6. Pomocna dłoń.

702 62 3
                                    

#Magda

Wbiegłam do pokoju i zamknęłam drzwi na klucz w obawie przed nieproszonym gościem, przez którego teraz czułam się jak ostatnia kretynka. Zsunęłam się na dół i zaczęłam myśleć nad zemstą. Powoli mój oddech się uspokajał, a nienawiść do Dawida rosła. Wstałam, wzięłam piżamę i skierowałam się do łazienki, którą na szczęście miałam w pokoju. Wzięłam szybki, uspokajający prysznic i chciałam się już położyć, ale zauważyłam, że nie dochodziła nawet dwudziesta. Zdałam sobie sprawę, że i tak nie zasnę, i że jestem trochę głodna. Zejście do kuchni mijało się z celem, więc zaczęłam szukać czegoś na ząb w mojej pokojowej "lodówce". Właściwie to była szafka, ale było w niej dziwnie zimno, więc trzymałam tam jedzenie. Znalazłam ostatnią paczkę kwaśnych żelków i postanowiłam pograć sobie w "Simsy".

Po około trzech godzinach spędzonych przed komputerem usłyszałam ciche pukanie do drzwi, które stopniowo przeradzało się w uporczywy łomot.
- Magda - usłyszałam cichy głos Dawida. Nigdy nie zwracał się do mnie pełnym imieniem, chyba, że miał jakąś sprawę. - Mogłabyś otworzyć i mi pomóc? - zapytał. Niby pił, ale po głosie nie przypuszczałabym, że był pijany.
- O co chodzi? - Powoli przybliżyłam się do drzwi. Miałam nadzieję, że to nie jest kolejna jego gierka.
- Rafał poszedł już do domu, a Maks i wasz tata, jakby to powiedzieć... nawalili się. Mogłabyś pomóc mi ich jakoś położyć, bo jak na razie to śpią na podłodze - powiedział.
 Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Dawida opierającego się o framugę. Gdy mnie zobaczył zaczął lustrować moją dość skąpą piżamkę od góry do dołu. Poczułam, że zrobiło mi się gorąco, ale nie dałam po sobie tego poznać. Postanowiłam, że nigdy więcej nie dam mu okazji to czegoś podobnego, co wydarzyło się kilka godzin temu. Zwinnie go ominęłam i skierowałam się do salonu. Słyszałam za sobą jego wolne kroki. W pomieszczeniu zastałam śpiącą męską część rodziny. 
 - Zabierzmy stąd najpierw twojego tatę, okej? - skierował do mnie te pytanie, a ja tylko skinęłam głową i zabraliśmy się za podnoszenie mojego ojca z podłogi.
 Dawid wziął go pod ramię i zaprowadził do sypialni rodziców. Ja zajęłam się Maksem. Spróbowałam go ocucić, lecz nie reagował. Cuchnął alkoholem i papierosami. Po kilku nieudanych próbach udało mi się go podnieść. Strasznie ciężki się zrobił, za dużo czipsów i tych wszystkich fast-food'ów. Doprowadziłam go do do drzwi, lecz kiedy chciałam wkroczyć na pierwszy schodek, zachwiałam się i upadłam, a Maks runął swoją tłustą dupą na moją nogę. 
 Poczułam okropny ból w kostce, chyba została złamana. Na górze pojawił się Dawid.
 - Usłyszałem łomot. Co się... - nie dokończył, kiedy zobaczył mnie przygwożdżoną do podłogi przez żywe truchło mojego brata. 
 Szybko podbiegł i zdjął ze mnie Maksa.
 - Możesz wstać? - zapytał, podając mi rękę. Spróbowałam, ale noga bolała jak cholera. 
 Zauważył, że nie dam rady, wziął mnie na ręce i zaniósł do kuchni. Usadził mnie na krześle i przyłożył paczkę mrożonek, którą uprzednio wyjął z zamrażarki.
 - Trzymaj w ten sposób. To powinno uśmierzyć ból - powiedział z pokrzepiającym uśmiechem, którego nigdy wcześniej nie dane mi było zobaczyć. - Zaraz wrócę, tylko zajmę się twoim bratem. - Nie rozumiałam, dlaczego był dla mnie taki miły. Pewnie to zasługa alkoholu.
 Oby nic poważnego nie stało mi się w nogę, pojutrze impreza. Nie mogę nie przyjść. 

~~~~

#Dawid

 Zostawiłem Magdę w kuchni z jej obolałą nogą, a sam skierowałem się po Maksa. Ostrożnie go podniosłem i zaprowadziłem do pokoju. Na szczęście nie byłem aż tak pijany, żeby urwał mi się film tak jak moim kompanom. Wojsko nie tylko wzmocniło moje ciało, ale i głowę. Skierowałem się do kuchni, gdzie czekała na mnie dziewczyna. Podszedłem do niej i zacząłem delikatnie oglądać jej kostkę. Znałem się na tym co nieco, bo przeszedłem kurs pierwszej pomocy. 
 Lekko zacząłem uginać jej stopę, przez co ona się skrzywiła, ale nie dała po sobie poznać, że ją boli... Cała ona. Noga nie była złamana, najwyżej skręcona. Zacząłem uciskać palcami miejsca przy kostce.
 - Mów, gdzie boli, okej? - Kontynuowałem moje doktorskie czynności, przyglądając się wyrazowi jej twarzy. Czułem, że bardziej reaguje na mój dotyk niż na ból, który jej nieumyślnie sprawiam. Przyzwyczaiłem się już do tego, że podobam się dziewczynom, ale jej też? W sumie dobrze, mam przewagę. Uśmiechnąłem się do siebie, a ona od razu zabrała nogę.
 - Dziękuję, poradzę sobie. Nic mi nie jest - zaakcentowała i nieudolnie próbowała się podnieść. Kiedy stanęła chorą nogą, runęła w dół, lecz w porę udało mi się ją złapać. 
 Zdenerwowałem się, w pewnym stopniu na siebie. Przerzuciłem ją sobie przez ramię, na co ona zaczęła mnie bić pięściami w plecy, nie przeszkadzało mi to, jestem odporny na ból. Wziąłem wszystkie potrzebne rzeczy z ich domowej apteczki. Wiedziałem, gdzie ona jest, nic się nie zmieniło w tym domu od gimnazjum, znałem go na pamięć. Z całym "bagażem" skierowałem się do jej pokoju. Położyłem ją na łóżku i spiorunowałem ją spojrzeniem, mówiącym "nie ruszaj się, bo cię skrzywdzę". Delikatnie unieruchomiłem jej kostkę bandażem i ułożyłem na poduszce. Przykryłem dziewczynę kocem i skierowałem się do wyjścia. 
 - Dawid - szepnęła. Odwróciłem się i spojrzałem na nią pytająco. - Dziękuję - powiedziała i przymknęła oczy.
 Wyszedłem i cicho zamknąłem za sobą drzwi. 

I love you, my friendOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz