#17

47 1 0
                                    


            Wysiadałam z samolotu z niewyobrażalną złością. Po raz pierwszy stawiałam kroki na płycie lotniska z aż taką niechęcią do tego miejsca. W tym momencie nawet uroki pięknego języka nie były w stanie załagodzić moich uczuć, które mną targały. Nie uśmiechałam się w odpowiedzi do przyjaznej obsługi. Jedyne co chciałam zrobić to jak najszybciej odebrać swój bagaż i wyjść stąd.
Nie obchodziło mnie nic, co wokół się działo. Wykrzykujący ludzie, podekscytowane twarze. Nic. Kompletna pustka wypełniała moje serce przez cały czas, aż na parkingu dostrzegłam znajomego, czarnego vana. Gdy tylko odwróciłam się w przeciwną stronę, słyszałam jak duże drzwi otwierają się, a mimo głośnych ostrzeżeń barczystych ochroniarzy, pasażer biegnie za mną.
- Annie, poczekaj! – usłyszałam chrypliwy głos, a jego zasapany oddech pojawił się tuż obok mnie, gdy stukając swoimi płaskimi obcasami dobiegł do mnie. – Przyjechaliśmy po ciebie, chodź. – pokazał dłonią na samochód.
- Przyjechaliście? – uniosłam brew, nie wiedząc co miał na myśli.
- No.. to znaczy ja i Dave, po drodze zgarnęliśmy też Zayna z miasta. No chodź. - już łapał za ucho mojej torby.
- Mogę sama pojechać, taksówki tam stoją. – odparłam, a on od razu westchnął głęboko i spuścił na chwilę wzrok. Wyciągnął w moją stronę otwartą dłoń i czekał.
- Proszę?
            Uległam. Nie mogłam cały czas trwać w tym upartym uczuciu. Coś w środku mówiło mi, że potrzebuję troski ze strony bliskiej mi osoby. Złapałam go więc za rękę, żeby pociągnął mnie w stronę wozu. Poczułam się przez chwilę znów jak ta mała Annie, która chadzała z kędzierzawym chłopcem w upalne dni po pustych terenach Cheshire. Zasłonił mnie swoim ciałem, gdy kilka rozemocjonowanych dziewczyn podbiegło do naszej dwójki. Zdążyłam zostać podtrzymana za plecy i posadzona na skórzanym fotelu auta, zanim zdążyli dobiec do nas trzej mężczyźni z aparatami fotograficznymi. Zatrzasnął za sobą rozsuwane drzwi i usiadł obok, prosząc jednocześnie kierowcę-ochroniarza, żeby ruszał.
- Zadzwonię do ciebie później, Wali. Pozdrów mamę. – zwróciłam uwagę, jak wytatuowany brunet przede mną kończył rozmowę. Obdarował mnie słabym uśmiechem, gdy odsunął telefon do ucha. Postarałam się odwzajemnić gest, jednak nie wiem na ile mi się to udało. – Jak minął lot? – spytał delikatnym głosem. Dostrzegłam jak zagryzł wewnętrzną część policzka, jakby zastanawiając się czy padło właściwe pytanie.
- Um... Trochę się dłużył. – mruknęłam. Harry po raz drugi już w mojej obecności westchnął. Wyprostował swoje długie ramię i położył je na oparciu fotela, za moimi plecami.
Atmosfera wokół naszej trójki zgęstniała, a Dave w obawie przed naszą potrzebą ciszy, zmniejszył głośność muzyki lecącej z radia.
- Ann, możesz myśleć i mówić co chcesz, masz do tego pełne prawo a my nic z tym nie zrobimy. Ale jesteśmy z tobą, mała. Wszystko jedno co się dzieje, masz nas. Nigdy o tym nie zapominaj, okej? Masz ludzi wokół siebie. – usłyszałam pewny, ale spokojny głos prawie tuż nad moim uchem.
- Nie daj złym emocjom zniszczyć twojego wielkiego serca, piękna. Wszystko się wyjaśni, a twoje nerwy tylko pobudzają cię w tę złą stronę. – Zayn dodał, a ja kilka razy mrugnęłam. – Jesteś silna, nie zmieniaj tego.
            Przełknęłam ogromną gulę, która blokowała mi gardło. Musiałam przymknąć powieki i schylić głowę, bo wszystkie mięśnie zaczęły nagle pulsować. Ręce zaczęły drżeć, a twarz ukryłam we włosach, które zaczęły spływać na przód i zasłaniać mój widok. Duża, ciepła dłoń zaczęła masować moje plecy okrężnymi ruchami.
- Ja tylko pojechałam robić jebane zdjęcia... - wyszeptałam, kręcąc głową. Tak bardzo nie chciałam o tym myśleć, ale nie byłam w stanie. Tego było za dużo. Zbyt nieprzewidywalne i zbyt ciężkie, żeby od tak zapomnieć. Wymazanie z pamięci nie wchodziło w grę.
- Cii, Annie. – objął mnie ciaśniej ramieniem, a Zayn położył rękę na moim kolanie. – Jeszcze z nim nie rozmawiałaś. Nie spisuj wszystkiego na straty.
- Spójrz na nas, blondie. – Ze smutnym uśmiechem na twarzy, Malik próbował rozjaśnić mnie swoimi skrzącymi się oczami. – Oddychaj.

Those Lovely MomentsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz