- Hej M. Co tam? - zapytał z tym swoim głupkowatym uśmieszkiem. Tylko on mówił do mnie "M.", od razu, gdy to usłyszałam, zrobiło mi się cieplej w środku. Pamiętam, jak wysyłał do mnie głupie e-maile i śmialiśmy się, że to "Listy do M.", jak ten film.
Nie!! Muszę pamiętać, że mnie skrzywdził!!
- Jak ty masz czelność się do mnie odezwać, po tym wszystkim?! - naskoczyłam na niego, co przykuło uwagę wielu osób. Dawid cały się spiął i zmrużył złowrogo oczy.
- Nie rozumiem, o co ci chodzi? - wydął dziwnie wargi.
- Nie udawaj głupszego, niż jesteś. Zraniłeś mnie, a ja ci tego nie wybaczę - zastrzegłam. Czułam, że coraz bardziej tracę panowanie nad sobą.
- Kto powiedział, że potrzebuję wybaczenia. Tak teraz myślę, że chyba nie żałuję tych słów - powiedział, patrząc mi prosto w oczy. - A może przypomnisz mi, co wtedy powiedziałem? - zadrwił.
- Dupek! - krzyknęłam i odeszłam, zostawiając go, razem z jego przerośniętym ego. Czułam zbierające się w moich oczach łzy. Nie! Dam radę. Obiecałam sobie, że nigdy więcej nie będę przez niego płakać.
Właśnie w tej chwili zdałam sobie sprawę, że nie czuję do niego nic więcej niż nienawiść. Cała zdenerwowana wyszłam z budynku. Niedaleko czekały na mnie dziewczyny, potrzebowałam ich, musiałam się wyluzować.
- Hej, coś ty taka wkurzona? - spytała Gabi. Jak one dobrze mnie znają.
- Małe spięcie z Dawidem - wyznałam.
- Uu.. przykro mi, stara. Chodź, zaraz się wyluzujesz - pocieszyła Kaśka i pociągnęły mnie w kierunku galerii.
Miały rację, zakupy pozwoliły mi się wyluzować. Ponad trzy godziny chodzenia od sklepu do sklepu i przymierzania milionów rzeczy sprawiły, że zapomniałam o Dawidzie. Nie martwiłam się. Choć moje "łupy" nie były zbyt pokaźne (luźna bluzka na ramiączkach bez pleców, dżinsy z dziurami na kolanach i zwykła biała bokserka), świetnie spędziłam czas.
Wróciłam do domu około dziewiętnastej, jedyne o czym marzyłam to gorąca kąpiel i ciepłe łóżeczko. Niestety na to trzeba sobie najpierw zasłużyć.
- Hej, już wróciłam - oznajmiłam, choć nikt mi nie odpowiedział. Słyszałam hałas w garażu, pewnie Maks majstrował przy swoim autku. Zeszłam na dół i to co zobaczyłam, totalnie mnie zaskoczyło. Mój brat "szperał" w swojej bryce razem z Rafałem - naszym sąsiadem i nie z kim innym, jak z Dawidem. Zaczynam podejrzewać, że on mnie prześladuje.
- A co wy tu robicie? - Spytałam.
- Oo, hej Magda. Już wróciłaś - wszyscy trzej machinalnie obrócili się w moją stronę, byli wysmarowali smarem.
Dawid miał rozpiętą koszulę, nie żebym na to zwróciła uwagę. Naprawdę się zmienił przez te 3 lata. Chyba zauważył, że przyglądałam się jego umięśnionemu brzuchowi, bo znów igrał sobie ze mnie tym swoim głupkowatym uśmieszkiem. Spiekłam raka i szybko odwróciłam wzrok. Czemu ja myślę o takich rzeczach, przecież ja go nawet nie lubię!
- Tata w pracy, a mama pojechała do babci, ponoć źle się czuje - przywołał mnie głos Maksa. - Obiad w lodówce, odgrzej se i możesz przy okazji nam - nie, on nie zapytał, czy mogę, rozkazał mi.
