10

708 74 67
                                    



  Obudził mnie dźwięk budzika. Leniwie wstałem z łóżka i poszedłem przebrać się do łazienki. Jak ja nie znoszę wstawać rano. Najlepiej spałbym do 11. Zrobiłem sobie śniadanie do szkoły i płatki żeby teraz coś przegryźć. 

 -Eren, o której kończysz? - Spytała Mikasa wchodząca do kuchni. 

 - A co? 

 -Tak pytam. Zaprosiłam dzisiaj dziewczyny, bo chce się z nimi pożegnać. 

 -Spoko, nie będę wam przeszkadzać. I tak wychodzę. - Mikasa spojrzała na mnie zdziwiona. 

-Gdzie?

 -Do Leviego. – Odparłem i zacząłem myć po sobie naczynia.

 -Po co do tego karła? - Fuknęła.

 -Nie mów tak o nim. Pomoże mi z chemią. 

 -Przecież ja mogłam ci pomóc... 

 -Nie zaczynaj znowu. Nic nie rozumiem jak mi tłumaczysz. Zresztą wyjeżdżasz. - Odparłem lekko wkurzony. Nie chce się z nią kłócić przed jej wyjazdem. Spakowałem śniadanie. Ubrałem kurtkę czapkę , buty.-Wychodzę!! - Krzyknąłem i ruszyłem do szkoły. 

Ciekawe, czy spotkam Leviego. Jak na zawołanie pojawił się przede mną czarnowłosy chłopak. Zauważyłem, że ma słuchawki. Wścieknie się, jak go przestraszę? Po cichu zbliżyłem się do niego i szybko złapałem za ramiona. Poczułem jak cały się spina i lekko podskakuje. Zacząłem się śmiać, a on spokojnie wyjął słuchawki i odwrócił się do mnie. Gdyby umiał zabijać wzrokiem, już byłbym martwy. 

 -Bardzo śmieszne bachorze... - Odparł mocno wkurzony i zaczął się zbliżać do mnie. 

 -No weź Levi ja tylko tak na żarty!! - Zacząłem się powoli cofać, unosząc ręce, żeby pokazać że jestem niewinny. 

 -Tak, bardzo śmieszne. – Wysyczał. Chciałem już uciekać, lecz szybko zjawił się obok mnie i przytrzymał za nadgarstek.

 -Chodź tu. - Powiedział i złapał mnie za ucho, pociągając w dół. 

 -Aaaaał!! Aał, ałaaa!! - Schyliłem się dość nisko. - To boli!! 

-Ma boleć. Takie to było zabawne? -Spytał wkurzony. 

 -Nie, niee! No już przepraszam! - Odpowiedziałem. Serio bolało mnie ucho. -Już nie będę. Levi puść mnie. - Powiedziałem spoglądając na niego z dołu. – No proszę. - Zrobiłem smutne oczka. Puścił mnie.

 -Następnym razem dostaniesz kopa. - Odparł i ruszył dalej. Podbiegłem za nim, masując ucho.

 -Nie gniewaj się na mnie. - Uśmiechnąłem się głupio. 

 -O której kończysz?-spytał.

 -Yyyy.... O 14:30. 

 -No to od razu idź pod szkołę. Nie będę długo czekać. 

 -Od razu do ciebie? 

 -No, a jak chcesz? Musisz iść do domu powiedzieć siostrzyce? - Spytał z ironią. 

 -Nie... Tak pytam.Resztę drogi spędziliśmy na rozmowie o tym, jakie musimy przerobić tematy. Doszliśmy do szkoły i nasze drogi się rozeszły. Teraz mam matematykę. Kto ustala taki plan, żeby to właśnie matma była pierwszym przedmiotem? Nie myślę jeszcze. Pod salą stał Armin, czytający jakąś książkę. 

 -Hej Armin. - Usiadłem obok niego pod ścianą. 

 -O hej. - Odłożył książkę. 

- Umiesz na jutro na tą chemie? 

Bez przeszkódWhere stories live. Discover now