Nie mam co wklejać do obrazków, jakieś pomysły? *na górze znajduje się śnieg*
-...Pożałujesz...-
Czułam się strasznie. Aiden nakrzyczał na mnie praktycznie przy 1/4 watahy, a tutaj plotki rozchodzą się szybciej niż błyskawica.
Pobiegłam na górę, mijając po drodze salon i widząc współczujące spojrzenia wilków. Tylko bardziej mnie wkurzyły. Zacisnęłam pięści, czując irytujące łzy w oczach.
Było mi przykro, kiedy nazwał mnie nikim, niczym. Czy byłam bezwartościowa? Jednak nie chciałam mu okazać słabości, dlatego starałam się ją ukryć pod złością. Nie było tak źle znaleźć to uczucie, było we mnie od rana.
Zatrzasnęłam drzwi, opierając się o nie i zsuwając się po nich w dół. Schowałam głowę w dłoniach, próbując zdusić w sobie szloch.
Nie chcę, żeby mnie słyszał. Nie chcę, żeby mnie widział.
Nie chcę go widzieć.
Cichy pisk wydobył się z pomiędzy moich palców. Szybko wstałam, czując, że dłużej nie dam rady. Rzuciłam się na łóżko i wtuliłam twarz w poduszkę. Przycisnęłam ją mocno i krzyknęłam w nią. Po chwilo materiał stał się mokry od łez. Przeczekałam jeszcze chwilę, aż ze smutku wyrwał mnie dźwięk telefonu.
Nie spojrzałam na ekran tylko odebrałam.
-H-halo? -Mój głos był zachrypnięty.
Odpowiedziała mi cisza, która trwała kilka sekund. Już miałam odsunąć telefon i zobaczyć kto dzwoni, ale osoba po drugiej stronie odezwała się.
-Wszystko dobrze, kamyczku?
Na te słowa wybuchłam ponownie płaczem.
Tak nazywał mnie tylko Mike. Stało się to po kilku dniach nad morzem. Podczas gdy większość dziewczyn zbierała muszle, ja szukałam kamieni i brałam ich naprawdę dużo. Mogłoby by to być też od zdrobnienia mojego imienia "Cam".
-Tato...- Szepnęłam.
-Co się stało? Czyżby Aiden źle Cię traktował? Jeżeli chcesz mogę być tam w kilka sekund.
Zaśmiałam się. Mój kochany tata. Zawsze stanie w mojej obronie, nawet kiedy to ja zrobię coś złego.
-T-to nic, tato- jąkałam się lekko, zazwyczaj kiedy byłam zestresowana lub smutna. Nie wiem co było w tym wypadku.
-Nie oszukuj, kamyczku- powiedział lekko. Prawie widziałam jego delikatny uśmiech, prawie czułam delikatny dotyk dłoni na włosach, kiedy głaskał mnie uspokajająco.
-To... Tylko nowe otoczenie. Przyzwyczaję się.
-Pamiętaj, że jeżeli coś się stanie, to zawsze możesz na mnie liczyć.
Już nie liczyło się dla mnie to jak się mnie pozbyli. Nie obchodziło mnie już, że tak szybko spakowali moje rzeczy.
-Tato? Możesz przyjść?
-Och... Jasne. Zaraz tam będę.
¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤Było tak samo jak sobie wyobrażałam. Tata przyszedł do pokoju i usiadł na łóżku obok. Materac lekko się ugiął, a później poczułam jego dłoń na moich włosach. Uspokajało mnie to.
-Kamyczku. Wszystko będzie dobrze - powiedział.-Aiden jest młody, jedyne co wie o życiu to to, czego go nauczono. Praktycznie nie wie o nim nic.
-Czuję się strasznie. P-powiedział, że j-jestem n-nik...
Znów popłynęły łzy, a ja zacisnęłam usta, aby nie krzyczeć lub piszczeć.
-Moja mała dziewczynka jest cudowną, wyjątkową kobietą.-Pokręciłam głową przecząco, wciąż była wepchnięta w poduszkę.-Moja Camille nie dałaby się jakiemuś dupkowi - do jego głosu wdarła się twardsza nuta.
Miał rację. Nie raz mnie obrażano, często musiałam walczyć o swoje. Jedyny człowiek w watasze nie ma lekko.
-Masz rację- Podniosłam się, opierając ciało na łokciach.-Nie dam się jakiemuś dupkowi.
Tata uśmiechnął się.
-I to jest właśnie moja dziewczynka.
Odwzajemniłam uśmiech.
Aiden jeszcze pożałuje, że zrobił ze mnie niewolnicę.
CZYTASZ
Zniewolona przez fiolet
WerewolfKolor ich oczu tom 1 *fragment* -Ten szczeniak to Louis Sander, mój beta.- Bardziej stwierdził niż zapytał, ale i tak pokiwałam głową.-A ty? -Camille Sonest. -Więc Camille... Jako że Lou jest betą jego kara będzie szybka i kr...