26

739 78 32
                                    



Obudziło mnie miłe głaskanie po głowie i jakiś szept.

-Eren wstawaj.-usłyszałem.

Mruknąłem i obróciłem się na drugi bok. Zakryłem się cały kołdrą. Chciało mi się jeszcze spać....

-Oj nie będę się tak z tobą bawić.

Po chwili poczułem mocne szarpnięcie i nie miałem już przykrycia na sobie. Zadrżałem z zimna.

-Wstawaj musimy iść do szkoły.-powiedział stanowczo Levi. Dalej nie drgnąłem.

-Grabisz sobie.-syknął i zepchnął mnie z łóżka. Upadłem boleśnie na tyłek i plecy.

-Ał! To bolało.-usiadłem i spojrzałem na niego zaspanym spojrzeniem.

-Nie patrz tak na mnie, zrobiłem śniadanie więc się rusz. Za niedługo musimy wyjść.

-Ja nie chcę...- powiedziałem dość cicho nie spoglądając na niego. Westchnął i ukucnął obok mnie.

-Co ci wczoraj mówiłem? Jestem z tobą, nic ci nie zrobią. Nie możesz się wszystkim przejmować.-poczochrał mnie po włosach po czym pocałował w czoło. Zarumieniłem się lekko.- A teraz chodź- pomógł mi wstać i ruszyliśmy do kuchni.

Na stoliku stał talerz z kanapkami i ciepła herbata.

-A ty nie jesz?- zapytałem siadając do jedzenia.

-Nie, już jadłem.

-Czemu nie obudziłeś mnie wcześniej?- zapytałem niby obrażony i nadąłem policzki.

-A wstałbyś?- zapytał unosząc brwi. No dobra ma mnie. -No właśnie, teraz ledwo co ruszyłeś to dupsko.

-Pff no dzięki.-zabrałem się za jedzenie.

-Kończ szybko bo za 15 minut wychodzimy. Idę się przebrać.

Szybko w szamałem śniadanie i pobiegłem się przebrać. Wybrałem pierwsze lepsze rzeczy. Czyli czarne spodnie i koszule w kratkę. Zszedłem na dół, Levi zmywał naczynia w kuchni.

-Ja mogłem pozmywać.-odparłem i przytuliłem go od tyłu.

-Taaa jasne....- skończył i poszliśmy do przedpokoju.

Ubraliśmy się i dość szybko wyszliśmy z domu. W drodze do szkoły zacząłem się denerwować. Boję się jak zareagują... Jean przecież wszystkim już rozgadał. Nie mam zielonego pojęcia jak się zachować. Trzęsące się ręce schowałem do kieszeni i próbowałem się skupić na drodze co nie wychodziło mi zbyt dobrze.

-Eren?!

Podskoczyłem przestraszony.

-Czemu krzyczysz?- zapytałem zdziwiony.

-Mówię do ciebie już drugi raz a ty nie reagujesz.

-Przepraszam...zamyśliłem się...- powiedziałem spuszczając głowę w dół.

Poczułem jak Levi wkłada rękę do mojej kieszeni i chwyta mnie za dłoń. Spojrzałem na niego zdziwiony. Nie patrzał na mnie tylko dalej szedł przed siebie.

-Co się tak patrzysz?

-No bo yy...- nie wiedziałem jak się wysłowić.

-Mam cię puścić?- podniósł brwi.

-Nie! Nie!

Czarnowłosy uśmiechnął się lekko i ścisnął moją dłoń. Przez resztę drogi nie odzywaliśmy się, słowa były zbędne. Czułem się wyjątkowo szczęśliwy, choć bałem się co wydarzy się w szkolę. Będzie jednak pamiętać że Levi będzie ze mną.

Bez przeszkódWhere stories live. Discover now