- A wiesz może, co dokładnie się dzieję z babcią? - zapytałam. Zmartwiło mnie to. Wrócili do pracy.
- Nie wiem, mama wróci, to ci powie, a teraz leć do kuchni, gdzie twoje miejsce. Tu pracują faceci - zdzielił mnie brudną ścierką po tyłku. Świnia!
- Seksista! - Rzuciłam na odchodnym, tak żeby usłyszał.
Poszłam do kuchni i zabrałam się za odgrzewanie obiadu. Wkurzył mnie sam widok Dawida w naszym domu. Od kiedy to oni się tak bardzo przyjaźnią? Kiedyś się nie dogadywali, a teraz pozwala mu dotykać swój "skarb", to jest jego auto. Rafał to jeszcze rozumiem, bo kumplują się chyba od podstawówki, ale Dawidek - "ten cienki kumpel mojej młodszej siostry"?
Skończyłam odgrzewać obiad, więc postanowiłam przygotować sałatkę. Tak się wkręciłam w krojenie wszystkich składników, że nie zauważyłam, kiedy ktoś za mną stanął.
- Co porabiasz, Słoneczko? - Zabrzmiało mi tuż przy uchu. Okazało się, że to Dawid-żartowniś.
- Chcesz, żebym zawału dostała?! - obróciłam się i wycelowałam w niego nożem.
- Spokojnie, ja tu tylko po picie - uniósł ręce w geście poddania, co uśpiło moją czujność. On to wykorzystał i delikatnie wykręcił mi rękę tak, że obrócił mnie do siebie tyłem i pozbawił mnie jedynej obrony. - Następnym razem pamiętaj, że byłem 3 lata w wojsku, zanim znowu wycelujesz we mnie nóż, Słoneczko - poczułam jego ciepły oddech na mojej szyi. Przeszedł mnie miły dreszcz.
- Czy mógłbyś mnie już puścić? - wykonał moje polecenie. - I nie mów do mnie "słoneczko"!! - krzyknęłam.
- Dlaczego? Przecież to do ciebie pasuje, szczególnie w stosunku do mnie. Widzę jak się "rozpromieniasz", gdy mnie widzisz - cisnął sarkazmem. To dziwne, że unieruchomił mnie tak delikatnie, że prawie nie poczułam. Wziął oranżadę i skierował się do wyjścia, a ja wciąż próbowałam się uspokoić.
Po dziesięciu minutach obiad, a w sumie obiadokolacja, była już gotowa. Zeszłam na dół, żeby ich zawołać, ale zastałam tylko Maksa.
- Gdzie reszta? - Spytałam.
- Poszli sobie. Już skończyliśmy - odparł i wyrwał do kuchni.
- Tak w ogóle, to od kiedy tak się przyjaźnisz z Dawidem? - zapytałam, kiedy już usiedliśmy za stołem.
- Od teraz - zbył mnie i zajął się jedzeniem, oczywiście mlaskając. Zastanawiałam się, kiedy mu to wypadnie z buzi. Czy tylko ja uważam, że faceci jedzą jak świnie?? Blee..
Zjedliśmy posiłek i każde poszło w swoją stronę. Posprzątałam, wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w piżamę i położyłam do łóżka. Byłam wyczerpana. Dwa spotkania z Dawidem jednego dnia, to o wiele za dużo. Czy to nie dziwne? Dawid nigdy mnie nie pociągał, w ten sposób, a teraz rumienię się na widok jego nagiego torsu. Pomijając to, ciekawe co z babcią, że mama tak długo nie wracała. Jeszcze chwile nie mogłam usnąć, przez natrętne myśli o dzisiejszym dniu, po czym odpłynęłam.
CZYTASZ
I love you, my friend
Novela JuvenilMagda i Dawid niegdyś byli najlepszymi przyjaciółmi, lecz to się zmieniło, kiedy zmarła matka chłopaka. Jej śmierć sprawiła mu ogromny ból, który chciał za wszelką cenę ukryć złością i gniewem. Z dnia na dzień stał się typowym "zbuntowanym nastolatk...