18. "On się zmienia"

518 42 6
                                    

- Co zrobił?! - wydarły się przyjaciółki, nie dowierzając. 

Właśnie siedziałyśmy na stołówce, zajadając się obiadem. Kiedy dziewczyny dowiedziały się, że między mną i Dawidem jest zgoda, od razu chciały znać wszystkie szczegóły. 

- No były róże, świece i Oreo - powiedziałam zadowolona reakcją koleżanek.

- Woo.. Ty to masz szczęście do tych chłopaków - jęknęła Kaśka.

- Ja?! Ty zawsze miałaś najlepsze powodzenie u płci przeciwnej - powiedziałam zgodnie z prawdą.

- Tsaa... tylko na jedną noc - westchnęła. - Już mi się trochę to znudziło. Potrzebuję czegoś stałego i... - Nie udało jej się dokończyć, bo dosiedli się do nas Dawid, Alek, Oskar i Karol.

- No na razie nic nie stoi, ale to się może za chwilę zmieni - pocisnął Dawid, na co chłopcy wybuchnęli śmiechem, my w sumie też.

- Ha-ha, ty i twoje poczucie humoru - prychnęłam i wtuliłam się bardziej w Alka, którego ramię zaborczo mnie oplatało. Nie rozumiem, o co mu chodziło.

- Lubisz to! - powiedział ze zbereźnym uśmieszkiem i puścił do mnie oczko. - Ale do rzeczy, mamy sprawę. - Potarł ręce. - Karol, dajesz - uderzył kolegę, siedzącego obok Kaśki, łokciem w żebra. 

- Bo... - zawahał się i wyjął małe pudełeczko z kieszeni, kierując je w stronę Kasi. - Chciałbym cię zaprosić na studniówkę - powiedział z nadzieją. Już myślałam, że się oświadczy. Dziewczyna nie zwlekała i odpowiedziała:

- Tak - uśmiechnęła się, przyjęła pakunek i przytuliła chłopaka, który odetchnął z ulgą. 

- To super, buzi buzi i lecimy - zaśmiał się Dawid i razem z chłopakami odeszli od naszego stolika. Alek pożegnał się przeciągłym pocałunkiem i poszedł za "stadem"

- Ale super! - ucieszyła się Kaśka, kiedy otworzyła pudełeczko, a w nim była różowa róża na wstążce, typowo studniówkowa. 

- Ale cieszę się, że idziesz, bo ja też - powiedziałam, a one popatrzyły się na mnie jak na psychopatkę.

- Z kim? Z Maksem?! - śmiała się Gabi, a ja jej zawtórowałam. 

- Nie, głupia! Z Rafałem. Zaprosił mnie dziś i miałam wam powiedzieć, ale chłopcy nam przerwali - wzruszyłam ramionami.

- Super! To teraz tylko ja nie idę? - wyłkała ze sztucznym smutkiem Gabi. 

- Przykro nam! - powiedziała Kaśka, przytuliłyśmy ją mocno. 

- Dobra, nieważne. Będziemy z Oskim oglądać filmy całą noc - fuknęła, na co się zaśmiałyśmy. - Ale dawajcie znać, co tam się wyrabia. 

- Jasna sprawa! - odparłam. - Ty też - poruszałam znacząco brwiami i znów wybuchnęłyśmy śmiechem.

- A właśnie Magda! - krzyknęła Kaśka. - Alek wie, że idziesz z Rafałem?

- Tak, był przy tym, jak mnie zapraszał. To było komiczne. - Uśmiechnęłam się na to wspomnienie.

- Wyobrażam sobie.

- Dobra, muszę lecieć, bo mam próbę poloneza - westchnęłam zrezygnowana. To będzie masakra.

