13. "Cel uświęca środki. Może jednak uśmierca?" *Katniss* ~V.

192 13 10
                                    

Od samego rana kręciliśmy się po ośrodku w którym przebywaliśmy.  Chodziliśmy z Peeta można nawet powiedzieć że beztrosko spędzając czas. Dogryzaliśmy sobie co chwilę jednak nie raz mnie tego dnia rozbawił. Mijaliśmy naszych przeciwników olewając treningi za co dostawało nam się od Haymitcha.

W końcu zmęczeni śmiechem i bieganiem za sobą po korytarzach, chowając się przed Haymitchem, weszliśmy do windy. Zanim jednak zatrzasnęły się drzwi windy, miedzy nimi pojawiła się noga, powodując rozwarcie się drzwi.

 Była to Johanna Mason z dystryktu siódmego. Nie przepadałam za nią, była zadziorna, wredna, wyrachowana i może byłyśmy podobne czego Haymitch nie omieszkał wspomnieć, ale ja nie wygrałam igrzysk będąc tak podstępna jak Johanna. Chociaż po dłuższym czasie pewne osoby zaczęły wątpić w szczerość moich intencji.

-Cześć, uciekasz od ciężkich treningów w ramach igraszek miłosnych?
Peeta patrzył na mnie a ja będąc pewna że Johanna kieruje swoje słowa w moją stronę zaczęłam:

-Ja nie...

Johanna nie tylko spojrzała na mnie jak na trendowatą ale też tak się zwróciła do mnie.

-Nie mówię do ciebie. Cały świat nie kręci się wokół twojej osoby.

Peeta chciał już coś powiedzieć zapewne by mnie obronić gdy Johanna odwróciła się do niego tyłem i spytała czy Peeta rozepnie jej kostium, identyczny który mieliśmy na sobie.
Peeta na ułamek sekundy przed czynnością spojrzał na mnie i z trudem zamaskował śmiech kaszlnięciem, gdy odwrócił się w stronę zamka Johanny. 

Rozebrała się jak do rosołu i nie wiedziałam co zrobić ze sobą. Stała tam patrząc się na Peetę, jakby chciała się na niego rzucić i go zjeść a gdy tylko odwracała wzrok na mnie, udawałam, że jestem zapatrzona w ścianę windy. Jednak w porę się skapnęłam ze lepiej będzie jak będę patrzyć w sufit lub podłogę bo ściany były z luster ku mojej irytacji. Winda jechała szybko ale miałam wrażenie ze dłużyło się to przez kilkanaście minut, przez to że kładąc dłoń na barierce o której byliśmy oparci z Peeta, próbował mnie złapać za dłoń. Był rozbawiony i gdyby nie Johanna, wybuchł by śmiechem. I to własnie nastąpiło gdy tylko Mason wyszła. 

-Co Cię tak bawi? - warknęłam krzyżując ręce na piersiach.
Peeta śmiał się głośno ze gdyby nie dziwne uczucia kierujące mną w tamtym momencie, śmiałabym się razem z nim.
Mellark podszedł do mnie łapiąc mnie za rękę i przestając się śmiać.

-Jesteś urocza gdy jesteś zazdrosna.

-Ja zazdrosna? Z resztą to nie istotne. Johanna jest żałosna. Myśli że stanę się słabszym celem gdy wejdziemy na arenę dzięki obnażaniu się w windzie przed Tobą? Jutro pójdę na trening czy tego chcę czy nie udowodnię jej, co myślę o jej żałosnych zagrywkach. -mówiłam wcale nie patrząc na Peete. Byłam zirytowana jej zachowaniem a Peeta wcale nie czuł powagi tej sytuacji. -Przestań się uśmiechać, mówię poważnie, Peeta! - podniosłam głos będąc już w tamtym momencie bezsilna.

Wyszliśmy z windy na swoim piętrze ale nie ruszyliśmy się z przed niej. Peeta położył dłoń na moim ramieniu i przejechał nią w kierunku mojej szyi. Po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Było to dziwne acz bardzo miłe uczucie. Peeta zbliżył twarz do mojej ale położyłam dłoń na jego ręce.

-Nie chcę już nikogo ranić, a tym bardziej Ciebie. Nie jesteśmy razem i nie będziemy. Znajdź sobie dziewczynę która będzie Cię kochać, gdy już wygrasz. 

-Przestań się okłamywac. Nigdy więcej nie spotkam takiej ja ty. - Peeta był widocznie tym zmęczony. Wskazywał na to jego ton głosu gdy mówił, wiedząc już że jest bezsilny. 

Don't Let Me Down II T.H.G || Igrzyska Śmierci || ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz