OGŁOSZENIE...!
Kiedy widzisz druk taki-
~Ja cie zjem. -To druk ten oznacza rozmowę wewnętrzną między wilkiem a jego człowiekiem.
A kiedy jest
~Ja cie zjem. -to jest to dialog prowadzony w myślach. Przykładowo rozmowa między dwoma innymi osobnikami.Przepraszam za wszystkie błędy.
-Prośba jego serca-
Obudziłam się, czując delikatne pocałunki na plecach. Mruknęłam z aprobatą na jego poczynania i przycisnęłam swoje plecy do jego ust. Usłyszałam ochrypły śmiech.
-Cześć, kotek.
Uśmiechnęłam się i odwróciłam do niego. Byliśmy bardzo blisko siebie, ale nie przeszkadzało mi to. Spojrzałam po odkrytym do pasa ciele Aidena. Dotknęłam jego ciepłej skóry tam gdzie znajduje się serce. Czułam jak szaleńczo uderza o żebra. Oddech Aidena stał się nierówny, podniosłam wzrok na jego twarz. Drobinki fioletu w jego oczach iskrzyły się radośnie. Pocałował mnie, a ja oddałam pocałunek. Był taki delikatny i słodki. Zacisnęłam dłoń w pięść.
Kurde. Nie mogę przecież cały dzień uprawiać z nim seksu. Choć byłby to miły początek dnia.
Aiden dotknął moich piersi, co wybudziło mnie z refleksji. Odsunęłam się, przerywając pocałunek. Wyszczerzyłam do niego zęby i...
Uciekłam z łóżka owinięta narzutą. Usłyszałam jego jęk zawodu, przez co zaczęłam chichotać. Szybko zamknęłam się w łazience, która była zaraz obok sypialni.
Spojrzałam w lustro i zobaczyłam coś dziwnego.
Moje włosy stały się bardziej matowe, jakby metalowe, a oczy skrzyły się jakimś dziwnym blaskiem. Pokręciłam głową.
Ale masz urojenia. Spróbowałam jakoś poukładać rozczochrane włosy, ale niewiele to dało. Postanowiłam się umyć.
-Co powiesz na wspólny prysznic? -Usłyszałam zza drzwi i pokręciłam głową, śmiejąc się.
-Nie ma mowy!
-To może wspólna kąpiel?
¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤
Wykąpałam się.
Sama.
I poczułam się o wiele lepiej, najwyraźniej wczorajsza noc pozostawiła coś po sobie, ale szybko się z tym uporałam. Ból zniknął po trzydziestu minutach leżenia w ciepłej wodzie.
Wyszłam z łazienki okryta tylko ręcznikiem. Ruszyłam do swojego pokoju, modląc się, aby nikogo na korytarzu nie spotkać.
Jednak mój pokój był pusty. Walizki, które powinny leżeć obok łóżka zniknęły. Szybko schowałam się do sypialni alfy, Aiden był aktualnie w garderobie.
Podeszłam do obrazu wazonu.
-Aiden?
-Hmm?
Usłyszałam szelest ubrań, a także uderzania wiaszaków o siebie.
-Wiesz może co się stało z moimi ciuchami?
Wyszedł z pomieszczenia w dżinsach. Samych dżinsach. Cholera, czy on chce żebym się na niego rzuciła?
W sumie nie jestem lepsza. Stoję przed nim w samym ręczniku, z lekko mokrymi włosami oraz policzkami zarumienionymi od gorącej wody. Można powiedzieć, że go kuszę.
Cholera! Zaraz wylądujemy w łóżku!
Odwróciłam się tyłem.
Adien zaśmiał się-wprost do mojego ucha. Jego dłonie znalazły się na moich biodrach i przyciągnęły mnie do ciepłego torsu.
-Twoja ubrania są w garderobie- jego usta muskały mój kark, składając tam lekkie pocałunki. -Ale wiem, że bez nich wyglądasz lepiej.
Ten oklepany tekst podniecił mnie i z deka zażenował. Czułam wstępujące na policzki rumieńce.
Ale wracając... Co robią tam moje ciuchy? W sumie, nie chcę się do tego mieszać. Wyrwałam się z jego objęć i uciekłam do garderoby.
Teraz lewa strona była zajęta. Choć i tak pozostało dużo wolnego miejsca. Przebiegłam wzrokiem po półkach.
-Em... Gdzie są moje... - Rzec chciałam "majtki", ale to słowo nie chciało przejść mi przez gardło.
Chyba doskonale wiedział o co chodzi.
-Pierwsza szuflada od dołu i druga! Przy wnęce na sukienki!
Spojrzałam w tamtyn kierunku i wsunęłam dolną szufladkę. Moim oczom ukazały się równo-poukładane figi. Mam nadzieję, że to nie Aiden. W szufladzie powyżej znajdowały się moje staniki.
-Masz nie wchodzić! -Krzyknęłam.
~Dobrze, Kotek. Czekam w kuchni.
Och... Już wyszedł. Przez głowę przeszła mi wizja jego bez koszulki chodzącego po domu głównym oraz śliniące się na jego widok dziewczyny. Zawrzała we mnie zazdrość i gniew.
~Mam nadzieję, że nie jesteś bez koszulki.
Usłyszałam jego chichot.
~Nie martw się. Po prostu tu przyjdź.
Ubrałam się szybko w jakiś sweter i spodnie dżinsowe. Niemal biegiem zeszłam na dół wprost do kuchni.
Aiden stał przy kuchence i robił naleśniki. Mniam. Podeszłam do niego i wtuliłamn się w jego plecy. Na szczęście miał na sobie czarną koszulkę.
Kazał mi usiąść przy wysepce, co szybko zrobiłam, a po chwili dostałam talerz. Parujące naleśniki z czekoladą i bananami sprawiły, że z ust poleciała mi ślinka.
Aiden usiadł naprzeciwko mnie i także jadł.
Chociaż miał więcej zjadł ode mnie szybciej. Czułam na sobie jego palący wzrok, przez co nie czułam się zbyt komfortowo.
-O co chodzi? -Spytałam wreszcie, nie mogąc znieść napięcia.
-Chciałabym Cię oznaczyć.
Coooooooooo?
Ale jak to? Przecież znamy się... Kurde! Dziś jest szósty dzień naszej znajomości! Cholera. Czyli pięć dni, a ja już skończyłam z nim w łóżku!
Poczułam wpływający na policzki rumieniec.
-Czemu chcesz mnie o-oznaczyć?-Spytałam, bawiąc się widelcem.
Nie powiem, że ten pomysł mi się nie podobał, ponieważ to nieprawda. Na myśl, że jego znak widniałby na moim ciele, czułam dumę. Byłabym jego. Tylko jego.
-Ponieważ Cię kocham i jesteś moją mate.
Zdębiałam. Widelec wypadł mi z ręki. Mate? Tego mi gnojek nie powiedział! Przecież mate to poważna sprawa! Powinnam o tym wiedzieć! Czy to możliwe, że to przez to tak szybko go polubiłam? Wredny typ. Nie ma to jak być doinformowany, co?
Westchnęłam.
Jeżeli jestem jego mate to nie będę mogła odejść inaczej, skażę jego i całą watahę na śmierć. Długą i bolesną śmierć. Nie mogłam czegoś takiego zrobić, ale z drugiej strony, nie chciałam tutaj zostać na wieki.
Zawsze chciałam wyrwać się z wioski. Uciec gdzieś do wielkiego miasta.
-Ja... Czy mogę się zastanowić?
Nie spodobało mu się to. Jego oczy stały się jaśniejsze. Bardziej lodowe. Jednak się zgodził i uśmiechnął lekko.
-Dla Ciebie wszystko, kotku. Dla Ciebie wszystko-Dał mi całusa w czoło i ruszył w stronę wyjścia.
Patrzyłam za nim.
-A! Nie chciałabyś mi dzisiaj pomóc w biurze? Mam dużo pracy.
Pokiwałam głową.
Znów obdarzył mnie uśmiechem.
-Kocham Cię, Cammie.
Poczułam ukłucie w sercu. Czy ja mu coś takiego mówiłam? Pewnie nie. Ciekawe czy chciałby to usłyszeć.
CZYTASZ
Zniewolona przez fiolet
WerewolfKolor ich oczu tom 1 *fragment* -Ten szczeniak to Louis Sander, mój beta.- Bardziej stwierdził niż zapytał, ale i tak pokiwałam głową.-A ty? -Camille Sonest. -Więc Camille... Jako że Lou jest betą jego kara będzie szybka i kr...