#Magda
Nastał ostatni dzień wyjazdu - 3. lutego. Dla niektórych wypad oznaczał moc wrażeń, niezapomniane widoki, wspaniałe atrakcje i śnieżne szaleństwo, jakiego nigdy dotąd nie doznali. A dla mnie? Właśnie, co on dla mnie oznaczał?
Jakby tak go w skrócie podsumować, to nie ma o czym mówić - odnowienie starej przyjaźni, potem ponowne kłótnie; poznanie tajemnicy Dawida; mieszkanie pod jednym dachem z najgorszą lalunią szkoły; zawieranie nowych znajomości; "gorący" romans między animatorką a dziesięć lat młodszym podopiecznym, który ma zostać skonsumowany podczas dzisiejszej dyskoteki pożegnalnej; nieszczęśliwy wypadek, tęsknota za śniegiem, obserwowanie wszystkiego z boku, żeby tylko "uważać na siebie".
Jednym słowem - PORAŻKA!
Codziennie przeklinam siebie za to, że jestem tak głupia, że zmarnowałam wyjazd, a zarazem pieniądze. Dzisiaj już się trzeba spakować, jutro wracamy z samego rana. Właściwie to wyruszamy o dziesiątej, więc nie jest to wraz z pianiem koguta. Dzisiaj zorganizowano nam tzw. "dyskotekę pożegnalną" wraz z równoległym obozem. Tak, to właśnie ten, w którym są przystojni chłopcy. Żeby nie Alek, to nie powiem, korzystałabym. Został mi tylko taniec, w końcu to nie grzech.
- Co tak leżysz, Madzik? - zagaiła do mnie Gabi.
- Trzeba się już szykować - dopowiedziała Kaśka.
- Ech, nie chcę tam iść - mruknęłam i przeciągnęłam się.
- Jak to? Musisz - nakazała brunetka. - Będą ci przystojni chłopcy z tamtego obozu - pisnęła podminowana.
- Co się tak podniecasz? Masz Karola na karku - zgasiła ją Gabs.
- Oj tam, oni mają zamiar pić. Nawet nie zauważy.
- Jak to pić? Alkohol? - zapytałam podejrzliwie.
Dawid nic mi o tym nie mówił, może dlatego, że ostatnio mało czasu ze sobą spędzamy. On szusuje na desce, a ja siedzę i się przyglądam. Szkoda, myślałam, że podczas tego wyjazdu polepszymy, w ogóle określimy naszą relację.
- Nie, sok z gumijagód - prychnęła Kaśka, na co wystawiłam jej środkowego palca i się zaśmiałyśmy.
- Ale tak poważnie? Skąd oni to wezmą? - dopytywałam. Jak to jest, że one wiedzą wszystko, a ja nic?
- Pewnie, że poważnie. Łukasz mi mówił, że w trakcie imprezy się urwą, żeby kupić - wtrąciła Monia. - W sumie nie mają nic do stracenia i tak już ich nie wyrzucą.
- No w sumie - westchnęłam. - Mogę się założyć, że to Dawidka pomysł.
Dokończyłam, kiedy akurat wszedł omawiany.
- Pewnie, że mój - zawołał uradowany. - Ale który konkretnie? Sporo ich miewam - powiedział dumnie i zwalił swoje ciężkie cielsko na mnie.
- Ała, głupcze - zaśmiałam się i zrzuciłam go z siebie.
Położył się obok mnie i włożył mi nos szyję, wzdychając. Cieszę się, że niedawno użyłam perfum.
- To który to pomysł? - zapytał, łaskocząc przy tym moją skórę na obojczyku.
- Z piciem alko - odparłam.
- A ten - przeciągnął. - Zgadza się. Czasem trzeba się wyluzować, Słońce.
- Są na to różne sposoby.
- Tak, kolejnego też zamierzam spróbować. Dlatego muszę się nawalić. Na trzeźwo jej nie wezmę - rzucił, jakby to była błahostka.
CZYTASZ
I love you, my friend
Teen FictionMagda i Dawid niegdyś byli najlepszymi przyjaciółmi, lecz to się zmieniło, kiedy zmarła matka chłopaka. Jej śmierć sprawiła mu ogromny ból, który chciał za wszelką cenę ukryć złością i gniewem. Z dnia na dzień stał się typowym "zbuntowanym nastolatk...