14. "Tworzymy razem drużynę prawda?" *Peeta* ~L

185 14 9
                                    

  Ciągnę mocno za rękę Katniss i sam nie wiem gdzie się kieruję. Zdecydowanie za mocno ale nie wiem sam jak się zachować. Boję się chyba że gdy ją puszczę to zacznie mnie dusić za to co powiedziałem. Byłem głupi myśląc ze powstrzymam igrzyska. A tym bardziej myśląc, że Katniss się nie zdenerwuję. Otwieram drzwi prawdopodobnie jakiegoś schowka na chemikalia i wciągam ją do środka.

-Strasznie cię przepraszam, tak mi głupio wiem, że źle zrobiłem.- zaczynam się tłumaczyć. Widzę jak Katniss patrzy na mnie. Jakbym postradał zmysły. 

-O co ci chodzi?- marszczy brwi. 

-O to co powiedziałem.- nie patrzę na nią.- Byłem idiotą myśląc, że powstrzymam to wszystko. Pogorszyłem sprawę i jeszcze zrobiłem z ciebie kogoś słabego. Boję się nawet teraz stać obok ciebie.

-Przecież nic ci nie zrobię Peeta.- wywraca oczami jednak ja jestem zbyt zdenerwowany by jej posłuchać. 

-Co mi w ogóle odbiło, żeby wpaść na tak tępy pomysł.- łapię się za kark.- Znienawidzisz mnie pewnie za to, przecież... 

  Nie dokańczam bo Katniss przysuwa mnie do siebie by następnie zbliżyć swoje usta do moich.

 -Nie jestem zła Peeta.- mówi po czym całuje mnie w usta ze spokojem i delikatnością.  

-Jeśli tak mam być uspokajany to muszę się częściej denerwować.- śmieje się jednak widzę, że Katniss nie jest do śmiechu. No i co tu się dziwić. 

-To jest jedyny sposób żeby cię uspokoić.- odsuwa się.- Peeta, miałeś najlepszy pomysł z tym odwołaniem Igrzysk ale i tak każdy próbował i to nic nie zmieni.

-Nadzieja umiera ostatnia.- uśmiecham się delikatnie po czym łapię za klamkę i otwieram drzwi. Wypuszczam Katniss aby poszła pierwsza.

Haymitch razem z Effie każą czekać nam w pokoju. Siedzimy w ciszy którą przerywa Katniss. 

-Nie odwołają, nie mogą.- mówi patrząc na mnie. Chwilę później wchodzi mentor a za nim opiekunka. 

-Pomysł z ciążą trafiony.- Haymitch klepie mnie po ramieniu.- Jednak Igrzyska się odbędą nawet ze względu na to. 

Kiwam głową i patrzę na Effie która wyciera łzy rękawiczką. 

-Mam coś dla chłopaków.- podaje nam czarne pudełeczka. 

-Co to?- pyta Haymitch otwierając swoje. Ma w nim złotą bransoletkę. 

-Twój znak.- odpowiada.- Ja mam swoje włosy, Katniss broszę, ty bransoletkę a Peeta medalion o którym rozmawialiśmy.

-Dziękuję.- mówię patrząc na niego. Wygląda dokładnie tak jak prosiłem. 

-Tworzymy razem drużynę prawda?- uśmiecha się ze łzami w oczach. Jedyna reakcja z naszej strony to kiwnięcie głowami.- Jestem taka dumna z moich zwycięzców.- podchodzi by przytulić się do mnie po czym do Katniss. - Zasłużyliście oboje na o wiele lepszy los.

-Dzięki Effie.- mówi moja narzeczona, bo jednak ślub nie odbył się na prawdę.

Gdyby nie patrzeć nic nie odbyło się na prawdę. Całe nasze życie jest jedną wielką grą aktorską z którą musimy niestety żyć. Chociaż może się to zmienić za kilka dni. Na tych igrzyskach będziemy mogli być już sobą w stu procentach. Nic już nam nie zrobią. Najgorszą karą jaką mogą mi wyrządzić jest zabicie Katniss co jest możliwe. To wszystko jest tylko po to by mogła ona zginąć.

A ja zrobię wszystko by to ona przeżyła. 

Effie wychodzi zostawiając nas z Haymitchem. 

-Ostatnia rada?- pyta Katniss. 

Don't Let Me Down II T.H.G || Igrzyska Śmierci || ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz