22

661 86 35
                                    


EREN

Obudził mnie irytujący dźwięk telefonu. Otworzyłem oczy i spojrzałem na wyświetlacz który mnie oślepił. Levi.... Po co on do mnie dzwoni? Rozłączyłem się. Nie będę z nim rozmawiać, jeszcze mnie zwyzywa. Chociaż nie wydaje mi się żeby to zrobił.

Czułem się okropnie, zapchany nos, ból gardło i strasznie bolała mnie głowa Czułem się dość słabo. Powoli podniosłem się z łóżka i trochę ogarnąłem się w łazience. Gdy miałem już schodzić ze schodów, usłyszałem krzyk Levi'a. Czy on stoi pod domem i chce się tu dostać?!

-Eren! Wiem że tam jesteś, otwórz mi!

-Chcę tylko porozmawiać!

Nie odpowiedziałem, lepiej niech myśli że mnie tu nie ma. Kiedyś sobie pójdzie. Był mały problem musiałem zejść do kuchni nie robiąc żadnego hałasu. Powoli schodziłem, gdy nagle usłyszałem swój telefon. Ehh pewno znowu do mnie dzwoni.

-Eren otwórz mi natychmiast!

Ile on robi hałasu. Powstrzymywałem się żeby nie kichnąć. Czułem się okropnie, muszę wziąć jakieś tabletki.

-Eren to nie jest już śmieszne. Słyszysz? Otwieraj te drzwi.

Podskoczyłem przestraszony i zachwiałem się. Poczułem jak lecę ze schodów. Syknąłem z bólu. Jezu jaka ze mnie ciamajda. Teraz na pewno wie że tu jestem. Wstałem rozmasowując sobie kolano które zaczęło mnie nieźle boleć po tym upadku. Usłyszałem jeszcze jak Levi krzyczy coś i ucichł. Najszybciej jak potrafiłem więzłem tabletki i popiłem zwykłą wodą. Postanowiłem zachować się w pokoju. Usiadłem na łóżku i przykryłem się kołdrą. Wpatrywałem się tępo w ścianę. Czemu nie da mi spokoju? Jak wyzdrowieje i tak będę musiał iść do szkoły. Nie wiem czy dam radę się z nim spotkać. Jestem tchórzem... uciekłem i zamierzam to zrobić jeszcze raz. Jestem beznadziejny... Teraz w nawet w szkole wszyscy mnie znienawidzą. Poczułem jak po moich policzkach zaczynają płynąć łzy. Nie powstrzymywałem się.

LEVI

-Eren?!- nie odpowiedział mi.

Może ma gdzieś zapasowy klucz? Zajrzałem pod wycieraczkę, ale nic nie znalazłem. Nagle mnie oświeciło. Przecież dał mi zapasowe klucze!!! Jak mogłem o tym zapomnieć?! Szybko pobiegłem do domu. Po drodze o mało się nie wywaliłem. Wbiegłem zadyszany do domu i zaczełem szukać kluczy. Z tego co pamiętam muszą być u mnie w pokoju. Tak jak myślałem kluczyki leżały na biurku. Wziąłem je i pędem ruszyłem do domu Erena. Po chwili znalazłem się w pod jego drzwiami. Najszybciej jak mogłem otworzyłem drzwi nie było to łatwe bo ręce strasznie mi się trzęsły.

-Eren?- zawołałem. Cisza. Wszedłem do mieszkania i zajrzałem do salonu. Gdzie on polazł? Chowa się? Powoli zajrzałem do kuchni znowu nikogo. Ruszyłem w kierunku jego pokoju. Cicho otworzyłem.

widok który tam zastałem, mocno mnie zasmucił. Eren leżał skulony na boku, zwinięty w kłębek. Widziałem jak się trzęsie i słyszałem jak płakał.

-Eren...- powiedziałem łagodnie. Ten jak usłyszał mój głos podniósł się gwałtownie i spojrzał na mnie zdziwiony.

-C..-coo t..-ty tu..?-wyjąkał. Nie przestawał płakać. Powoli zaczełem się zbliżać ale chłopak szybko odsunął się pod ścianę.-Wy..wyjdź..-powiedział cicho nie patrząc na mnie.- Chcę być sam.-zaczął wycierać łzy rękawem.

-Eren posłuchaj mnie.-powiedziałem i usiadłem na łóżko.

-Nie wiem jak się tu znalazłeś, ale błagam cię wyjdź.-powiedział drżącym głosem i schował twarz pomiędzy kolanami.

Bez przeszkódWhere stories live. Discover now