- Powodzenia - zaśmiały się "wspierające" koleżanki.

~~~~

- Raz...dwa...trzy - odliczała pani Mackiewicz po raz setny. 

Odbywała się próba poloneza. Chodziliśmy właśnie w kółko parami i ćwiczyliśmy dygnięcia. 

- Na trzy! Błagam, na trzy! - krzyczała pani, której już puszczały nerwy. 

- Dobra, to już umiemy - jęknął Dawid, który, jak się okazało, też został zmuszony przez swoją nową dziewczynę do tańczenia poloneza. 

- Nie dość dobrze. Jeszcze raz! - krzyknęła i ruszyliśmy.

Teraz nadal chodziliśmy w kółko, ale przynajmniej zmienialiśmy pary. Tańczyłam z wieloma nieznajomymi starszymi chłopcami, którzy nie powiem byli niczego sobie, aż doszło do Dawida.

- Hejka psiapsi - pisnął brunet na mój widok.

- Hejoł - odpowiedziałam tym samym tonem.

- Nie boisz się pomyłki? - Czy on czyta w moich myślach?

- Nie, ty chyba bardziej powinieneś się o to martwić - prychnęłam.

- Nie bój się - odparł i zmienił parę.

"Przetańczyliśmy", jeśli można to tak nazwać, jeszcze jakąś godzinę i wyszliśmy zmęczeni ze szkoły. Skierowałam się w stronę parkingu, na którym już czekał na mnie samochód brata, a w nim on i Dawid, co mnie zbytnio nie zdziwiło.

- Cześć - bąknęłam i wgramoliłam się na tylne siedzenie. 

- Jesteś tak samo zmęczona jak Dawid? - zaśmiał się Maks i wskazał na śpiącego bruneta.

- Gorzej - westchnęłam i jak na zawołanie ziewnęłam.

Jechaliśmy chwilę w ciszy aż dotarliśmy pod nasz dom. Zdziwiło mnie to, że Maks nie odwiózł Dawida do domu, bo pora już nie była wczesna i na dworze ciemniało. Postanowiłam nie pytać, możliwe, że chłopak zostanie u nas na noc.

- Ee, stary - odezwał się Maks, szturchając Dawida w ramię, na co ten się ocknął.

- Co jest? - zapytał, przeciągając się.

- Jesteśmy. Bierz rzeczy i wysiadaj.

Zrobiliśmy, tak jak nam przykazał brat i weszliśmy do domu, w którym pachniało domowym ciastem i było bardzo cieplutko, w przeciwieństwie do temperatury na dworze.

- Witajcie dzieci, jak tam próba? - W drzwiach salonu pojawiła się mama.

- Super - jęknęliśmy zgodnie z Dawidem, na co moja rodzicielka się zaśmiała. 

- Dobrze dobrze, żebyście mi wstydu nie przynieśli na tej studniówce - pogroziła palcem zabawnie. - A ty Dawidku nocujesz dzisiaj u nas, tak?

- Jeśli mogę? - powiedział chłopak słodkim głosikiem z pokazową miną szczeniaczka.

- Kto jak kto, ale ty zawsze! -Ucieszyła się mama i poczochrała mu włosy.

Zjedliśmy wspólnie kolację i rozeszliśmy się do własnych pokojów. Dawid spał u mojego brata, jeśli w ogóle spali. Wzięłam szybki prysznic i padłam na łóżko zmęczona dzisiejszym dniem. Obym się tylko nie wywaliła na tej studniówce, to by dopiero było. Moje przemyślenia przerwało ciche pukanie. 

- Hej, mogę - wyszeptał, jak się spodziewałam, Dawid, wszedł i usiadł na łóżku, nie czekając na pozwolenie. 

- Co tam? - spytałam, ziewając.

- A nic, tak się chciałem spytać, co tam słychać? - przy tym pytaniu podrapał się za uchem, czułam, że coś jest nie tak.

- Coś ci nie wierzę, o co chodzi? - Uniosłam się wyżej na łóżku, aby go lepiej widzieć.

- O nic - westchnął. - A jak wam się układa z Alkiem? 

- Przestań! - podniosłam głos. - Powiedz mi normalnie, o co chodzi i nie owijaj w bawełnę - wysyczałam już lekko poddenerwowana.

- Nic konkretnego, tak tylko chciałem ci powiedzieć, żebyś uważała na Alka - wyrzucił to z siebie na jednym oddechu.

- O czym ty mówisz? - zapytałam, nie dowierzając. O co mu chodzi, do cholery?!

- On się zmienia... i nie wiem, czy na lepsze - powiedział, wstał i szybko wyszedł, nie dając mi chwili na reakcję. 

Że co?! Co mam rozumieć przez "Alek się zmienia"?! Nie zauważyłam tego. Fakt, ostatnio bardzo mało czasu razem spędzamy, ale to wina obowiązków i w ogóle. Chociaż w sumie, dlaczego mam ufać Dawidowi? To on mnie zranił i nagle troszczy się jak jakiś starszy brat, którego mam i nie potrzebuję drugiego. Ale człowiek zmienia się w każdej sekundzie swojego życia, czyż nie? Z tą myślą zasnęłam. 

I love you, my friendOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz