiała mnie jakaś laska.
-Hej przystojniaczku co ty na to, żeby robić szybki numerek w męskiej-powiedziała jej zdaniem seksownie moim jak piszcząca kaczka.
-Powiem ci tak, jak nie zabierzesz łap z mojego chłopaka, to będą cię zbierać skrobaczka do gum z tych drzwi -powiedziała wściekłe moja Luna.
-Takie ciacho takiego dziwadła lala, kiedy ty się w lustrze ostatki raz widziałaś i przestań utleniać włosy, na biało nikt ci nie uwierzy, że są naturalne.-powiedziała wściekłe "dziewczyna" która mnie zaczepiała
Nagle podszedł do nas niby brat mojej Mate jak mu tam było Lio nie, Lao nie kurde wiem Leo.
-Amanda spadaj stąd, bo nie ręczę za siebie, daj spokój mojej SIOSTRZE i JEJ CHŁOPAKOWI- nałożył nacisk na niektóre słowa.
Ta jak zaczarowana uciekła raz, dwa.
-Przepraszam za nią, nadal szuka swojego Mate, a ty nie pachniesz żadną samicą, dlatego cię zaczepiła -powiedział na odchodne.

Mate the enemyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz