-4-

16.3K 963 112
                                    

Uwaga, uwaga!

Ten rozdział jak i następne (głównie te, które będą z perspektywy Aidena) mogą zniszczyć wam mózg. Przed przeczytaniem proszę skonsultować się z psychiatrą (po przeczytaniu też xD).
Autorka nie ponosi konsekwencji płatnych. To tyle!

Czytajta!

-Coś jest nie tak-

Aiden POV👈 ktoś czekał?

Camille zachowała się skandalicznie. Gdyby nie fakt, że jej "ojcem" jest Mike-najlepszy strateg jakiego kiedykolwiek miała wataha- to wyrzuciłbym ją stąd. Na zbity pysk i krzyżyk na drogę.

Nikt nie ma prawa podnosić głosu na mnie! Nawet gówniara, która uważa się za siostrę Bety, jak mu tam było? Leonard? Lucjan? Mam! Louis.

Spojrzałem na dziewczynę, mając zamiar jej wygarnąć jeszcze bardziej. Jednak coś mnie powstrzymało.

Camille jest wysoką dziewczyną, choć lepsze określenie byłoby-kobietą. Była zaokrąglona tam gdzie trzeba i miała niczego sobie piersi, nie za duże, nie za małe. Myślę, że to miseczka C. Jest blondynką, przynajmniej tak uważa, ale moim zdaniem jest to bardziej platyna. Wzrokiem wilka widzę też, że jej oczy nie są tylko szare, ale srebrne. Nigdy takich nie widziałem.

Teraz jednak jej w nich coś innego. Jakby blask, tak jakby słońce odbijało się o srebrne ostrze wroga. W jej oczach ziała wściekłość, nienawiść, a także ból, który starała się ukryć pod fasadą złości. Jej zapach, maliny, jabłek i porzeczki, stał się bardziej intensywny, jabłko zostało zamaskowane mocną nutą malin.

Ten zapach pobudził mnie równie mocno, co wpatrujące się we mnie srebrne oczy. Czułem się pożerany przez ich blask i nietypowość. Jakby jej oczy były ostrzem, które cięło moje ciało na kawałki. Ze zdziwieniem odkryłem, że jestem pobudzony. Już czułem napierającą na ciasne spodnie erekcję.

Chciałem usiąść, aby ją jakoś zamaskować, ale dziewczyna nagle wstała, a ja nie chciałem być od niej niższy. Kiedy staliśmy była między nami różnica zaledwie piętnastu centymetrów.

Gdyby tak miała szpilki to mogłaby mnie z łatwością całować...

Ta myśl była rażąca. Czyżby Camille mi się podobała?

No cóż... Nie mogłem powiedzieć, że jest brzydka. Jednak widziałem już od niej ładniejsze. Nie mówię tu o Britney, ale o kilku innych dziewczynach, które poznałem w szkole. Były piękne i wyrafinowane, ułożone, doskonałe Luny.

Aczkolwiek na widok żadnej z tych dziewczyn mi nie stanął. Miałem wielką ochotę rzucić ją na blat. Chciałem całować jej twarz, policzki, szyję, dekolt. Chciałem skosztować jej ust. Nie były one jakieś podniecające. Zawsze lubiłem kiedy dolna warga była większa niż górna, jak u Britney.

Pomimo tego faktu, ledwo się powstrzymywałem. Zacisnąłem dłonie w pięści powstrzymując się.

-Jesteś okropny- jej głos był lekko ochrypły, jego chropowate brzmienie tylko spotęgowało moje pożądanie.

Ledwo jej słuchałem zamroczony żądzą.

-Nikogo nie szanujesz! Nawet własnych rodziców! -Krzyknęła.

Wygięła usta w taki sposób, że aż zrobiłem krok do przodu. Już podniosłem dłonie w stronę jej bioder. Zatrzymałem się w ostatniej chwili.

Jej oczy rozszerzyły się lekko na mój gest. Jej zapach zmienił się z egzotycznego na bardzo delikatny zapach jabłek. Zrozumiałem, że to oznacza smutek, w jej oczach lśniły łzy.

Poczułem dziwne ukłucie w klatce, bolały mnie jej łzy. Odwróciła się ode mnie i wybiegła.

Normalnie, na tak znieważający gest, zmusiłbym ją do przeprosin i błagania o wybaczanie. Jednak teraz... Może powinienem dać jej spokój?

Chciałem zapytać o to mojego wilka, ale stało się coś dziwnego.

Nie odpowiadał.

Więź z wilkiem jest jak nić między dwiema duszami, które zamieszkują to same ciało.

Teraz ta nić była napięta jak struna, która ma pęknąć.

Coś jest nie tak.

I to bardzo.

Cholera.

Zniewolona przez fioletOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz