24. "Błagam, przestańcie walczyć" *Peeta* ~L.

244 13 8
                                    

Dostaliśmy znak, że lecimy na żywo. Zapaliły się światła padające prosto na nasze twarze. Spojrzałem na Ceasara który właśnie poprawiał swoje włosy. 

-Jesteśmy już na wizji?- zaśmiał się tak sztucznie, że o mało co nie zwrócił mi się suchy chleb który dostałem na śniadanie.  

-Jak widać.- odpowiedziałem z tą samą sztucznością.

-Więc, jak wam się żyje w Kapitolu?

-Wspaniale.- skłamałem. Oczywiście, gdybym powiedział prawdę było by to coś w stylu. "Nasze śniadanie to suchy chleb, dziewczyną która towarzyszy mi od pierwszych Igrzysk. Boi się mojego dotyku przez to co jej zrobili. Sam nie wiem co mogę powiedzieć żeby tego nie żałować." Niestety to tylko nie spełnione marzenia a my zginiemy prędzej czy później.

-Co masz na myśli?- dopytywał. Chodziło mu o oczywiście pokazanie kapitolu z najlepszej strony.

Poczułem dłoń Katniss na moim udzie. Uśmiechnąłem się, jednak kiedy na nią spojrzałem ujrzałem dziewczynę, której wzrok wskazywał na to, że widzi swój największy koszmar. Złapałem ją za rękę.

-Wszystko dobrze?- spytałem. Prezydent Snow sam jej to zrobił a to my poniesiemy karę. 

 Cała była roztrzęsiona. Wcześniej słyszałem głosy strażników. Mówili o czymś co nazywa się osaczeniem.

-Może źle się czuję?- Ceasar udał troskę. Ja martwiłem się na prawdę. Nie mogę pozwolić na to by znów coś się jej stało.

-Możliwe, Katniss idź usiądź na kanapę, pójdziemy po wywiadzie do domu.

Położyłem dłoń na jej policzku i odwróciłem jej głowę tak by spojrzała mi w oczy. Pocałowałem ją w czoło. Przytaknęła i zrobiła to o co prosiłem.

-Peeta, słyszałeś o ataku na zaporę wodną w dystrykcie piątym?-zmienił temat. Taktycznie.

-Tak. Słyszałem.- było to oczywiste. Wiem dokładnie o czym mam mówić.

-Masz jakieś zdanie na ten temat? Może chciał byś przekazać coś rebeliantom?

-Atak, był bezdusznym aktem wandalizmu.

-Otóż to.-

Spojrzałem prosto w Kamerę.

-Zastanówcie się. Czy to jest to czego chcecie? Nie wolelibyście żyć normalnie? Tak jak kiedyś? Nikt z was nie chce rebelii. To tylko wymysł buntowników. 

 -Co chcesz przez to powiedzieć Peeta?

-Jak to co?- udałem zdziwienie.- Chcę prosić. Błagam, przestańcie walczyć.- uroniłem jedną łzę. Nie byłem w stanie wypuścić żadnej więcej. 

-To wzruszające. Czy chciał byś coś jeszcze przekazać?

-Nie.- spojrzałem na Katniss. Była przerażona, cała się trzęsła. Kaszlnąłem wprost do mikrofonu starając się ułożyć z tego ciche "Pomocy". Nie miałem więcej pomysłów. Jeśli usłyszał to Snow, zginę ja albo co gorsza moja... Żona? Mógł bym nazwać ją tak nazwać zważając na to, że "tajemnie" się pobraliśmy. Oczywiście to nie miało miejsca tak samo jak ciąża.

 -W takim razie dziękujemy. Był z nami Peeta Mellark wraz z Katniss Everdeen. 

 -Mellark.- poprawiłem go. Było to ryzykowne posunięcie ale uważam, że prezydent Snow będzie zadowolony. 

 -Jak mógł bym zapomnieć o tym ślubie. 

***

 -Wyjdziecie do ludzi.

Don't Let Me Down II T.H.G || Igrzyska Śmierci || ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz