11

715 70 62
                                    


Doszliśmy do domu Leviego. Był to mały domek, a raczej bliźniak. W środku było cudownie. Ciemne panele dobrze komponowały się z jaśniejszymi meblami, oczywiście, również panował tam perfekcyjny porządek. Zdjąłem buty i udałem się za Levim do salonu.

-Wow, ale masz tu fajnie - powiedziałem rozglądając się po salonie, z którego było przejście do kuchni i wyjście na ogródek.

-Nie ekscytuj się tak.

-To co zamawiamy pizze?- spytałem rozsiadając się na kanapie.

-Możesz zamawiać, ale w tym czasie cię trochę pouczę.

-W porządku. To jaką chcesz? Mam tu ulotkę - zacząłem grzebać w plecaku.

-Ehh... Obojętnie, tylko nie ostra. Chcesz coś do picia?- spytał w drodze do kuchni. 

-Tak, poproszę.

-Jakieś konkrety?

-Um... To co ty. Levi poszedł po picie, a ja w tym czasie zamówiłem pizze z kurczakiem. 

Mam nadzieję, że będzie mu smakować. Wyjąłem książki od chemii i grzecznie, postanowiłem poczekać na Leviego, przy okazji rozglądając się po salonie, zauważyłem jakieś zdjęcie na półce. Na fotografii był Levi, może trochę młodszy ode mnie, jakaś mała dziewczynka i wysoki blondyn. W tej chwili do pomieszczenia wszedł Levi z sokiem.

-Kto to?- spytałem pokazując mu zdjęcie. Spojrzał na mnie i zamarł. Popatrzał się na mnie jakby zobaczył ducha. - Levi? Wszystko w porządku?

-Tak, zostaw to. - powiedział i przybrał swoją obojętna minę.

-Nie powiesz mi kto to?- spytałem, nie moja wina, że jestem ciekawski.

-Nie! Nie powinno cie to obchodzić! - krzyknął. Nie spodziewałem się takiego wybuchu. Spojrzałem na niego przestraszony. Nie lubię jak ktoś na mnie krzyczy. Spuściłem wzrok na swoje buty.

-Przepraszam. - wyszeptałem.

-Nie chciałem na ciebie nakrzyczeć, siadaj.Zapadła pomiędzy nami niezręczna cisza. Nie wiedziałem co powiedzieć.-To byli moi przyjaciele. - ciszę przerwał Levi. - Nie żyją. - rzekł wpatrując się w jakiś punkt przed sobą. Zamarłem, mogłem nie pytać przeze mnie musiał wspominać. Zawsze muszę coś zepsuć.

-Przepraszam, że pytałem, jestem za wścibski - nie spojrzałem się na niego, moje skarpetki stały się w tym momencie, takie jakby... ciekawsze.

-Ehh nic się nie stało. -potargał mi włosy

-No ej! Zostaw, układałem je!

-Tak jasne, gdzie?

-Wredny jesteś. - powiedziałem poprawiając fryzurę

-Wiem. Mów czego nie umiesz i z czego ma cie pytać. - podał mi książkę.

-Yyy z tych 3 tematów. -pokazałem

-Przecież to łatwe...

-Może dla ciebie, ja tego nie rozumie .- powiedziałem robiąc głupia minę

-Ehhh dobra daj zeszyt napiszę ci zadania i zobaczę co umiesz.

Podał mi jakieś zeszyt , a ja widziałem tam jakieś magiczne liczby. Patrzyłem się to na zeszyt to na niego.

-Nie mów że nie wiesz?! - podrapałem się po głowie i głupio się uśmiechnąłem.

-No, właśnie problem w tym, że nie wiem...

Bez przeszkódWhere stories live. Discover now