Obudziłem się w ciepłym łóżeczku. Czułem że jestem wtulony w coś ciepłego, tylko był jeden problem to się ruszało?! Spojrzałem lekko do góry, leżałem na torsie Levi'a. Na Szczęście jeszcze spał. Podniosłem się powoli i wpatrywałem w jego twarz. Wyglądał tak niewinnie i spokojnie ,odgarnąłem kosmyk jego czarnych włosów. Nagle otworzył oczy,a ja zamarłem z ręką na jego włosach.
-Co robisz?-spytał. Szybko zabrałem rękę i poczułem jak cały się rumienię.
-N..-nic- wyszeptałem. Patrzyłem wszędzie tylko nie na niego. Westchnął, chwycił mój podbródek i nakierował tak żebym na niego patrzał.
-Patrz na mnie jak mówisz i nie mrucz tak cicho pod nosem. Nic się przecież nie stało. Głupi jesteś.-pstryknął mnie w nos.
-Udawałeś że śpisz?!- powiedziałem oburzony.
-Hmmm może.-powiedział wstając i przeciągnął się. A ja przyglądałem się bezczelnie na jego umięśnione plecy. Nie były jakoś bardzo umięśnione,ale po prostu idealne.
Rzuciłem w niego pierwszą lepsza poduszką. Czarnowłosy obrócił się w moją stronę bardzo powoli.
-Ja cię do łóżka jak księżniczkę noszę,a ty mi się tak odpłacasz tak?- powiedział i podchodził do mnie powoli. Wyglądał strasznie. Szybko zerwałem się z łóżka i wybiegłem z pokoju. Chciałem się gdzieś schować. Niestety łazienkę już ominąłem, została mi kuchnia i salon.
-I tak cię złapie bachorze!
-Powodzenia!-odkrzyknąłem i zaśmiałem sie. Wbiegłem do salonu i schowałem się za kanapą. Słyszałem jego kroki. Zaśmiałem sie cicho.
-Słysze cie bachorze.-powiedział i zajrzał za kanapę.
-Nie prawda.-mruknąłem. Potargał mnie po włosach i poszedł do kuchni.
-Chodź zrobimy śniadanie.
-A co robimy?-zapytałem i ruszyłem za nim.
-Co chcesz?
-Mi to obojętnie,ja i tak chyba wrócę już do domu. Ile mogę u ciebie siedzieć.-nie chciałem iść ale jestem tu już 3 dzień.
-Ehh zostajesz. Nie jesteś jeszcze zdrowy.
-Ale Levi.... nie chce się tak narzucać.
-Nie zaczynaj znowu...-westchnął i zaczął wyciągać coś z lodówki.
-Jak ci nie przeszkadzam, to zostanę,ale ja chce zrobić śniadanie.
-Jeszcze sobie palca utniesz albo spalisz wodę....-powiedział złośliwie.
-Pfff ale we mnie wierzysz...Jak można spalić wodę?!
-Ty mi powiedz.-droczył się.
-No niby skąd mam wiedzieć? Umiem zrobić śniadanie,jeszcze zobaczysz.
-Ja to ocenię, tylko nie zabij się,ja idę posprzątać.-powiedział i wyszedł z kuchni.
-Pedancik.-powiedziałem do siebie.
-Słysze.
-No i co!? Miałeś słyszeć.-krzyknąłem.
Nie odpowiedział mi już i zabrałem się za przygotowanie śniadania. Wyjąłem 2 jajka, rozbełtłem z odrobiną soli. Zamoczyłem w tym kromkę chleba i położyłem na rozgrzaną patelnię. Gdy chleb się smażył przygotowałem kakao.
-Levi!!-zawołałem go.
-Nie drzyj się tak .-podskoczyłem przestraszony.Stał tuż za mną.
-Nie rób mi tak!! Kiedy tu przyszedłeś?-zapytałem zdziwiony. Nic nie zauważyłem.
-Stoje tu już dłuższą chwile. Byłeś tak pochłonięty że mnie nie zauważyłeś.-powiedział beznamiętnie i usiadł do stołu. Podałam mu jedzenie i kakao.
Zabrałem się za jedzenie.Przyglądałem się brunetowi,chciałem wiedzieć czy mu smakuje.
-I jak?-zapytałem.
-Dobre,myślałem że to spalisz.
-To dobrze że ci smakuje.-uśmiechnąłem się szeroko.Mógłbym spędzać z nim tak czas bez końca.
Resztę dnia spędziliśmy razem. Poszliśmy po moje rzeczy na jutro,Levi powiedział że pójdziemy od niego do szkoły. Upierał się że może sam pójść i że powinienem siedzieć jeszcze w domu, bo jest zimno i wieje,ale ja chciałem się z nim przejść.Po drodze wstąpiliśmy jeszcze do sklepu. Do wieczora oglądaliśmy seriale i filmy rozmawiając przy tym. NIe odbyło się oczywiście bez jego wrednych komentarzy,zdążyłem się już do tego przyzwyczaić.Około godziny 22 poszliśmy spać bo jutro szkoła... Do której okropnie nie chciałem pójść. Bałem się...Wiedziałem jedno, że jutro nie będzie tak kolorowo jak przez ten weekend...
_______________________________________
Co ja robie ze swoim życiem? Dziś to jakiś maraton XD
Przepraszam za wszystkie błędy!!
YOU ARE READING
Bez przeszkód
FanfictionOpowiadanie Levi x Eren. Eren jest już w liceum,podąża za kimś czy uda mu się pokazać z dobrej strony?