#15

48 1 0
                                    



Wytrawny smak szampana rozchodził się powoli po moich kupkach smakowych, gdy powoli sączyłam trunek z wysokiego kieliszka. Oparłam drugą dłoń o przeszklony, biały blat barowy. Uśmiechnęłam się lekko na dźwięk znanej mi dobrze piosenki, puszczonej w głośnikach. Elegancko ubrani goście zaczęli żywiej tańczyć na parkiecie. Kobiety nie zważały na swoje długo prostowane na ciele sukienki i plecione koki, a mężczyźni powoli rozluźniali splot krawata bądź muchy. Atmosfera powoli całkowicie się rozluźniała. Znikał oficjalny charakter imprezy, twarze były coraz weselsze, a ruchy coraz pewniejsze. Barman, stojący przede mną odebrał kolejne zamówienie i w czasie, gdy zalewał kostki lodu świeżo otwartą whisky, zlustrował mnie wzrokiem. Otrzymałam od niego perlisty uśmiech, który w trochę mniejszym stopniu, lecz odwzajemniłam. Odkręciłam delikatnie głowę, by rozejrzeć się dokładniej po pomieszczeniu. Dostrzegłam znajome twarze przy stoliku, umieszczonym pośród skórzanych, czerwonych kanap. Oświetlony był słabym światłem, niezbyt wyróżniającym się na tle kolorowych poświat na całym przyjęciu. Poczułam, jak niebieskie tęczówki jednego z siedzących zaczęły wwiercać się w moją postać. Odwróciłam wzrok, by przygryźć delikatnie wargę. Przełknęłam ślinę i pociągnęłam kolejny, powolny łyk z kieliszka. Mój wzrok mimo wszystko powędrował z powrotem w stronę przejrzystych, błękitnych oczu. Ich posiadacz delikatnie obracał w dłoniach niską szklankę z bursztynowym trunkiem, takim samym jaki przygotowywał brunet po drugiej stronie lady. Obserwował dokładnie zawartość szkła, by po chwili przenieść wzrok nieco wyżej, w stronę mojego. Nasze spojrzenia się spotkały, a przez mój kręgosłup przeszedł elektryzujący dreszcz. Przygryzłam dolną wargę, przykrytą warstwą czerwonej szminki gdy ledwie zauważalny, subtelny uśmiech zawitał na jego twarzy. Widziałam to już w samych jego oczach, nie musiałam nawet zerkać na te perfekcyjnie ułożone usta. Jego nikły gest spowodował, że moje znów powędrowały do chłodnego szkła kieliszka i po chwili zatapiały się ponownie w musującym alkoholu. Otworzyłam przymknięte powieki, gdy moje gardło przestało czuć jakąkolwiek nutę szampana. Spojrzałam na puste naczynie i odstawiłam je na ladę, biorąc lekki wdech i wydech. Kątem oka widziałam, jak blondyn unosi delikatnie rękę i prosi do siebie kelnera w idealnie skrojonym fraku. Skinął na mnie głową i lustrując mnie wzrokiem z góry na dół byłam pewna, że skomentował w jakiś sposób mój wygląd. Błysk w jego oku wskazywał na pochlebne słowa, na dźwięk których kelner szarmancko się uśmiechnął i przytaknął. Przeszedł zgrabnie między kilkoma tańczącymi na parkiecie parami i podszedł do baru, wyciągając z lodu butelkę Billecarta-Salomona.

- Pan w drugim końcu sali poprosił, bym dolał pani szampana. – usłyszałam niski, cierpki niemalże jak sam alkohol głos. Uniosłam w górę lewą brew, by po chwili rozluźnić zaskoczony wyraz twarzy. Lekko się uśmiechnęłam i podziękowałam, gdy zapełnił mój kieliszek. Pożegnał mnie skinieniem głowy i zostawił z musującym alkoholem.

Odwróciłam się znów w jego stronę, a ten uniósł swoją szklankę i skinął głową, uśmiechając się subtelnie i mrugając. Zgęstniałe wokół mnie powietrze odrobinę się rozrzedziło. A może wręcz przeciwnie? Zachichotałam, odsłaniając przy tym swoje białe zęby. Wykonałam podobny gest i upiłam kilka drobnych łyków.

Krew w moich żyłach musiała znacznie zwiększyć swoją temperaturę, moje serce rosło z każdą sekundą. Również nieodparte pragnienie zrobienia czegoś z frustrującą mnie aurą nie dawało mi spokoju. Brakowało mi czegoś, co dałoby mi spełnienie w chwili, która zamieniła się w tak intymną. Jego gesty sprawiły, że mięśnie automatycznie wiotczały i napinały się, na zmianę. Miałam ochotę upić łyk jego mocnego alkoholu, poczuć jak nieroztopione jeszcze kostki lodu obiją się o powierzchnię moich ust tak samo, jak sekundy wcześniej dotykały męskich warg.

Those Lovely MomentsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz