Dosyć szybko minął ten tydzień. Unikałam Peety jak tylko mogłam, co nie uszło niczyjej uwadze. Przez komentarze Haymitcha przy śniadaniach, obiadach i kolacjach typu "Peeta, co ty jej zrobiłeś?" lub "Czyżby coś się wydarzyło wtedy?" odchodziłam od stołu, tracąc szybko apetyt. Nic nie komentowałam co oczywiście uzupełniał Haymitch mówiąc "Znowu się obraziła" albo "Tej co znowu?". Peeta najprawdopodobniej stracił cierpliwość, bo w połowie tygodnia zaczepił mnie na korytarzu.
-Możemy porozmawiać? - spytał łapiąc mnie za dłoń na korytarzu próbując złapać ze mną kontakt wzrokowy.Gdy to się nie udało, ujął mój podbródek i w końcu patrzyłam się na niego.
-Obawiam się że nie mamy o czym.- Nie chciałam żeby zabrzmiało to słabo więc odpowiedziałam cicho ale głosem zimnym jak lód. Odtrąciłam jego dłonie i trzasnęłam drzwiami od przedziału oddzielając jego od siebie.
Nie spodziewałam się nawet że sekundę później, zostanę dość mocno odwrócona w drugą stronę, przez mocny chwyt Peety.
-Co ty robisz?! - prawie krzyknęłam, będąc już całkiem nieźle zdenerwowana
-Dlaczego mnie tak traktujesz? Katniss, musisz współpracować ze mną. Chcesz przeżyć czy nie, to mnie akurat nie interesuje. Ale nie pozwolę Ci się odsunąć ode mnie przez to ze po prostu masz zły humor.
Peeta był smutny ale aż buchało od niego zirytowaniem. Złość napędzała złość, bo byłam jeszcze bardziej nakręcona przez niego do kłótni
-Zły humor, mówisz? Ja nawet nie wiem czym jest dobry humor. Umrę za jakiś tydzień. Oblejmy to! W końcu to jest powód by mieć dobry humor - powiedziałam z ironią prychając pogardliwie, po czym zbliżyłam się do niego. Byłam od niego niższa, ale nie czułam się przy nim mniej pewnie. Tak myślałam przynajmniej, do póki nie podeszłam do niego. -Wiesz co? Może z tym oblewaniem to nie jest taki zły pomysł? Skoro i tak umrzemy... - wyszeptałam stając lekko na palcach i kładąc mu dłonie na barkach, pocałowałam do w policzek, tak blisko ust, że wątpię w to że nie dotknęłam ich.
Chciałam się odsunąć i odejść jednak Peeta położył mi dłonie na biodra i zacisnął je mocno, nie pozwalając odejść od siebie po czym pocałował mnie mocno w usta. Nie spodziewałam się tego i chyba własnie w tamtym momencie straciłam nad sobą całkowitą kontrolę gdy odwzajemniłam pocałunek, zarzucając mu ręce na szyję. Nie było w naszym zachowaniu niczego delikatnego i chyba przez dość szybko się opamiętałam momentalnie odrywając się od niego.
-Katniss, ja... - zaczął ale ja pokręciłam głową więc ucichł.Oboje nie patrzyliśmy sobie w oczy, bo chyba w tamtym momencie nie potrafiliśmy tego zrobić.
-Nic nie mów - wyszeptałam ale nie było to wredne ani złośliwe. Po prostu nie potrzebowałam żadnych słów.
Zaczęłam powoli wycofywać się do swojego pokoju, bo nie mogłam znieść tej ciszy. Gdy miałam już otwierać drzwi, cichy głos zatrzymał moją rękę w połowie ruchu.
-Chcę tylko żebyś wiedziała, że skoro i tak umrzemy, to musiałem to zrobić.
Po tych słowach Peeta odszedł szybkim krokiem w kierunku następnego wagonu. Śledziłam za nim wzrokiem do póki nie zniknął mi z oczu. Przy drzwiach do mojego pokoju stałam nawet nie wiem ile ale wiedziałam ze na tyle długo, ze za oknami robiło się coraz ciemniej. W końcu weszłam do pomieszczenia czując ze zaczyna mi być zimno. Wzięłam gorącą kąpiel i myślałam że mnie rozgrzeje jednak nic bardziej mylnego. Gdy tylko wyszłam z łazienki połączonej z moim pokojem, wchodząc do pokoju w samym ręczniku zauważyłam siedzącego Haymitcha na moim łóżku
-Czego Pan znowu chcę? - powiedziałam zmęczonym głosem i nie czekając na odpowiedź wzięłam piżamę i wróciłam do łazienki by się w nią ubrać. Przedłużałam to na tyle by Haymitch rozmyślił się i sobie poszedł jednak on był zbyt zacięty żeby dać mi tą satysfakcję i sobie pójść.
-Jestem ciągle tutaj - powiedział gdy wyszłam a ja wywróciłam oczami siadając obok niego.
-Widzę. Chcę spać. Możemy zostawić rozmowy na jutro? -zapytałam wydaję mi się że blagalnym tonem ale on byl nieugiety
-Najpierw powiesz mi co się dzieje miedzy Wami.
Po tych słowach położyłam się na łóżku bo wiedziałam ze czeka nas długa rozmowa.
-Nie ma nas. Jestem ja i jest Peeta. Może wreszcie to Pan zrozumie. Tak bylo jest i będzie. Nic nie zmieni sie od tak, z dnia na dzień
Próbowałam jego przekonać? A może samą siebie? Nie byłam pewna nawet co do tego.
-Widziałem Was. Na korytarzu - powiedział odwracając się w moją stronę i patrząc na mnie.
Zamknęłam wtedy oczy i przetarłam dłońmi twarz, ukrywając ją w nich.
-To nic nie znaczy. - wyszeptałam znów do siebie. - Proszę, niech Pan już idzie. Mam dosyć na dzisiaj wrażeń.
Haymitch zasmiał się w taki sposób jak tylko on potrafił.
-Masz dosyć wrażeń? Wrażenia to się dopiero zaczną na arenie. - odpowiedział śmiejąc się ze mnie.
-Nie karć mnie jak jakiegoś bachora. Nie mam ochoty z nikim rozmawiać a ty jesteś ostatnią osobą do której zwróciłabym się. - zaczęłam prawie krzyczeć i nawet nie wiem kiedy zaczęłam płakac a Haymitch trzymać mnie mocno w ramionach i głaskać po głowie.
-Zostawię Cię. Jesteś zmęczona, Katniss. Odpocznij. Do jutra - powiedział cicho, zostawiając mnie samą w ciemnościach i samotności. Jutro wielki dzień. Dzień w którym mogę zabić się zanim jeszcze wejdę na arenę. Dzień wywiadów i pokazu jak największego show w dziejach Panemu.
___________________________________________________________________
Weronika się nie pożegnała
więc robię to ja
błędy też poprawiałam ja i mam nadzieję, że żadnego nie zostawiłam
jeśli tak możecie napisać w komentarzu gdzie
no i jeśli rozdział się spodobał
zostaw głos i komentarz
bardzo to nas motywuję
~L...
CZYTASZ
Don't Let Me Down II T.H.G || Igrzyska Śmierci || ZAWIESZONE
FanfictionOczami Peety i Katniss. Co jeśli udawana miłość w pierwszych Igrzyskach, przerodzi się w nienawiść do drugiej osoby? Katniss i Peeta po 74. Igrzyskach Głodowych jeszcze bardziej nie potrafią siebie zaakceptować. Na co dzień unikają się wzajemnie ja...