5

778 70 7
                                    


-Hej Armin. - Powiedziałem, a on oderwał się od książki. Ja nie wiem jak można, czytać tak dużo jak on.

-Hej. Co tak biegałeś za tym... jak on miał? Yyyy...Levi?

-Tak i nie biegałem. – Udałem obrażonego.

-Jak to nie? Wszyscy na was zwrócili uwagę, jak go o coś prosiłeś. - Uśmiechnął się.

-Nie przesadzaj. – machnąłem ręką.

-Nie mówiłem ci jeszcze ale słyszałem, że ten Levi, podobno w pierwszej klasie pobił trzecioklasistów. Dużo osób się go boi. - Opowiedział Armin.

-I co z tego? Widocznie miał powód

. -Nic, tylko mówię... I jacyś z 3 klasy się dziwnie na niego patrzą.

Na pewno ktoś puścił jakaś głupia płotkę, to się czepiają. Potem go spytam o co chodzi, a teraz lekcje i trening. Najpierw matma, potem biologia, angielski, chemia i długa przerwa. Dam radę. Przez pierwsze trzy lekcje były spoko, bo lubię te przedmioty. Jednak teraz chemia. Jacie, jak ja nie lubię i nie rozumiem tego wszystkiego. Te wzory... Fizyka, jest jeszcze spoko, ale CHEMIA TO ZŁO! Oczywiście pani mnie nie lubi, a czemu? Sam nie wiem, siedzę cicho, nie gadam, chyba że pytam Armina o co chodzi, albo może, że przysypiam. Nie moja wina, że baba przynudza... Dam radę... Po chemii, długa przerwa i wreszcie zjem coś porządnego.

-Eren, masz zadanie na chemie? - spytał Armin.

-CO?! Było jakieś?! Nie, nie, nie!! - Zacząłem szybko szukać zeszytu w plecaku.

- Ile do końca przerwy? - Spytałem, ale nie zdążył odpowiedzieć, bo właśnie zadzwonił dzwonek. NIE! NIE! NIE!

- Aaaa! Armin, nie mam już nieprzygotowań. Nie mogę mieć kolejnej jedynki, ratuj!

-No trzeba było nie zużywać ich na początku. - Spojrzałem na niego błagalnie.

- Dobra, zgłoszę się, ale nie wiem czy będzie chciała mi sprawdzić... Wiesz, że się na ciebie uwzięła...

-Dzięki! – Zacząłem go ściskać.

-Dobra, przestań. Chodź już, bo pani idzie. Jak ja jej nie znoszę. Weszliśmy do klasy. Nic nie mówiłem. Nie chciałem, żeby mnie spytała.

-Dzień dobry dzieciaki. – Ooo udaje miłą... Sprawdziła obecność i zaraz się zacznie.

-To kto ma zadanie domowe? Ktoś chętny? - Spojrzałem na Armina, a on się zgłosił. - Armin, nie wiem czy jest potrzeba sprawdzać tobie zadanie. Masz już ocenę.

-Ale mogę mieć jeszcze jedną. - Odpowiedział, uśmiechając się.

-Dobrze ale i tak kogoś jeszcze zapytam. – Powiedziała i spojrzała na mnie. O NIE!! Jest źle. Bardzo źle. Sprawdziła mu zadanie. Oczywiście dostał 5.

- To może teraz Eren. - Powiedziała, uśmiechając się chytrze. Co mam zrobić? Naprawdę nie wiem, przecież nie zmyśle!! Wstałem

-Yyym... Wie pani, ale akurat dzisiaj, nie mam. - Powiedziałem, uśmiechając się głupio i drapiąc się w kark.

-Tak? Co w takim razie masz na ławce? – Wtopa...

-To jest... yyy... brudnopis.

-Eren nie kłam. Nie masz zadania? - Powiedziała, lekko wkurzona.

-No... Nie mam. – Powiedziałem i spuściłem głowę.

-Żeby jeszcze kłamać, dostajesz 1!! Jak tak dalej pójdzie, będzie ci grozić jedynka na semestr.

-Co!? Czemu przecież jest dopiero październik. - Odparłem przestraszony.

-Nie wiem, jak ty chcesz mieć lepsza ocenę. Jeśli nie dasz rady tego poprawić, musiał byś wszystkie przyszłe sprawdziany napisać na ocenę pozytywną. - To super jak ja to zrobię!? Może spytam się kogoś o pomoc. Ale kogo? Mikasa...? Nie... Armin... Wszystko rozumie, ale nie rumie tłumaczyć. A może Levi? Podobno się dobrze uczy, ale wątpię, żeby się zgodził.

- I na następnej lekcji, będzie kartkówka z 3 ostatnich lekcji. Masz ją zaliczyć za pierwszym razem, inaczej nie zaliczysz semestru. - CO!? TO TAK MOŻNA?! Super. Nie ma co się wykłócać, bo będzie jeszcze gorzej. Usiadłem załamany. Nie wiem co zrobię.

- Chcesz, to mogę ci pomoc. - Szepnął Armin.

-Nie dzięki. I tak nie zrozumiem, coś wymyśle. - Uśmiechnąłem się słabo.

-O biedny Eren. Ciota, nie zda semestru już w pierwszej klasie. – Krzyknął Jean.

-Coś ty powiedział?! - Wstałem.

-To co słyszałeś cioto!

-Zamknij się, konio mordy!

-CO!?

-Cisza! Co to za przezwiska!? Jean, może ty nam przeczytasz zadanie? A ty Eren siadaj i macie uwagę!

-Za co ja dostałem?! On mnie zaczął wyzywać- Czemu się tak na mnie uwzięła? Byłem tak wkurzony, że zacząłem się pakować.

-Co ty robisz Jeger? – Spytała.

-Wychodzę. Mam dość tej lekcji, niech pani mi wpisze nieobecność, a napiszę tą kartkówkę, a pani nie będzie się już czepiać! – Spakowany, szybko wyszedłem z klasy, trzaskając dziwami. Jak ona mnie wkurza!! Mam jeszcze trochę do przerwy, więc pójdę wcześniej na stołówkę i sobie coś zamówię. Gdy wszedłem na miejscu, nikogo nie było. Zamówiłem obiad i usiadłem przy stoliku na samym rogu, gdzie prawie nikt nie siada i jest najspokojniej. Jak ja to zaliczę? Nie ma kto mi pomóc... Bawiłem się jedzeniem i ktoś nagle położył naprzeciwko mnie talerz, aż podskoczyłem. Spojrzałem na sprawce, przecież jeszcze nie było przerwy .

_________________________________

Korekta somethingrong :) 

Czy tylko ja mam dość szkoły? 



Bez przeszkódWhere stories live. Discover now