Epizod *11*

451 54 2
                                        

Był wczesny wieczór. Tyler leżał na łóżko z telefonem i karteczką w rękach i myślał czy na pewno napisać. Zastanawiał się bardzo długi czas, ale zdecydował się, że nie napiszę. Rzucił skrawek papieru w kąt swojego pokoju i położył się z powrotem na miękki materac. W całym pomieszczeniu była przyjemna cisza, chłopak oddawał się jej. Była dla niego ukojeniem. Uwielbiał się w nią wsłuchiwać lecz dźwięk telefonu ją przerwał. Zniesmaczeniem sięgną po urządzenie i zaczął sprawdzać.

CuteKitty: Co tam u mojego króliczka? :-*

Silent_Boy: Mogło by być lepiej. A u ciebie?

CuteKitty: Jejku *.* Odpisałeś od razu. Wiec jest bardzo fajnie ^^

Silent_Boy: To dobrze...

CuteKitty: Ejj... Co cię gryzie króliczku?

Silent_Boy: Bo taki jeden z mojej szkoły dał mi swój numer. Chciał żebym do niego napisał jak będę w domu. Nie zrobiłem tego. 

Silent_Boy: Po co on w ogóle to zrobił?

Silent_Boy: Do tej pory nie wiem.

CuteKitty: Może mu się podobasz...

Silent_Boy: Yhm... Jasne. Nie bądź śmieszny Josh.

Silent_Boy: On w życiu.

CuteKitty: Skąd to możesz wiedzieć?

CuteKitty: Napisz co ci szkodzi.

Silent_Boy: Nawet nie wiesz o kogo chodzi.

CuteKitty: Tak się składa, że wiem. Widziałem was.

Silent_Boy: Ouu... No ale może mnie wyśmiać albo inne.

CuteKitty: Jeśli ci coś zrobi zabije go.

Silent_Boy: Dobrze ;-) 


Tyler wstał z łóżka i sięgną ręką tej karteczki. Wpisał numer i zaczął pisać.

Ja: Chciałeś to napisałem.


###

Hej zboczuchy ^^

Tak wiem w głupim miejscu skończone. Możecie mnie zabić :-) A i zapraszam do Strange Moment tam są fakty które wrzuciłam wczoraj na moje urodzinki.

Mam nadzieje, że rozdział się podobał ;-)


My kik story // JoshlerWhere stories live. Discover now