Rozdział.7.

18.4K 930 31
                                    


Stoję właśnie przed wejściem do pociągu. Wszystko mnie boli. Rana nie chce się zagoić. Cały czas sączy się z niej krew. Ale najbardziej boli mnie serce. Jednak nie wrócę do domu. Oddali mnie jak nic nie wartą szmatę. Nienawidzę ich za to. Wiem, że siła mate jest na tyle silna, że on tak szybko się nie podda. No właśnie on. Nawet nie znam jego imienia. To jest po prostu żałosne. Jak kobieta, która ma cele w życiu może się tak podporządkować  mężczyźnie. Weźmy moją matkę robi wszystko co jej każe ojciec. To chore. Ja na pewno tak nie skończę. Czuję mrowienie w nadgarstkach. CHOLERA. On tu jest. Szybko maskuję zapach. To nie możliwe. Jak on mnie tak szybko znalazł.

- ROSE!!!- odwracam się na wołanie swojego imienia. Niedaleko stoi on. Puszczam się biegiem przed siebie.- Zatrzymaj się!

Nie zwracając na jego krzyki biegnę dalej. Wchodzę do pociągu i dosłownie tuż przed jego twarzą pojazd rusza a ja oddycham z ulgą.

~ Znajdę cię.- na dźwięk jego głos w głowie podskakuję

Boże jeśli mnie kochasz to nie pozwól mi go więcej spotkać. Resztę podróży minęła spokojnie. Kiedy wysiadam z pociągu na dworze było już ciemno. Idę szybko do jakiegoś pobliskiego hotelu i wykupuję pokój na jedną noc. Wiem, że to nie jest rozwiązanie bo niedługą skończą mi się oszczędność ale na razie muszę uciec jak najdalej. Od razu kiedy wchodzę do pokoju kieruję się do łazienki. Jestem tak zmęczona, że niewiele brakuje i usnęłabym w wannie. Owijam się ciepłym ręcznikiem. Myję zęby i suszę włosy. Patrzę w lustro. Moje niegdyś błyszczące radością oczy teraz wyglądają jak martwe. Intensywna zieleni wyblakła. I widzicie jak jeden dzień może zmienić wszystko. Żałuje, że go spotkałam. Żałuje, że wyszłam z domu. Żałuje wszystkiego co doprowadziło mnie do obecnego stanu. Zdałam sobie właśnie sprawę, że od 3 dni nic nie jadłam a co gorsza nie jestem nawet głodna. Trudno. Nie mam teraz ani ochoty ani siły na jedzenie. Przebieram się w szarą bokserkę i majtki. Dlaczego to wszystko mnie spotyka? Jaki grzech popełniłam? Wychodzę z łazienki. Muszę się trochę przespać.

- Myślałaś, że cię nie znajdę?- podskoczyłam na dźwięk jego głosu

**************************

Mamy już drugi rozdział maratonu.

Następny za 15 minut.

Pozdrawiam Daga <3

Mate - Przypadek czy PrzeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz