3

1K 103 20
                                    


Ubrałem się jak najszybciej potrafiłem żeby Levi nie musiał na mnie czekać. Miałem na sobie czarne trochę podarte spodnie, zielonoczarna koszule w kratkę z podwiniętymi rękami. Przeczesałem szybko włosy ręką – w ogóle poco to robie?!-ogarnąłem się w myślach sam nie wiem czemu tak się czuje byłem trochę zestresowany. Zarzuciłem czarna kurtkę i czapkę była już jesień wiec za ciepło nie było a ja nienawidzę jak mi jest zimno. Podeszłem powoli do drzwi a raczej podskakiwałem jak zając na jednej nodze. Otworzyłem je a tam stał już czarnowłosy w czarnej cienkiej kurtce bawiąc się telefonem.

-Co tak długo ?Ile można czekać?!- powiedział lekko marszcząc brwi i schował telefon do kieszeni. Nic nie powiedziałem nie chciałem się wykurzać, patrzyłem tylko na niego. Czasami trochę mnie przeraża wole go nie denerwować .

-Dobra nie ważne chodź.- powiedział obracając się do mnie tyłem i zaczął iść powoli. No tak ja musiałem skakać ... nie mogłem jeszcze postawić nogi a raczej nie chciałem ryzykować. Ledwo co wyszedłem ze szkoły –bo oczywiście szatnie były dość dalego od wyjścia- a byłem już zmęczony ciągłym skakaniem. Levi spojrzał się na mnie westchnął głośno i zaczął do mnie podchodzić.

-Dobra choć widzę że nie dasz rady.- powiedział a ja lekko się zdziwiłem byłem pewny że powie cos w stylu "Jezu ale z Toba problemy". Wziął moja rękę i przełożył sobie przez ramie. Poczułem się głupio ze musi mi pomagać.

-Przepraszam że sprawiam ci kłopoty-. spuściłem głowę w dół. Nie chciałem być uciążliwy, chciałem żeby wrzucił uwagę na mnie ale nie chciałem żeby mnie widział za ciamajdę.

-Nie sprawiasz.-powiedział dość cicho i szybko-Dobra rusz się idziemy, do domu.- poprawił sobie plecak i zaczął iść.

Przez jakieś 10 minut szliśmy w ciszy. Nie wiedziałem jak zacząć rozmowę ale było mi strasznie nie zręcznie i chciałem z nim porozmawia.

-Yyy L-Levi?- czemu się jąkam!!!

-Mhm?

-Czemu nie jesteś kapitanem drużyny koszykówki? Przecież jesteś dobry ,chyba lepszy od Erwina? -tylko to przyszło mi na myśl

-Może i jestem ale nie chciałem za dużo roboty. Wystarczy że namówił mnie z czterooką na zastępcę i musze mu pomagać.- westchnął głośno

-Czterooką?- spytałem nie wiem kto to

-A tak ty jej jeszcze nie znasz, jutro poznasz. Taka walnięta dziewczyna z mojej klasy Hanji , upierdliwa kumpela z poprzedniej szkoły,uważaj na nią. - powiedział rozglądając się po okolicy

-Hahaha czyli mam się jej bać, skoro ty mówisz żeby na nią uważał to naprawdę się boje.. –śmiałem się Levi ostrzegał mnie przed kimś haha. Spojrzał się na mnie złowrogo i wbił mi łokcia w żebra.

-Ał! No przecież żartuje -nie zrobił tego mocno. Uśmiechnąłem się do niego szeroko. On tylko westchnął i obrócił się w inna stronę, teraz na pewno lekko jego kącik ust się podniósł Napewno!!

-Mieszkam tam.-pokazałem mu palcem na wprost. Był tam domek jednorodzinny najzwyklejszy jaki mógł być. Podeszliśmy powoli a ja sobie uświadomiłem że jest tam Mikasa !! Jezu jak ona zareaguje ,jest nad opiekuńcza!!Oby nie zaczęła nikogo obwiniać!.Podprowadził mnie i zdjął moja rękę z jego ramienia

-Dziękuje i przepraszam że musiałeś mnie odprowadzać.

-Nie dziękuj mi sam byś nie dał rady a zresztą mieszkam dwa domki w prawa stronę- spojrzałem się tam to było już za zakrętem zdziwiłem się mieszkam może tu od niedawna -bo się przeprowadziliśmy z Mikasa ale to dłusza historia-ale nigdy go nie widziałem.

Bez przeszkódWhere stories live. Discover now