#53

331 2 3
                                    


Pisałam dwa miesiące. Mam dwa miesiące obsuwy. Byłam zajęta, ale to żadne wytłumaczenie. Ale teraz jest, świeże, nawet nie sprawdzone i może mieć błędy. Miałam do tego dużo muzyki. Ale póki co, macie tylko jeden tytuł. 

Trzymajcie się x 





                Budzik w moim telefonie bardzo głośno zadzwonił. Spałam lekkim snem, więc od razu byłam w stanie dosięgnąć ręką do urządzenia i wyłączyć go, tak jakby miał on zagłuszyć spokojną, otaczającą nas aurę w sypialni. Na dworze wciąż panował mrok, była bardzo wczesna godzina poranna. Poczułam duży wydech powietrza na swojej szyi, sygnalizujący przebudzenie się Nialla. Podparłam się łokciem na materacu i po omacku znalazłam włącznik lampki nocnej po mojej stronie łóżka, żeby czym prędzej się rozbudzić.

- Doesn't it break your heart when ya get up so fuckin' early? – Wymruczał do poduszki. Nie miałam jeszcze siły na śmiech, więc odetchnęłam nosem i uśmiechnęłam się do siebie.

- Postarasz się nie zasnąć? – Zapytałam. Usiadłam na skraju łóżka i od razu pożałowałam, bo moje nogi spotkały się z chłodem pozbawionym przyjemnie ciepłej kołdry. – Nie chcę się potem spieszyć i martwić, że czegoś nie wzięliśmy.

- Zaraz wstanę, mamo. – Jęknął. Przeciągle ziewnął i zaczął przecierać oczy, więc zostawiłam go samego w wygodnym łóżku, którego mu od razu pozazdrościłam.

Nie należę do kobiet, które skaczą z radości na myśl o malowaniu się o szóstej rano. Miałam jednak w głowie perspektywę aktywnego dnia w nowym miejscu i odnosiłam wrażenie, że poprawnym będzie pokazanie się na lotnisku wyglądając choć trochę lepiej, niż jak minutę po wyrwaniu się z niespokojnej drzemki. Zamalowałam korektorem cienie pod oczami i kilka niedoskonałości, bardzo delikatnie musnęłam policzki bronzerem, tylko dla pobudki kolorytu skóry. Skończyłam na pomalowanych rzęsach i odrobinie bladoróżowego rozświetlacza. Wylatywaliśmy z okazji Walentynek, więc uznałam za stosowne zadbanie o swoją twarz i delikatnie romantyczny makijaż, chociażby dla siebie samej.

Ku mojemu zaskoczeniu, gdy drzwi od łazienki szerzej się uchyliły, w lustrze dostrzegłam pościelone już łóżko. Niall dołączył do mnie po swojej stronie umywalki i chwycił szczoteczkę do zębów, przerywając ruchy tylko na chwilę by się wyciągnąć. Potem zaczął się golić, a ja zajęłam się pakowaniem do końca mojej kosmetyczki.

- Całkowicie golisz? – Zerknęłam, widząc znaczną różnicę w jego zaroście.

- Nie, a chcesz? – Zapytał, pewnie przesuwając golarką pod swoją brodą.

- Nie... Wolę, gdy jest bardzo krótko. – Odparłam. – Ale to twój zarost. – Wzruszyłam ramionami. Westchnął niecierpliwie i przewrócił oczami, gdy wycofałam się z podejmowania decyzji.

- Dobra, będę to samo mówić, jak pójdziesz do Lou obciąć włosy. – Uniósł wyzywająco brew.

- To nie to samo! – Oburzyłam się.

- Jasne. – Parsknął, zanim przejechał golarką pod nosem. Uderzyłam go pięścią w biceps i pokręciłam głową z uśmiechem.

Poranki były zimne. Okolice zera na termometrze sprawiały, że z ulgą włączałam ogrzewanie w samochodzie i gdy prowadziłam, musiałam przez pierwsze minuty mieć na dłoniach rękawiczki. Niall wykorzystał nasz kilkudniowy wyjazd na zrobienie w swoich samochodach przeglądu i delikatne odświeżenie, więc z przyjemnością usiadłam w dopasowanym do mnie fotelu kierowcy.

Those Lovely MomentsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz