Rozdział.16.

16.8K 854 83
                                    


Ja znam je to Nathan i tato. Boże tak bardzo się ciesze, że ich widzę. Kiedy tato mnie zobaczył coś w nim pękło rzucił się na faceta, który nieudolnie próbował rozerwać moją bluzkę. Zaczął go kąsać i gryźć. Podgryzł mu gardło nie dając szansy na żadną reakcje. Po chwili obydwoje zmienili się w ludzi i podbiegli do mnie.

- Boże Rose.- szepnął tato biorąc mnie na ręce- Boże co ci się stało?

- Z-zabierz m-mnie s-stąd.- wyszlochałam w jego tors- P-proszę.

- Już skarbie zaraz cię stąd zabiorę.- szepnął- Nathan biegnij do domu, powiadom lekarz i matkę niech czekają na nas.- powiedział chłodno, Nathan jest najszybszy w rodzinie nie licząc mnie więc dotrze tam pierwszy. Kiedy byliśmy na miejscu, czekała na mnie moja rodzicielka.

- Rose...- dotknęła mojego czoła- Co on ci zrobił?- nie odpowiedziałam tylko rozpłakałam się jeszcze bardziej i wtuliłam się w tatę. To dość krępujące zważywszy, że jest od pasa w dół naga ale to moi rodzice.

*Alex*

Po trudnych badaniach Rose usnęła. Było bardzo ciężko kiedy lekarz chciał ją zbadać a ona się wyrywała. Nie wiem co ten bachor jej zrobił ale jak tylko znajdzie się w pobliżu uduszę go gołymi rękami. Leżę właśnie przy mojej małej córeczce, przytulając ją do siebie. Dlaczego coś takiego spotkało akurat ją. Lekarz stwierdził gwałt. Jej mate ją zgwałcił. To jest chore. Nie pozwolę na to by stała się jej krzywda. Nigdy więcej jej nie dotknie. Ona zostanie z nami.

- Alex.- podniosłam głowę i spostrzegłam mojego męża stojącego w drzwiach, podszedł do nas i położył się tuż za mną.- Jak się czujesz?

-A jak mam się czuć? Jak myślisz co czuję matka kiedy jej dziecko zostało tak skrzywdzone, a ja na to pozwoliłam.

- To nie twoja wina.

- To jest moja wina, powinniśmy jej wtedy lepiej pilnować, wtedy by nie uciekła, mogliśmy jej wierzyć kiedy przychodziła do nas jako mała dziewczynka i opowiadała o nim. Nie my woleliśmy żyć teorią, że ona to wymyśla. Aron to jest nasza wina, pozwoliliśmy skrzywdzić nasze dziecko.

- On jej więcej nie dotknie, nie pozwolę na to, nawet jeśli zaryzykuję otwartą wojnę.

*Następny dzień*

*Rose*

Obudziłam się z potwornym bólem moich dolnych parti ciała. Otworzyłam oczy i nawet nie wiecie jakie było moje szczęście kiedy zobaczyłam, że znajduję się w swoim pokoju. Usiadam szczęśliwa do momentu kiedy zadałam sobie pytanie. A jeśli rodzice znów mnie jemu oddadzą.

- Nie oddamy, nigdy nie oddaliśmy.- podskoczyłam na dźwięk głosu mamy, no tak nie zablokowałam myśli

- Ale ja wtedy słyszałam jak...

- Zgadzałam się wtedy z twoim ojcem, który twierdził, że powinnaś jeszcze u nas zostać.- powiedziała łagodnie, podchodząc do mojego łóżka- On więcej ciebie nie skrzywdzi, nie pozwolimy na to.

- Mamo czy tata też tak dokończył proces waszego parowania?- spytałam

- Nie skarbie my oboje tego chcieliśmy a czułam się już gotowa.- łzy popłynęły mi po policzkach.

Czemu nie mógł poczekać?


**************************

Hejo!

Ten rozdział dla wszystkich, którzy z niecierpliwością czekają na next'a.

Pozdrawiam Daga <3

Mate - Przypadek czy PrzeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz