Epilog Rap Monstera

1.7K 146 9
                                    

Wszyscy zajęli się młodą Kwon, a ja, coraz bardziej spanikowany rozglądałem się po wszystkich korytarzach. Nawet nie zauważyli gdy poszedłem. Co chwila nerwowo przełykałem ślinę przeczesując podziemia. W końcu usłyszałem jak woła moje imię- NamJoon?- Płakała, a jej głos załamywał się jakby przestała wieży, że to mogę być ja. Podbiegłem natychmiast do miejsca skąd dochodził dźwięk.

- Jestem tu, spokojnie.- powiedziałem przez stalowe drzwi. Trzęsącą się ręką wyjąłem klucz, który zabrałem JimBailowi i z trudem wsunąłem w zamek. Drzwi się otworzyły, a LiYah natychmiast wtuliła się we mnie.

- Nie zostawiaj mnie więcej.- Rozpłakała się znowu.

- Nigdy, nigdy więcej.- przysiągłem, również płacząc.

Wyszliśmy z budynku dokładnie w chwili, w której zaczęli wybiegać stamtąd ludzie. Spojrzałem na LiYah zaskoczony, ale ona tylko skuliła się maksymalnie przy moim ramieniu. Pogładziłem ją po głowie.- Chyba musimy się pośpieszyć.- powiedziałem ciągnąc ją do jednego z aut. Odjechałem najszybciej jak tylko mogłem i możliwie najdalej, bo nie miałem pojęcia co się dzieje. Musiałem zapewnić jej bezpieczeństwo. Za nami rozległ się wybuch. Nic mnie już to nie obchodziło. Liczę tylko na to, że reszcie nic nie jest, ale poza tym, nie martwię się mafią. Liczy się tylko ona.

Kilka dni później.

Dziś przyjechaliśmy do mieszkania Chao. Chcę wyjaśnić im wszystko. Może jeszcze uda mi się odbudować ich zaufanie. Pukam, nie zbyt pewien ich reakcji. Denerwuję się, a ona to widzi i mocniej ściska moją dłoń. Uśmiecham się do niej, a drzwi mieszkania otwierają się.

- Oh.- Chao była zaskoczona moim... naszym widokiem.- Wchodźcie, wchodźcie.- zaprasza nas energicznie.- V! Zobacz kto przyszedł.- Powiedziała, ale nie było to kąśliwe, ani sarkastyczne. Była po prostu...- Cieszę się, że cię widzę, a jeszcze bardziej, że masz piękne towarzystwo.- Uśmiechnęła się szeroko.- Jestem Chao Shin.- zwróciła się do mojej partnerki.

- A ja LiYah, bardzo mi miło.- Zwolniła nieco uścisk, dając mi tym znak, że czuje się tu wystarczająco pewnie.

- Chciałbym wam wyjaśnić kilka spraw.- powiedziałem niepewnie zerkając na reakcję Shin, a potem na Tae.

- Okay. To siadajcie. Zrobić wam coś do picia?- zapytała Chao idąc już w stronę kuchni.

- Nie trzeba, dziękuję.- Pierwsza odpowiedziała LiYah, a ja również odmówiłem.

- Przepraszam was za to całe zamieszanie.- Zacząłem gdy usiedli, stale obserwując reakcję.- Musicie wiedzieć, że nie robiłem tego z własnej woli. Jakiś rok temu poznałem LiYah. Zakochałem się w niej. – uśmiechnąłem się speszony.- Jest dla mnie taką Chao.- powiedziałem do Tae, a on uśmiechnął się wyrozumiale.- Stała się dla mnie najważniejsza, więc gdy przeszedł czas akcji uprowadzenia was- wycofałem się. Powiedziałem Jimowi, że nie zrobię tego, o co mnie prosi. Chciałem odejść. Od mafii, od niego, od problemów i zagrożeń. Wtedy, gdy wróciłem do mieszkania, które razem wynajęliśmy... niebyło jej tam. JimBail ja porwał. Groził mi, że jeśli nie zrobię tego co mi każe...- do moich oczu napłynęły łzy, a głos mi się załamał.- Nie mogłem nic zrobić. Jest dla mnie najważniejsza. Wiem, że zrozumiecie, musicie zrozumieć.

- Rozumiem cię.- odezwał się Tae.- Gdyby chodziło o Chao, zrobiłbym to samo.

- Wybaczcie.- spuściłem wzrok.

- Nie mamy czego. Jesteś naszym przyjacielem. Postąpiłeś tak jak musiałeś postąpić i nie mamy ci tego za złe.

- Dziękuję wam.

Epilogi, epilogi, epilogi! Ponieważ, gdy mnie nie było wybyło nam grubo ponad 1000 gwiazdeczek (jesteście niemożliwi, jak boga kocham, niemożliwi) To dziś jest dzień epilogów, Piszcie co wam w duszy gra, a ja łapię się za następny.


Mad || Dyktafon 2 V BTS || ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz