Wstałem wcześnie, obudzony przez męczący mnie katar. Chyba jednak mogłem wczoraj posłuchać się Levi'a. Nie czułem się najlepiej, czułem że przez ból gardła nie mogę się odezwać. Usiadłem powoli na łóżku. Levi właśnie się przebudził.
-Co jest?-zapytał, przeciągając się.
-Chyba mogłem cię posłuchać.-wychrypiałem.
Czarnowłosy zerwał się do siadu i sprawdził czy nie mam gorączki.
-Mówiłem zostań w domu...-westchnął.-Dziś zostajesz w łóżku.
-A..-ale może lepiej wrócę już do domu...
-No pewnie...Sam sie sobą zajmiesz? Siedź tu.-powiedział i wyszedł z pokoju.
Spojrzałem na telefon. Jest 7:00. Stwierdziłem że jak brunet pójdzie do szkoły, to szybko zmyje sie do siebie. Nie chcę wiedzieć jak zareaguje kiedy wróci... Wiem że uciekam, ale za bardzo się boję.
-Trzymaj.-Levi podał mi talerz ze śniadaniem i herbatę do tego jakieś tabletki.
-Znowu faszerujesz mnie jakimiś lekami.
-Nie moja wina że znowu jesteś chory.-spojrzał na mnie groźnie.
-A ty nie jesz?-zapytałem.
-Zjem potem w szkole. Ty tu zostań i nie ruszaj się z łóżka. Rozumiesz?
-Tak jest!-powiedziałem salutując. Uderzył mnie lekko w głowę.
-Głupek.
-Pff...Nie jestem głupi..-udałem obrażonego.
-Jedz i spać.-rozkazał.
Zabrałem się za jedzenie,a Levi w tym czasie poszedł przygotować się do szkoły. Zjadłem,połknęłam tabletki i położyłem się tak jak kazał. Po chwili do pokoju wszedł czarnowłosy.
-Wychodzę. Kończe dopiero o 16. Jak coś to dzwoń.-powiedział podchodząc do mnie.
-Nie martw się nie umrę.-zaśmiałem się cicho.
Potargał mnie po głowie i wyszedł.Czekałem aż usłysze dźwiek zamykania drziwi wejściowych. Odczekałem z 10 minut i powoli wstałem. Nie czułem się zbytnio na siłach. Poszukałem swoich rzeczy, przebrałem się i zaczełem pakować.Z jednej strony nie chciałem uciekać w końcu wyjdę na tchórza, ale z drugiej wolałem być tchórzem niż zobaczyć jego twarz która patrzy na mni z obrzydzeniem. Nie wiedziałem jeszcze jak będę go unikać w szkole.Jak będzie trzeba to ją zmienię.Spakowałem rzeczy do końca. Powoli zszedłem ze schodów co nie było dość łatwe bo kręciło mi się w głowie. Po dłuższym zastanowieniu postanowiłem napisać wiadomość.
Dziękuje za wszystko.Przepraszam że sprawiłem tyle kłopotów. Wspaniale spędzałem z tobą ten weekend. Przepraszam...
Ubrałem ciepłą kurtkę, buty i czapkę. Spojrzałem jeszcze raz za siebie, raczej nigdy tu już nie przyjdę Na dworze było zimno i padał deszcz.W miare szybko przedostałem się do swojego domu.Skończyło się na tym że i tak byłem przemoczony. Szybko przebrałem się i rzuciłem się na swoje łóżko. Trząsłem się z zimna. Zakaszlałem głośno.
-No super jeszcze kaszel...-powiedziałem sam do siebie. Z łazienki wziąłem chusteczki położyłem obok poduszki.Sprawdziłem jeszcze czy nie mam żadnych wiadomości na telefonie i położyłem się do łóżka.
Nakryłem się kołdrą po sam nos. Ciekawe jak zareagował Levi... Może w ogóle nikt mu nie powie? Na co ja liczę... Obróciłem się na prawy bok, wtuliłem w poduszkę i zasnąłem.
____________________________
Krótki ale następny będzie dłuższy :)
YOU ARE READING
Bez przeszkód
FanfictionOpowiadanie Levi x Eren. Eren jest już w liceum,podąża za kimś czy uda mu się pokazać z dobrej strony?