10. "Jeśli tego właśnie chcesz" *Peeta* ~L

227 18 1
                                    

 CZYTAJCIE OPIS NA KOŃCU ROZDZIAŁU 

-Jeśli to komplement to dziękuję.- kiwnęła głową nie mówiąc tego z ironią co mnie zdziwiło.- co nie zmienia faktu, że nadal cię nienawidzę. 

-Nie oczekuję miłości.- uśmiechnąłem się. 

-To się cieszę.- odwróciła się i wyszła z mojego przedziału. 

Czekałem aż odejdzie żeby ponownie usiąść na łóżku. Mieliśmy naprawdę dużo czasu aż do ósmej rano następnego dnia.  Postanowiłem wybrać się do Effie. Nie miałem nic lepszego do roboty. Siedziała w głównym przedziale poprawiając wszystko po swojemu. 

-Effie, o co chodziło z tymi złotymi rzeczami?- spytałem siadając na fotelu.

-Oh, Peeta dostaniesz po prostu ode mnie coś złotego.- odpowiedziała trzepiąc firankę. 

-Czyli?

-Dla ciebie myślałam nad złotym wisiorkiem..- uśmiechnęła się patrząc w moją stronę. 

-A mogło by być na nim to co bym chciał?- wstałem podchodząc do niej. 

-Pewnie, a co byś chciał?

Opowiedziałem Effie moją wizję medalionu. Posłuchała mnie i powiedziała, że da się to zrobić. Ucieszyłem się i wróciłem do siebie. Całą drogę przespałem. Nie zdążyłem nawet się ogarnąć o co prosiła mnie nasza opiekunka.

-Peeta jak ty wyglądasz!- wrzasnęła podbiegając do mnie i zaczynając poprawiać mi włosy. 

-Źle jak zawsze.- wtrąciła Katniss pokazując mi język. Zaśmiałem się tylko. 

Jej włosy były rozpuszczone. Miała na sobie zwykły sweter w jasnym odcieniu brązu. Koszulkę w bladym błękicie i zwykłe spodnie dżinsowe. 

Ja dostałem białą koszulkę, szafirowy sweter i także dżinsowe spodnie.

W Kapitolu Haymitch opowiadał nam o wszystkich przeciwnikach. Jedna dziewczyna nawet wypiłowała sobie zęby żeby móc rozszarpywać ofiary. Nie wiem jak można się tak angażować w zabijanie ludzi. 

***

Razem z Katniss i Haymitchem zaczęliśmy rozmyślać nad sojuszami. Po tym jak moja narzeczona pokazała co potrafi każdy pragnie mieć z nią sojusz. 

-Wiress i Beetee.- oznajmiła Katniss spoglądając na mentora. Zaśmiał się tak samo jak i ja. 

-Johanna mówi na nich pokręt i wolt.

-W porządku.- kiwnęła głową.- Mags.

Razem z Haymitchem zaśmialiśmy się donośnie. 

-Masz nierówno pod sufitem słonko.- uśmiechnął się mentor. 

-Peeta.- zwróciła się w moją stronę.- Widzę, że Johanna gra dla ciebie ważną rolę.- uśmiechnęła się chamsko. 

-O co ci chodzi?- uniosłem brwi.

-Może nasz sojusz nie ma sensu skoro już wybrałeś?- wstała oburzona. 

-Co ty zazdrosna jesteś?- zaśmiałem się. 

-Z pewnością.- wywróciła oczami poirytowana po czym odeszła by wyjść. 

Za kilka dni miały odbyć się Igrzyska. A dokładnie za tydzień. Musiałem na prawdę opracować strategię w jaki sposób utrzymać Katniss przy życiu. Niestety miała trudny charakter. Była bardzo uparta i zbyt pewna siebie chociaż to czasem są plusy. Chciałem ją ocalić chociaż sam nie byłem do końca pewny co było tego powodem. Chyba jednak nie była mi taka obojętna? 

Zrobiłem tak samo idąc za nią jednak nie po to by z nią porozmawiać. Po prostu mój pokój był obok. Patrzałem jak smutno idzie. 

A czemu smutno? 

Jej tępo było wolne nie to co zwykle. Głowa opuszczona w dół.

-Czemu chcesz to robić?- spytała obracając się w moją stronę. 

-Ale co?- spytałem marszcząc brwi. 

-Ratować mnie Peeta.- wywróciła oczami podchodząc bliżej. 

-A ty czemu chcesz to zrobić.

-Pierwsza zadałam pytanie.- założyła ręce na piersi. 

Czemu chcę ją ratować. To pytanie jest nawet mi obce. Co ja mam jej powiedzieć? Że mi chyba zależy na niej. Że nie jest mi obojętna. 

-Po prostu.- odpowiedziałem bez przekonania.

Patrzała na mnie przez jakiś czas. Jakby szukała we mnie jakiejś odpowiedzi. 

-Jestem zmęczona, położysz się ze mną?- spytała co wywołało u mnie ogromne zdziwienie. Katniss Everdeen całkowicie trzeźwo myśląca prosi mnie żebym się z nią położył. Ta sama Katniss która niedawno fantazjowała jak mnie zabić. Kiwnąłem głową i poszedłem za nią do jej łóżka. Położyła się na boku i klepnęła z uśmiechem miejsce obok siebie. Podszedłem do niej nadal nie pewny czy robię dobrze. Położyłem się na plecach po czym Katniss położyła głowę na mojej klatce piersiowej. Leżeliśmy tak dobrze trzy godziny. Moja narzeczona podniosła się i oparła na łokciach by spojrzeć mi w oczy. Zrobiłem to samo czekając na to co zamierza zrobić. 

-Nie chcę innych sojuszników, tylko ciebie.- przygryzła delikatnie dolną wargę. Robi tak zawsze jeśli jest zdenerwowana. 

-Jeśli tego właśnie chcesz.- zacisnąłem szczękę wciąż patrząc jej w oczy. Nie mogłem oderwać od nich wzroku. 

-Tego właśnie chcę.- schyliła się żeby pocałować mnie w czoło. 

Usłyszałem trzy stuknięcia w drzwi. Co oznacza, że muszę już wracać do siebie. Szczerze mówiąc leżał bym tu z nią całą noc. 

-Widzimy się jutro.- westchnąłem wstając. Czułem na sobie wzrok Katniss przy wyjściu. 

-Nie wychodziliście z pokoju przez trzy godziny a ty jesteś cały wszystko z nią dobrze?- spytał mentor. 

-Tak.- kiwnąłem głową.- Dobrze.- dodałem idąc do siebie. 

Zdjąłem buty, protezę, spodnie i położyłem się do łóżka.

Przed zaśnięciem rozmyślałem nad tym co się wydarzyło. Były już takie sytuacje, że Katniss była dla mnie miła. Jednak zwykle były one spowodowane jakimiś wspomnieniami z Kapitolu. Może i tym razem tak było. 

________________________________________________________________________

Niestety mało 

moje samopoczucie jest słabe 

temu brak czegoś interesującego 

przepraszam za to bardzo

mam nadzieje,ze werka sie postara 

no i przepraszam tez ze rozdziału długo nie było 

możecie zmotywować werke żeby pisała 

PAPA

~L

Don't Let Me Down II T.H.G || Igrzyska Śmierci || ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz