4. "Zostaniesz ze mną?" *Peeta* ~L.

283 28 14
                                    

 Byliśmy już prawie w jedenastce. Effie dała nam kartki które mieliśmy czytać. Byłem pewny, że Katniss wyrzuci kartkę do śmietnika jednak ona zachowała ją. Byliśmy jeszcze poprawiani przed wyjściem do ludzi. Jakby to miało coś zmienić. Nie ważne jest jak wyglądamy tylko to co mówimy i czujemy. 

 -Chociaż nie znałem ani Tresha czy Rue wiem, że gdyby nie oni zginął bym.- zacząłem co było stu procentową prawdą.- Żadne z nas by nie przeżyło.- spojrzałem na Katniss nachylając się i całując ją krótko w usta.  Przy takich pocałunkach nigdy nic nie czułem. Może poza jednym na pierwszych igrzyskach.- Wszyscy wolelibyśmy żeby byli tu teraz z nami. 

Pod koniec mowy przekazałem wszystkie nasze dochody rodzinom Tresha i Rue. Byłem pewny, że pomoże im to chociaż w pewnym stopniu. Nam nie było to potrzebne. Zostaliśmy z niczym. 

Nadeszła potem mowa Katniss. Mówiła o wszystkim co przeżyła z Rue i o tym jak Tresh darował jej życie. Wzruszyło to wszystkich tak bardzo, że mógł bym się sam popłakać jednak tego nie zrobiłem. Zacisnąłem tylko dłoń Katniss mocniej dając jej znak, że kończy nam się czas. 

Zobaczyłem dłoń wyłaniającą się z tłumu. Uniósł ją stary mężczyzna. Uniósł trzy palce w górę po czym kciuka i małego palca złączył ze sobą. Był to znak kosogłosa który był zabroniony. Zanim się obejrzałem wszyscy unieśli dłonie. Zrobiłem to samo a Katniss za mną. Poczułem, że ktoś łapie mnie za ramię i odciąga do tyłu. Zdążyłem puścić dłoń dziewczyny. Strażnicy pokoju szli w stronę mężczyzny. Wyszarpali go aż do sceny. Jeden z nich wyciągnął broń i wymierzył ją w tył głowy starca. Gdyby nie fakt, że ktoś trzymał mnie wbiegł bym tam i rzucił się na strażnika. 

Śmierć nie winnych osób jest dla mnie niewyobrażalna. To wszystko jest takie chore. Nie trzyma się całości.  Po co wysyłać ludzi na igrzyska. Ludzi którzy pracują na to by kapitol miał wszystko co by chciał. 

Strażnik nacisnął na spust, mężczyzna upadł na ziemie a Katniss zaczęła się szarpać ze strażnikami. Wciągnęli ją do środka, podbiegłem do niej trzymając ją by się uspokoiła.

-Spokojnie, tak musiało być.- powiedziałem obracając ją w moją stronę. 

-Nie chcę żeby ktoś umierał.- wyrwała mi się z uścisku. 

-Ja też nie chcę ale nic na to nie poradzimy, po prostu wygraj te igrzyska i pokaż Snow'owi, że tak łatwo się ciebie pozbędzie dobra?- spytałem unosząc brwi a ona pokiwała głową.- Dobrze, chodź Effie i Haymitch nas wołają. 

Dostaliśmy nauczki by czytać z kartek jeżeli nie chcemy by ktokolwiek umierał. Snow nie lubił kiedy coś szło nie po jego myśli. No cóż. Czytanie kartek Effie było czymś okropnym. Jakbym cytował jakieś denne romansidła. 

Wszystkie odwiedziny w reszcie dystryktów były sztywne a nasza gra aktorska okropna. Jedne co nam się w miarę udawało to nasza Miłość. Całowaliśmy się w każdym dystrykcie po kilka razy. Coraz sztywniej i krócej. Każdy dystrykt oczekiwał tego byśmy mówili to co myślimy. 

Wszystko minęło dość szybko zważając na to, że było okropnie. Położyłem się już na łóżko i powoli zasnąłem. 

W nocy obudził mnie przeraźliwy krzyk. Wiem, że to Katniss. Często tak ma. Sny, które mnie też męczą jednak już nie tak często. Zwykle związane są z jej śmiercią. Sam nie wiem czemu jestem po nich tak wstrząśnięty. Możliwe, że na prawdę przejąłbym się śmiercią Katniss. Ubrałem sweter i poszedłem do jej pokoju.

Kiedy wszedłem do pokoju zastałem ją siedzącą na łóżku i patrzącą w podłogę. Zerknęła na mnie. 

-Mogła byś się nie wydzierać za każdym razem? Chcę spać. 

Zdziwiła mnie jej reakcja gdyż nie odpowiedziała mi chamsko czego oczekiwałem tylko kiwnęła głową. Tak naprawdę nie wiem co jej się śni. 

-Wszystko w porządku?- uniosłem brwi podchodząc i siadając obok niej. 

-Tak to tylko sny, przepraszam.- wybełkotała. 

-Co ci się śni?- spytałem patrząc na nią. Ona zaś wciąż nie odrywała wzroku od podłogi. 

-Nie ważne. - odpowiedziała. 

-Cóż, w takim razie Dobranoc.- wstałem.

-Peeta.- szepnęła. 

Obróciłem się w jej stronę by na nią spojrzeć. Tym razem patrzała mi prosto w oczy. 

-Tak?- unoszę brwi. 

-Zostaniesz ze mną?- odsunęła się na koniec łóżka tak jakby chciała już mi robić miejsce. 

Przyznam, że nigdy bym się nie spodziewał takiej prośby z jej ust. Zwykle jest to coś typu. "Możesz się posunąć?" lub "Możesz wyjść?" 

Kiwnąłem tylko głową i podszedłem do niej kładąc się na łóżku. Ona przysunęła się do mnie i położyła głowę na mojej klatce piersiowej. Moje serce biło dziwnie szybko. Mógł bym przysiąc, że jest ona w stanie to usłyszeć. Powoli dałem swoją dłoń pod jej rękę a ona zacisnęła ją.

-Zawsze.- odpowiedziałem szeptem. 

____________________________________________________________________________

Wreszcie napisałam rozdział

Napisałam dłuższy od Werki więc jestem Bogiem:)

Mam generalnie nadzieję, że zawsze będę pisać tyle lub więcej nie mniej. 

W każdym bądź razie zostawiać komentarze i głosy;3

Papatki ~L

Mi się wyświetla, kochanie, że mój rozdział miał 803 słowa a twój 780... upsik ;*** ~V.

spójrz jeszcze raz ~L


Don't Let Me Down II T.H.G || Igrzyska Śmierci || ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz