Wróciliśmy ze spaceru, mimo wszechogarniającej paniki Tae, cali i zdrowi. Wzięłam prysznic i położyliśmy się spać. Normalne ludzkie życie. Mogłabym to nawet polibić, ale to tylko chwilowe. Za jakiś czas znowu coś się wydarzy i skończy się ta euforyczna monotonia. Następnego ranka wstałam przed chłopakami. Pomyślałam, że skoro wczoraj to oni wszystko przyszykowali, dziś ja to zrobię. Wyjęłam z lodówki mleko, jajka, cukier, olej i jeszcze kilka innych składników. Przegrzebałam każdą szafeczkę i z frustracją stwierdziłam, że nie mam mąki. Westchnęłam ciężko idąc do sypialni. Najciężej jak to możliwe, a mieszkanie z mafią nauczyło mnie ciszy, ubrałam się i łapiąc po drodze skórzaną kurtkę Tae wyszłam z mieszkania. Zeszłam po schodach na dół, ale wyjście z klatki zagrodził mi jakiś wysoki mężczyzna.
Zaczą iść do przodu w taki sposób, że byłam zmuszona cofnąć się do środka. Spod czapki i maski ciężko było mi rozpoznać tą osobę, ale wydawała się być znajoma.- NamJoon?- spojrzał mi prosto w oczy. Chwycił mnie za nadgarstki i obrócił do siebie plecami, tak, że nie mogłam się nijak ruszyć. Na klatkę schodową weszło kilku innych facetów wśród których nie rozpoznałam żadnego innego bangtansa. Z całą zgrają do wnętrza wpełzł powolnym, dumnym krokiem JimBail. Uśmiechnął się do mnie stając na przeciwko.- Obudźcie ich.- nakazał reszcie, nie przerywając kontaktu wzrokowego ze mną. Szarpnęłam się na co Nam zareagował mocniejszym uściskiem. Jim nłamek sekundy przestał się uśmiechać, ale bardzo szybko wrócił mu chumor. Pokręcił głową cmokając językiem.- Nie ładnie, Mad. Nie ładnie.- kręcił malcem tuż przed moim nosem. Po chwili z góry zeszli pozostali. HanSo patrzył w moją stronę z mieszanką dezorientacji i przerażenia ja twarzy, Tae szarpał się jak opentany. Trzech mężczyzn, którzy go trzymali ledwo dawało radę. Wepchnęli nas do furgonetki otaczając nas ze wszyskich stron. Monster siedział ze spuszczoną głową, unikając spojrzenia każdego z nas. Sama nie wiem kiedy, ale Tae wstał i zanim ktokolwiek zareagował, przypieprzył blondynowi w twarz z pięści. Reszta natychmiast go posadziła spowrotem. Z policzka Nama wypłynęła odrobina krwi, ale ignorował to wbijając wzrok w podłogę. Nie był zły. Nie wyglądał też na dumnego z tego co robi. Wyglądał raczej na przygnębionego, pełnego zrozumienia dla zachowania V. Zacisnął powieki gdy oczy zaszły mu łzami. Ponieważ mafia siedziała na ławeczkach po bokach, a nasza trójka na podłodze pojazdu, jedyne co mogłam zrobić to oprzeć głowę na jego kolanie. Spojrzał na mnie, a ja na niego. Powiedział bezgłośnie 'Przepraszam' po czym odwrócił wzrok spoglądając na Kima. Ten wlepiał w niego wzrok pełen nienawiści i gniewu. Nam znów zacisnął oczy.
Po jakimś czasie dotarliśmy na miejsce, gdziekolwiek to nie jest. Wysiedliśmy znów przytrzymywani i obserwowani czujnym wzrokiem. Miejsce przypominało poprzednią siedzibę Mafii Koreańskiej, ale tym razem nie był to podziemny parking, a dawny bunkier. Weszliśmy do środka, a wszystkie oczy skierowane były na nas... a właściwie na mnie.
Rozdzialik... jest w miarę... ok? Przepraszam za nieobecność. Drobne problemy nie tylko techniczne ale i zdrowotne. Kto czytał poprzednia notarkę wie, że w zeszły weekend byłam w szpitalu. W związku z tym przez ten tydzień nie byłam w stanie normalnie widzieć, bo moje oczy odmawiają współpracy. Dziękuję jednak wytrwałym, że dalej tu są. Poproszę jeszce tylko o vote dla zdrowych paczałek i miłego dzionka.
CZYTASZ
Mad || Dyktafon 2 V BTS || Zakończone
FanfictionChao zostaje aresztowana, a następnie skazana na 27 lat więzienia. Mimo to po dwuch latach wychodzi. Jakie nowe zagrożenia czychają na nią poza celą?